PB: Czy stoicyzm – filozofia, której korzenie sięgają kilku tysięcy lat wstecz – może pomóc współczesnemu człowiekowi, gdy dopada go frustracja z powodu niezrealizowanych noworocznych postanowień?
Piotr Stankiewicz: Żadna filozofia nie jest oderwana od życia, co pokazuje moje doświadczenie pracy z ludźmi – w tym przedsiębiorcami i menedżerami. Refleksja i samoświadomość są dziś bardziej potrzebne niż kiedykolwiek. Pozwalają nam trzymać kurs w chaosie współczesnego świata, nie dać się porwać przypadkowym prądom i działać z większą świadomością. Tym bardziej aktualny pozostaje stoicyzm. Jego ponadczasowe zasady – skupienie na tym, co możemy kontrolować, akceptacja rzeczywistości i dążenie do cnoty – oferują praktyczne narzędzia, które pomagają radzić sobie ze stresem, niepewnością i codziennymi wyzwaniami. Stoicyzm to nie martwa teoria, ale filozofia działania – i właśnie dlatego ciągle ma tak wiele do zaoferowania.
Dlaczego większość postanowień noworocznych szybko upada i już w styczniu się poddajemy?
Styczeń to wymagający miesiąc. Po świątecznym spowolnieniu wracamy do rzeczywistości i nagle uświadamiamy sobie, jak daleko jeszcze do kolejnego dłuższego weekendu czy wakacji. Do tego dochodzi ponura, zimowa aura, która nie sprzyja ani motywacji, ani dobremu nastrojowi. Jeśli ktoś zaczął rok pełen energii, codziennie biegając czy regularnie chodząc na siłownię, to często już pod koniec stycznia – jeśli nie wcześniej – początkowy zapał zaczyna gasnąć.
Może podejście do noworocznych zmian już na starcie jest błędne?
No właśnie. Tajemnica sukcesu może tkwić w słownictwie. Zamiast o „postanowieniach noworocznych”, lepiej mówić o „decyzjach noworocznych”. Postanowienie to coś, co można dotrzymać lub nie, a jeśli się nie uda, temat jest zamknięty. Entuzjazm ustępuje miejsca frustracji. Decyzja to coś większego, bardziej serio – wymaga świadomego wysiłku, aby ją zrealizować mimo przeciwności. Po porażce łatwiej się podnieść i wznowić wysiłek.
Które decyzje, z perspektywy stoickiej, najłatwiej wprowadzić w życie?
Po pierwsze, realne. Jeśli ktoś nigdy nie chodził na siłownię, jest mało prawdopodobne, że nagle zacznie trenować pięć razy w tygodniu i się nie zniechęci po miesiącu czy dwóch. Po drugie, decyzje muszą wynikać z wewnętrznej potrzeby. Jeśli coś robimy tylko dlatego, że tak wypada lub z powodu mody, szanse na sukces są minimalne. I po trzecie, powinny być konkretne. Zamiast mówić „schudnę 10 kilogramów”, lepiej powiedzieć „będę biegać co trzeci dzień”. To coś, co zależy wyłącznie od człowieka i prawdopodobnie nie jest ponad jego siły.
Im większe zobowiązanie, tym szybsza rezygnacja?
Ludzie często wpadają w tę samą pułapkę – wierzą, że zmiana następuje od razu. Ale to mit. Niektóre zmiany stylu życia to procesy, które trwają całe życie. Trzeba porzucić iluzję natychmiastowej gratyfikacji, bo dobre nawyki nie pojawią się tylko dlatego, że bardzo ich pragniemy. Wiele kiepskich poradników utwierdza nas w tym złudzeniu, obiecując szybkie efekty bez realnego wysiłku. Tymczasem prawdziwa zmiana wymaga innego podejścia – trzeba rozłożyć cel na czynniki pierwsze, zrozumieć jego mechanizm i dopiero potem budować go od nowa, krok po kroku. Gdy układasz właściwe działania w odpowiedniej kolejności, uczysz się, jak szlifować swoje umiejętności. To właśnie jest rozwój.
Przykłady zmian, o których należy myśleć długofalowo?
Prowadzenie zdrowego trybu życia, utrzymywanie dobrej wagi, stanie się znawcą sztuki – to coś, czego większość z nas nie osiągnie do końca roku. Chodzi raczej o trenowanie dyscypliny, samokontroli i cierpliwości, by odnosić sukcesy w tych dziedzinach na przestrzeni lat.
Jak być wytrwałym przez długi czas i w ferworze codziennych obowiązków nie zapomnieć o swoich priorytetach i celach?
Mój sposób na wytrwałość? Codziennie robię 110 pompek, rozkładając je na kilka serii. Dzięki temu cel staje się osiągalny, a ja mam poczucie, że systematycznie robię postępy. Klucz tkwi nie tylko w podziale zadania na mniejsze części, lecz także w tym, jak o nim myślę. Gdybym na starcie postanowił, że przez rok zrobię 40 tysięcy pompek, taka liczba mogłaby mnie przytłoczyć i zniechęcić. Dlatego zamiast patrzeć na ogromny kopiec, koncentruję się na pojedynczych garściach ziemi, które go tworzą – i to przynosi efekty.
Często podejmujemy decyzje w oderwaniu od otoczenia. Czy to również może zniweczyć nasze działania?
