Światowa produkcja stali dynamicznie rośnie. Polska i reszta Europy pozostają jednak w tyle. Ale to nie problem.
Od kilku miesięcy na polskim rynku hutniczym pojawiają się opinie, że hossa w branży skończyła się. Czyżby? International Iron & Steel Institute (IISI) oszacował, że światowa produkcja stali już w listopadzie ubiegłego roku przekroczyła magiczną barierę 1 mld ton i była o 6,1 proc. wyższa niż w tym samym okresie 2004 r.
Chińskie 30 proc.
Liderem w produkcji stali oczywiście były Chiny, które wyprodukowały jej 317,7 mln ton, czyli o 25,5 proc. więcej niż w tym samym okresie 2004 r. „Wyłączając Chiny, światowa produkcja stali surowej wyniosła 694 mln ton, co stanowi wynik mniejszy o 0,9 proc. niż przed rokiem” — szacują eksperci IISI.
Znaczący spadek produkcji odnotowano w Polsce i pozostałych krajach Unii Europejskiej.
— Po jedenastu miesiącach 2005 r. spadek produkcji w Polsce sięgnął 20,6 proc. Wyprodukowano 7,79 mln ton stali wobec 9,8 mln ton przed rokiem. W 25 krajach Unii natomiast produkcja sięgnęła 171,5 mln ton, co oznacza spadek o 3,8 proc., a w 15 państwach starej Unii — 151,17 mln ton, czyli 2,5 proc. mniej — wylicza Andrzej Ciepiela, dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.
Zysk, a nie ilość
W Polsce spadek produkcji to m.in. efekt świadomego ograniczania produkcji, bo huty nie chcą dopuścić do spadku rentowności. Wszystko wskazuje na to, że nieźle im się to udało. Według danych Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej (HIPH), ograniczenie produkcji przełożyło się na wzrost cen wyrobów stalowych — o 27 proc. w eksporcie i o 12 proc. w imporcie.
Andrzej Ciepiela informuje, że huty przygotowują się do rozszerzenia produkcji, więc w 2006 r. powinna znowu wzrosnąć. Liczy też na dynamiczny rozwój budownictwa, co także przyniesie wzrost konsumpcji stali. Romuald Talarek, szef HIPH, informował kilkanaście dni temu, że w Polsce produkcja stali wróciła na ścieżkę wzrostu już w październiku 2005 r.