Nie ma podstaw prawnych, aby okresy oddelegowania ratowników górniczych z kopalń do stacji ratownictwa traktować jako "pracę wykonywaną stale i w pełnym wymiarze czasu pracy pod ziemią", upoważniającą do emerytury górniczej bez względu na wiek - ocenia Zakład Ubezpieczeń Społecznych.
W środę kilkuset ratowników górniczych pikietowało siedzibę Wyższego Urzędu Górniczego (WUG) w Katowicach, domagając się wsparcia dla ich żądania, aby okresy oddelegowania do pracy w stacjach ratownictwa górniczego były liczone do emerytury tak, jak praca na dole kopalni. ZUS zalicza dni oddelegowania inaczej, dlatego ratownicy muszą pracować dłużej niż 25 lat, jak inni górnicy, którzy przechodzą na emeryturę bez względu na wiek.
W czwartek rzecznik ZUS, Przemysław Przybylski, przedstawił stanowisko Zakładu w tej sprawie. Jak poinformował, w ocenie ZUS, w okresie oddelegowania ratownicy nie wykonują pracy górniczej stale i w pełnym wymiarze czasu pracy pod ziemią. Wynika to z zakresu zadań centralnej i okręgowych stacji ratownictwa górniczego. W tej sytuacji ZUS nie może zaliczyć pracy ratowników jako tzw. dniówki dołowej.
Rzecznik przypomniał, że zgodnie z prawem, zatrudnienie w charakterze członków drużyn ratowniczych jest okresem pracy górniczej, który ma wpływ na uprawnienia do przejścia na emeryturę w wieku 50 lub 55 lat. Przy ustalaniu wysokości górniczej emerytury stosuje się przelicznik 1,4 za każdy rok pracy w pełnym wymiarze czasu pracy, wykonywanej częściowo na powierzchni i częściowo pod ziemią, bez potrzeby dokumentowania zjazdów pod ziemię.
Natomiast inny artykuł ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych stanowi, że przy ustalaniu prawa do górniczej emerytury pracownikom zatrudnionym pod ziemią zalicza się w wymiarze 1,5-krotnym okresy pracy m.in. w drużynach ratowniczych, zaś przy ustalaniu wysokości świadczenia stosuje się do okresów tej pracy przelicznik 1,8. Nie dotyczy to jednak okresów oddelegowania, w których ratownicy traktowani są jako ratownicy zawodowi i nie pracują stale pod ziemią.
Związek Zawodowy Ratowników Górniczych kwestionuje stanowisko ZUS, domagając się szybkiej zmiany ustawy emerytalnej. Projekt, złożony przez klub Samoobrony, od maja jest już w Sejmie. Związkowcy chcą, aby zmienione na korzyść ratowników prawo weszło w życie jeszcze w tym roku. W razie braku realizacji swoich postulatów, związkowcy zapowiadają blokadę działania centralnej i okręgowych stacji ratownictwa górniczego oraz odmowę oddelegowania z kopalń do tych placówek.
Wiceprezes WUG, Jan Szczerbiński, odbierając w środę petycję ratowników poparł ich starania i zapowiedział kolejne wystąpienia Urzędu w tej sprawie do przedstawicieli rządu. Praktykę stosowaną przez ZUS nazwał "nieuczciwą, niemoralną i krzywdzącą dla ratowników".
Blisko trzy tygodnie temu ratownicy przedstawili problem wicepremierowi Andrzejowi Lepperowi, który poparł postulat związkowców i zapowiedział doprowadzenie do zmian w ustawie emerytalnej. Zdaniem wicepremiera, z punktu widzenia obciążenia dla budżetu, sprawa jest mało ważąca, bo koszty nowelizacji to - jak mówił - zaledwie ok. 0,5 mln zł rocznie.