Często zapominamy, że nie żyjemy w społecznej próżni. Nasz czas, ambicje i plany splatają się z rytmem życia bliskich, współpracowników, przyjaciół. W rezultacie zamiast iść na trening, ktoś zostaje dłużej w biurze. Ktoś inny pomaga dziecku z lekcjami, a jeszcze ktoś po prostu pada z nóg i rezygnuje z własnych ambicji. Ale warto uważać, by nie postrzegać ludzi jako przeszkód na drodze do naszych celów. Istotne jest nie tylko, co chcemy osiągnąć, ale jak i z kim możemy to zrobić. Jeśli postanowiłem regularnie chodzić na siłownię, lepiej znaleźć kogoś do towarzystwa. Wspólny wysiłek jest nie tylko przyjemniejszy, ale i skuteczniejszy – obecność drugiej osoby zwiększa naszą motywację i sprawia, że trudniej nam się poddać. W końcu znacznie łatwiej wytrwać w ćwiczeniach, gdy ktoś czeka na nas po drugiej stronie maty czy sztangi.
No właśnie – wytrwałość. Co robić, gdy nie udaje nam się dotrzymać noworocznych decyzji?
Największy błąd to myślenie, że skoro raz się nie udało, to temat przepadł. Naprawdę liczy się to, czy potrafimy wrócić do swojej decyzji, nawet jeśli na chwilę ją porzuciliśmy – bo życie, bo żona, bo szef, bo zwykły spadek formy. Nie ma złego momentu na kolejną próbę – czy to początek roku, urodziny lub jubileusz małżeństwa. Marek Aureliusz przypominał, że możesz zacząć nowe życie każdego dnia. A skoro tak, to dlaczego nie dziś?
Stoicy głosili, że wiele rzeczy, na których nam zależy, leży poza naszą kontrolą. Czy to oznacza, że nie warto w nie inwestować czasu i energii?
Niekoniecznie. Choć nie zawsze „chcieć” znaczy „móc”, możemy zwiększyć prawdopodobieństwo sukcesu poprzez pracę, wysiłek i zaangażowanie. Przykład? Awans zależy od decyzji szefa, ale mamy wpływ na to, jak nas postrzega. Jeśli konsekwentnie pokazujemy się jako pracowici, rzetelni i odpowiedzialni, rośnie szansa, że dostrzeże w nas potencjał przywódczy.
A jeśli mimo starań nie awansujemy?
To wcale nie oznacza, że staraliśmy się daremnie. Wysiłek sam w sobie daje nam coś więcej – poznanie siebie, większą dyscyplinę i lepsze przygotowanie do przyszłych wyzwań. Wola jest jak mięsień – im częściej ją ćwiczymy, tym silniejsza się staje.
Kto myśli tak konstruktywnie, w obliczu porażki nie wpada we frustrację i gniew, ale zachowuje… stoicki spokój?
Wcale nie chodzi o tłumienie czy lekceważenie uczuć, lecz o umiejętne nimi zarządzanie. I tu dochodzimy do ważnej sprawy. Jeśli nie zdołamy zrealizować swojego celu, naturalną reakcją mogą być smutek i frustracja. Takie emocje łatwo zamieniają się w rezygnację i poczucie klęski. Ale jeśli zdołamy przekuć je w gniew, w sportową złość, w motywację do działania, wtedy zamiast osłabiać, zaczną nas napędzać.
Czyli beznamiętny stoicyzm to jeszcze jeden z wielu mitów?
Starożytni stoicy nie odrzucali emocji, lecz podkreślali, że to my mamy wybierać, w którą stronę nas popchną. W momencie, gdy pozwalamy im decydować za nas, tracimy kontrolę. To nie gniew czy smutek są problemem – problemem jest to, co z nimi robimy.
Seneka, Marek Aureliusz i Epiktet stosowali technikę premeditatio malorum, polegającą na wyobrażaniu sobie najgorszych scenariuszy. Jak jednak odnieść tę – na pierwszy rzut oka pesymistyczną – metodę do realizacji celów?
Nie chodzi tu o zakładanie porażki, lecz o świadome przygotowanie się na trudności. Wymienieni stoicy radzili, by przewidywać przeszkody i zastanawiać się, co może pójść nie tak – nie po to, by się zniechęcić, ale by z wyprzedzeniem opracować strategie działania. Jeśli wiem, że styczeń to dla mnie okres wzmożonej pracy, mogę dostosować swoje plany, zamiast rzucać się na nierealistyczne cele, które z góry skazane są na niepowodzenie. To nie pesymizm, a pragmatyzm – sposób na to, by zamiast się rozczarować, działać skuteczniej.
Filozof, wykładowca na Uniwersytecie Warszawskim i „pierwszy stoik III RP”. Członek międzynarodowej organizacji Modern Stoicism. Autor książek: „Sztuka życia według stoików”, „Dziennik reformowanego stoika”, „My fajnopolacy” i „21 polskich grzechów głównych”. Publikuje m.in. na łamach „Przekroju”, „Tygodnika Powszechnego”, „Kultury Liberalnej”, „The Stoic” i stronie autorskiej. W każdy piątek wysyła newsletter – krótką dawkę wiedzy – na stoickigłos.pl.