Pogoda łagodzi obyczaje. Wczesną wiosną plantatorzy buraka cukrowego pikietowali przed Ministerstwem Skarbu Państwa (MSP), domagając się przerwania procesu prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej (KSC). Udało się, więc teraz przedstawiciele plantatorskich i pracowniczych związków chwalą współpracę z resortem przy drugim podejściu do prywatyzacji. Podkreślają chęć współpracy i… stawiają kolejne warunki. Zgodnie z sierpniowymi zapowiedziami, prywatyzacja KSC będzie dwuetapowa — najpierw dojdzie do częściowego umorzenia akcji, potem pracownicy spółki i zaopatrujący ją plantatorzy (łącznie około 17 tys. osób) będą mogli odkupić papiery od skarbu państwa.
— Ministerstwo chce się pozbyć KSC, więc musimy je kupić. Biorąc jednak pod uwagę wypompowanie ze spółki aktywów i ostatnie sute dywidendy, niezbędna jest aktualizacja wyceny. Akcje KSC po prostu muszą być tańsze — mówi Krzysztof Nykiel z prezydium Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego.
Poprzednio do uprawnionych miało trafić 780 mln akcji po 1,60 zł. Teraz akcji będzie o 300 mln mniej, ale ich ceny szybko nie poznamy. Resort skarbu na razie jest ostrożny.
— Najpierw spółkę po raz kolejny będzie musiał wycenić zewnętrzny audytor. Dopiero potem będzie można się zastanawiać, ile powinny kosztować obejmowane przez pracowników akcje — mówi Wojciech Chmielewski, dyrektor Departamentu Prywatyzacji w MSP. Po prywatyzacji — która ma zostać zamknięta do początku 2014 r.
— związkowcy będą chcieli skupić większość akcji w jednym miejscu.
— Do stworzonej przez nas spółki Nasz Polski Cukier w dwa tygodnie zapisało się 6 tys. plantatorów i pracowników. Chcemy, by do końca roku było w niej 90 proc. uprawnionych do objęcia akcji KSC. Właśnie poprzez tę spółkę chcemy kontrolować cukrownie po prywatyzacji — mówi Krzysztof Nykiel.
Zdaniem Romana Jagielińskiego, szefa nadzoru Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw, a także byłego ministra rolnictwa, KSC wcześniej czy później będzie jednak potrzebowała inwestora strategicznego.
— KSC pokazuje teraz wysokie zyski, ale nie wynikają one z nowoczesności czy konkurencyjności, lecz po prostu z regulacji rynku cukru. Po deregulacji ceny mogą spaść nawet o połowę, więc spółce przydałby się polski inwestor strategiczny, który objąłby nie więcej niż 30 proc. akcji i byłby w stanie finansować niezbędne inwestycje — uważa Roman Jagieliński. KSC ma około 40-procentowy udział w polskim rynku cukru. W ramach spółki działa 7 cukrowni.
— Prywatyzacja KSC musi być wzorcowa, bo takie same mechanizmy zostaną prawdopodobnie zastosowane przy kolejnych wykupach plantatorsko- -pracowniczych w sektorze, np. w przypadku Elewarru — postuluje Adam Tański z Krajowej Izby Gospodarczej.