Czyż nie jest paradoksem, że filmowcy — obdarzeni tak dobrym zmysłem obserwacji — nie potrafią odwzorować demograficznej rzeczywistości, zdominowanej — w Polsce w prawie 52 proc. — przez kobiety?
A życie podpowiada przecież najciekawsze scenariusze. Jak ten, że to właśnie kobiecej przedsiębiorczości polska gospodarka może zawdzięczać swój wolnorynkowy sukces. To Polki — na co zwracają uwagę socjologowie — szybciej otrząsnęły się z szoku transformacji. Dzięki temu możemy poszczycić się najwyższym w Europie i jednym z najwyższych w świecie, bo wynoszącym około 37 proc., odsetkiem kobiet właścicieli firm. Gotowym scenariuszem mogłaby być też historia kobiety, która lada moment przejmie stery jednej z najpotężniejszych organizacji, mającej gigantyczny wpływ na losy światowej gospodarki. Mowa o Janet Yellen, pierwszej w historii Fedu szefowej tej instytucji. Do niedawna Janet Yellen znana była tylko w hermetycznym świecie amerykańskich ekonomistów, choć, gdyby tylko chciała, mogłaby być medialną gwiazdą. Wszak to ona, już w czerwcu 2007 r., na kilkanaście miesięcy przed upadkiem Lehman Brothers, ostrzegała kolegów z Fedu przed realną groźbą krachu na rynku nieruchomości. „Czuję niepokojącą obecność między nami 600-funtowej Gorilli” — mówiła. To także spod jej pióra wyszedł napisany w 1970 r. tekst „Market for Lemons", który stworzył podwaliny pod koncepcję rynku funkcjonującego w warunkach asymetrii informacji.
Współautor pracy — a prywatnie mąż Janet — George Akerlof za tę teorię 31 lat później zgarnie wraz z dwoma innymi znanymi mężczyznami — Michaelem Spencem i Josephem Stiglitzem — ekonomicznego Nobla. Dotychczasowa mistrzyni drugiego planu wystąpi za chwilę w życiowej roli, z szansą na biznesowego Oskara. Choć nie jestem pewien, czy już teraz nie zasłużyła na tę statuetkę „za całokształt twórczości”. Potrzebujemy więcej takich historii, które niczym kula śnieżna będą zmieniały zbiorową świadomość. I dlatego tak ważne są inicjatywy honorujące kobiece sukcesy. Właśnie takie jak ranking organizowany przez „Puls Biznesu”.
Nie tylko przecież kobiety, ale całe społeczeństwa potrzebują wzorców do naśladowania. Osób, które mają świadomość własnej wartości, nie boją się mierzyć wysoko i konsekwentnie dążą do celu. Jeśli chodzi o branżę przemysłową, to pomocą w poszukiwaniu następczyni Marii Skłodowskiej-Curie powinien być program „Dziewczyny na politechniki”. Szacuje się, że dzięki prowadzonej od 2006 roku akcji o ponad 20 tys. zwiększyła się liczba studentek i absolwentek polskich uczelni technicznych.
Tomasz Fill, dyrektor biura komunikacji korporacyjnej PKN Orlen
Tomasz Fill