Największa sieć handlowa w Polsce i jeden z największych pracodawców w kraju wszedł w spór z największym związkiem zawodowym. Solidarność poinformowała, że 28 sierpnia wysłała do Jeronimo Martins Polska, portugalskiego właściciela sklepów Biedronka, pismo informujące o wszczęciu sporu zbiorowego.

Główną przyczyną sporu są godziny pracy w soboty, wydłużone przez Biedronkę po wprowadzeniu postulowanego przez Solidarność ograniczenia handlu w niedziele.
— Biedronka wydłużyła godziny otwarcia sklepów w soboty do 22.00 lub nawet 23.00. O tej porze naprawdę mało kto robi zakupy i utarg jest bardzo mały. Zdarzają się za to agresywni klienci pod wpływem alkoholu czy innych używek. W ostatnich miesiącach wiele razy otrzymywaliśmy od pracowników z całego kraju informacje, że do sklepów musiała być wzywana policja. Biedronka wydłużyła godziny pracy do późnych godzin nocnych, ale nie zapewniła sklepom i pracownikomwłaściwej ochrony — mówi Piotr Adamczak, przewodniczący Solidarności w Jeronimo Martins Polska, cytowany na stronie internetowej związku.
Oprócz skrócenia godzin pracy w soboty związkowcy mają jeszcze kilka postulatów. Chcą m.in. wprowadzenia nowych regulaminów wynagradzania i pracy oraz zmiany systemu premiowania. Wśród postulatów jest też zwiększenie zatrudnienia w sklepach. Na koniec pierwszego półrocza Biedronka miała 2832 placówki, o dziewięć więcej niż na koniec 2017 r. i o 91 więcej niż rok wcześniej. Zatrudnienie w sklepach i centrach dystrybucyjnych sięga 65 tys. osób. Sieć w ciągu ostatnich dwóch lat kilkukrotnie informowała o podwyżkach płac — ostatnio, na początku tego roku, podniosła wynagrodzenia o 200-550 zł brutto, w zależności od lokalizacji sklepu, stażu pracy i stanowiska. W rezultacie podstawowa pensja etatowego kasjera, zaczynającego pracę, wynosi co najmniej 2650 zł brutto.
Pismo o wszczęciu sporu zbiorowego to wstęp do rokowań przedstawicieli pracowników z pracodawcą. Jeśli nie przyniosą one rezultatu, to zgodnie z ustawą kolejnym krokiem będą mediacje z udziałem mediatora, wyznaczonego przez resort pracy, a potem — w ostateczności — strajk generalny.