Od początku tygodnia złoty zyskał do dolara 0,5 proc., a notowania amerykańskiej waluty sięgnęły 3,73 zł. Dzięki temu polska waluta zastąpiła peso meksykańskie w roli lidera pod względem tegorocznej stopy zwrotu wśród 32 najważniejszych walut świata. Złoty umocnił się o 12,2 proc., podczas gdy odbijające się po załamaniu spowodowanym wyborczym zwycięstwem Donalda Trumpa peso ma za sobą niespełna 11-procentowe umocnienie (w gronie wszystkich środków płatniczych lepszy wynik wciąż notują korona islandzka oraz waluta Mozambiku – odpowiednio 13,1 proc. oraz 20,4 proc.). Uwagę jednocześnie zwraca spokój na rynku. Obecna zmienność notowań złotego należy do najniższych wśród wszystkich walut.
Umocnienie złotego to skutek lepszych perspektyw krajowego wzrostu gospodarczego oraz napływów zagranicznego kapitału na polski rynek obligacji. Wzrostowa passa złotego, która wobec euro trwa już sześć miesięcy, najdłużej od dziewięciu lat, ma korzystny wpływ na gospodarkę, zauważają ekonomiści, z którymi rozmawiała agencja Bloomberg. Hamuje wzrost inflacji, wspierając konsumpcję i pozwalając bankowi centralnemu na utrzymanie niskich stóp procentowych. Jednocześnie przy dalszym umiarkowanym niedowartościowaniu złotego nie szkodzi eksporterom.
- Pomimo przyspieszającego wzrostu gospodarczego nie należy spodziewać się wzrostu inflacji, bo powinien słabnąć wpływ, jaki ma na niego wzrost cen paliw. W drugiej połowie roku wskaźnik cen konsumpcyjnych powinien ustabilizować się lub nawet zniżkować – komentował Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.
- Wpływ umocnienia złotego na inflację stopniowo słabnie. To oznacza, że czynniki wewnętrzne, takie jak płace, mają większy wpływ na dynamikę cen – zauważał jednak Michał Dybuła, strateg banku BGŻ BNP Paribas, według którego umocnienie złotego o 10 proc. przekłada się w perspektywie 10 miesięcy na zaledwie 0,7-punktowe obniżenie inflacji.
