Cena złota trzykrotnie testowała poziom 2000 dolarów za uncję. Działo się to w latach 2020, 2022 i 2023. Poziom ten pokonywany był jednak minimalnie i tylko na bardzo krótko, po czym notowania zaczynały spadać w kierunku 1800 USD. W 2022 r. zeszły nawet poniżej 1700 USD. Sytuacja diametralnie zmieniła się zupełnie niedawno. Jeszcze w styczniu i lutym 2024 r. cena złota oscylowała nieco powyżej 2000 USD za uncję. Z początkiem marca notowania jednak wystrzeliły, po raz pierwszy w historii przekraczając 2200 USD, a 4 kwietnia nawet 2300 USD.
- Już w tym stuleciu było siedem lat, kiedy złoto zyskało ponad 20 proc. rocznie, nie tylko podczas okresów kryzysowych. W związku z tym obecny wzrost na poziomie 13,4 proc. nie wydaje się być wyjątkowy. W świetle tego, że obecnie praktycznie brakuje czynników negatywnie wpływających na cenę kruszcu oraz możliwych „czarnych łabędzi”, wzrost nawet powyżej 20 proc. w 2024 r. wydaje się prawdopodobny. Mógłby oznaczać osiągnięcie poziomu około 2450 USD za uncję – komentuje Grzegorz Dróżdż, analityk Conotoxii.
Według Michała Stajniaka, zastępcy dyrektora działu analiz XTB, najbliższym celem dla złota jest 2350 USD. Jeśli poziom ten zostanie trwale pokonany, to otworzy się droga do 2515 USD, czyli zewnętrznego zniesienia 261,8 proc. ostatniej dużej fali spadkowej, jaka miała miejsce od maja do października 2023 r.
- Nie można jednak wykluczyć dojścia nawet do poziomu 3000 USD za uncję w 2024 r. – dodaje Michał Stajniak.
- Trend wzrostowy może być kontynuowany ze względu na to, że dopiero zbliżamy się do istotnych zmian, które w przeszłości wspierały wzrost cen złota. Chodzi głównie o zmniejszenie się różnicy między inflacją a stopami procentowymi banków centralnych. Nie ma przy tym znaczenia, czy dojdzie do tego przez wzrost inflacji czy obniżki stóp procentowych. Ważne, że doprowadzi to do spadku realnych stóp procentowych – mówi Daniel Kostecki, główny analityk rynków w polskim oddziale CMC Markets.
Polska w czubie
Ostatni wyskok notowań przez analityków zgodnie wiązany jest ze wzrostem napięcia na Bliskim Wschodzie. Złoto uchodzi bowiem za tzw. bezpieczną przystań. Popyt na nie zaczął rosnąć niedługo po ataku Rosji na Ukrainę w 2022 r. Początkowo nie wyrywało to notowań z trwającego od wybuchu pandemii COVID-19 dość szerokiego trendu bocznego, ale dane World Gold Council, organizacji monitorującej rynek złota, wskazują, że od trzeciego kwartału 2022 r. zakupy metalu są najwyższe od ponad dekady. Niebagatelna w tym rola banków centralnych, w tym swojskiego Narodowego Banku Polskiego. W czwartym kwartale 2023 r. największy popyt wygenerowały banki centralne Turcji (61 ton), Chin (44 tony) i Polski (25 ton).
Daniel Kostecki wskazuje jednak również na uwarunkowany kulturowo popyt ze strony mieszkańców Chin i Indii.
- Cena złota wydaje się bardzo wysoka, ale gdy sprawdzimy, jaka była podaż pieniądza w Chinach i Indiach, to już tak wysoka nie jest. Kurs złota w porównaniu do podaży pieniądza dopiero odrywa się od dna – twierdzi Daniel Kostecki.
- Obecnie złoto zyskuje ze względu na kontynuację zakupów kruszcu fizycznego przez inwestorów indywidualnych i komercyjnych, a przede wszystkim przez banki centralne. Spore obawy dotyczące sytuacji na Bliskim Wschodzie, kontynuacji wojny na Ukrainie oraz niepewność odnośnie relacji między Stanami Zjednoczonymi, Chinami i Tajwanem napędzają popyt na metale szlachetne. W tym momencie obserwujemy nie tylko spory przyrost popytu fizycznego, ale również popytu na kontraktach ze strony inwestorów spekulacyjnych – wylicza Michał Stajniak.
Michał Stajniak i Daniel Kostecki zwracają uwagę, że popytu na fizyczne złoto nie generują za to ETF-y.
- Niemniej ostatni marazm na rynku kryptowalut może ponownie skierować inwestorów do ETF-ów na kruszce – prognozuje Michał Stajniak.
- Kurs złota rośnie, a napływów nie ma. Można się zastanawiać, co by było, gdyby te napływy wróciły – sugeruje Daniel Kostecki.
Skoro nie taniało, gdy powinno…
Dość powszechnie zakłada się, że amerykański bank centralny za jakiś czas rozpocznie obniżanie stóp procentowych. Niezależnie od wpływu tego ruchu na wspomniane już realne stopy procentowe powinno to doprowadzić do osłabienia amerykańskiego dolara. To w tej walucie złoto wyceniane jest na rynkach finansowych. Przy niezmiennej wartości kruszcu samo osłabienie dolara powinno więc spowodować, że w tej walucie będzie się płacić więcej.
- Oczywiście nie można spodziewać się takiej dynamiki wzrostu kursu jak w ostatnich tygodniach, ale osłabienie dolara powinno sprzyjać wzrostowi ceny złota – tłumaczy Daniel Kostecki.
Jego zdaniem, w tym kontekście złotu sprzyja też jego zachowanie w czasie, gdy stopy procentowe rosły.
- Złoto oparło się wzrostowi stóp procentowych, a teraz zakładamy ich spadek. Jeśli czynniki przemawiające za spadkiem cen złota nie zadziałały, to prowzrostowe powinny zadziałać ze zdwojoną siłą – uważa Daniel Kostecki.
Złoto jest jednym z najłatwiej dostępnych aktywów dla polskich inwestorów. Można kupić sztabkę oraz produkty inwestycyjne zależne od ceny kruszcu. W przypadku złota w formie fizycznej o opłacalności inwestycji decyduje jednak nie tyle cena metalu na rynkach finansowych, co relacja ceny dolarowej do kursu złotego. Pochodną ceny dolarowej są za to wyniki przeróżnych instrumentów finansowych. Na giełdzie notowane są certyfikaty strukturyzowane, którymi handluje się tak, jak akcjami. Część z nich ma wbudowaną dźwignię, więc potencjalne zyski lub straty są w ich przypadku większe od zmiany kursu złota. Można jednak wybrać certyfikaty pozwalające zarabiać zarówno na wzroście, jak i spadku cen. Tak samo działają instrumenty dostępne u brokerów foreksowych. Tylko na złocie bazuje kilka funduszy inwestycyjnych. Pozwalają zarabiać jedynie na wzroście cen kruszcu. Niektóre mają jednak wbudowaną dźwignię operacyjną, kupują bowiem akcje spółek wydobywczych. Co do zasady zyskują one na wartości mocniej od złota, gdy cena kruszcu rośnie, ale też tracą więcej, gdy złoto tanieje. Inne fundusze starają się jedynie odzwierciedlić zmianę wyceny metalu przez kontrakty terminowe lub inwestowanie w zagraniczne wehikuły kupujące złoto w sztabach. Do tych ostatnich zalicza się też fundusz ETC notowany na warszawskiej giełdzie.
