Złoże Arckaringa w Australii Południowej — to tam, według Linc Energy, znajduje się wielkie złoże ropy w formacjach łupkowych. Zawierające, jak się szacuje wstępnie, od 103 do 233 mld baryłek surowca.

Przedstawiciele firmy ostrzegają przed zbytnim optymizmem. Podkreślają, że jest jeszcze zbyt wcześnie, aby ocenić, ile ropy da się wydobyć ze złoża. Giełda jednak wie swoje. Tylko w czwartek kurs Linc Energy skoczył o 32 proc., a w ciągu ostatnich dwóch miesięcy zwiększył się czterokrotnie.
Entuzjazm udzielił się także Tomowi Koutsantonisowi, ministrowi ds. górnictwa stanu Australia Południowa. Podkreślił, że złoże może pozwolić całemu kontynentowi stać się samowystarczalnym, jeśli chodzi o zasoby surowca. Australia mogłaby nawet być jego eksporterem netto. Na odtrąbienie sukcesu jest jednak za wcześnie — podkreślają analitycy.
Szacunki są bardzo wstępne. Gdyby źródło faktycznie kryło 233 mld baryłek, miałoby wartość ponad 20 bln USD. Jednak już na trzeciej stronie raportu niezależnych konsultantów możemy przeczytać, że prawdopodobne wydobycie to 3,5 mld baryłek. Dla Linc Energy to i tak ogromna wielkość. Spółka zatrudniła już Barclays
Capital do znalezienia partnera do joint venture z doświadczeniem w eksploatacji złóż ropy w formacjach łupkowych. Liczy, że poznamy go w ciągu sześciu miesięcy. Produkcja może się zacząć już w 2014 r.
Analitycy znów studzą jednak nastroje, oceniając, że komercjalizacja złoża zajmie nawet pięć lat. Zwracają też uwagę na cenę wydobycia surowca z trudnego australijskiego terenu. Budowa jednego odwiertu kosztuje tam 15 mln USD, o połowę więcej niż w USA.