Przychody w tym okresie wzrosły o 17,1 proc. do 5,6 mld EUR, w tym przychody LFL (z porównywalnej powierzchni) o 6 proc. r/r, marża brutto ze sprzedaży spadła o 0,7 pkt proc. do 2,27 mld zł, a bazowa EBITDA wyniosła 753 mln EUR (+3,1 proc.). To wartość zgodna z informacjami podanymi pod koniec września, które wywołały wówczas 20-procentową przecenę akcji.
Zysk netto spółki wyniósł 102 mln EUR i był o 41 proc. niższy niż rok wcześniej.
- Wyniki są zgodne z naszymi zapowiedziami z ostatnich miesięcy. Sprzedaż wygląda dobrze, a duża liczba otwarć nowych placówek pomoże w jej poprawie w dłuższym terminie. Gorzej wyglądają marże i zyski. By je poprawić, koncentrujemy się mocniej niż wcześniej na podstawowym biznesie i w bardziej przemyślany sposób inwestujemy w ekspansję - mówi w rozmowie z PB Andy Bond, prezes Pepco.
Menedżer, który od września, po niespełna dwuletniej przerwie, znów kieruje Pepco, podkreśla, że otoczenie gospodarcze jest wciąż trudne.
- W danych rynkowych widać, że od 12-18 miesięcy sprzedaż odzieży i artykułów do domu, zwłaszcza w regionie Europy Środkowej, jest słabsza. Klienci mają po prostu niższy dochód rozporządzalny ze względu na inflację cen żywności i energii oraz wyższe stopy procentowe, przekładające się na wyższe raty kredytów. Bazowa inflacja jest zaskakująco trwała, ale jesteśmy ostrożnie optymistyczni co do perspektyw rynku w najbliższym roku - mówi Andy Bond.
Skąd ten optymizm?
- Najważniejszym czynnikiem, wpływającym na osłabienie marż, był wzrost kosztu zakupu towarów w trakcie pandemii i po niej, co wynikało przede wszystkim ze wzrostu kosztu frachtu. Tu mamy już do czynienia z deflacją, co będzie stopniowo wpływało na poprawę wyników. Rosną koszty pracy, choćby w związku z podnoszeniem płacy minimalnej w Polsce, ale z naszej perspektywy to dobre zjawisko, bo przekłada się na więcej pieniędzy w kieszeniach naszych klientów. Cały czas poprawiamy efektywność biznesu w łańcuchu dostaw, ograniczamy rotację produktów między sklepami a magazynami, ujednolicamy też ofertę produktową w całej sieci. Do końca 2024 r. nasze sklepy Poundland w Wielkiej Brytanii będą sprzedawały taką samą ofertę, jak sklepy Pepco. To duża zmiana, która pozytywnie wpłynie na rentowność - mówi prezes Pepco.
W ostatnim roku obrotowym Pepco otworzyło 668 sklepów i ma ich teraz 4,6 tys. W przyszłym roku będzie o ok. 400 więcej, ale...
- W ostatnim czasie przeznaczaliśmy za dużo pieniędzy na nieco zbyt intensywną ekspansję i otwieranie sklepów niekoniecznie tam, gdzie najbardziej się to opłacało. Teraz skoncentrujemy się na rynkach, które znamy najlepiej, czyli na Europie Środowej, a także na Hiszpanii i Włoszech. Wstrzymaliśmy natomiast szeroko zakrojony program odnawiania istniejących placówek. Był on bardziej kosztowny niż powinien i mimo obiecujących pierwszych efektów nie przynosił poprawy sprzedaży proporcjonalnej do nakładów. Oczywiście musimy odnawiać najstarsze placówki, cały czas analizujemy jednak, jak poprawić strategię remontową, by była efektywna biznesowo - mówi Andy Bond.
W październiku Pepco zaktualizowało strategię, ale zapowiedzi nie przypadły do gustu analitykom. Nastroje inwestorów najbardziej popsuła jednak zapowiedź sprzedaży akcji przez głównego akcjonariusza - Ibex, który łagodził swoje stanowisko dopiero miesiąc później.
Na sesji we wtorek, 12 grudnia, kurs Pepco zareagował spadkiem o 5,6 proc.
Wyniki Pepco na najważniejszych liniach, czyli sprzedaży i skorygowanej EBITDA, były zgodne z liczbami przedstawionymi podczas dni inwestorskich i tym samym rynkowymi oczekiwaniami. W szczegółach wyniki były jednak nieco gorsze, niż się spodziewałem - ze względu na większe koszty jednorazowe finalnie zaraportowany zysk netto wyglądał gorzej od oczekiwań. Nie sądzę jednak, by to wyniki za ostatni rok finansowy wywołały negatywną reakcję rynku na początku wtorkowej sesji. Zaważyło raczej to, co przedstawiciele spółki mówią o obecnej sytuacji. Spółka wspomniała, że sprzedaż porównywalna jest na początku kalendarzowego czwartego kwartału na lekkim minusie, choć – na bazie np. wypowiedzi przedstawicieli LPP i CCC - można było liczyć na odwrócenie negatywnego trendu. Tymczasem w Pepco momentum sprzedażowe wciąż się nie poprawia. Spółka widzi natomiast poprawę marżowości i taki jest scenariusz bazowy na przyszły rok - marże będą rosnąć wraz ze spadkiem kosztów frachtu i dzięki zmianom w kursach walutowych. Jestem optymistą, jeśli chodzi o szansę na poprawę wyników Pepco w przyszłym roku i sentymentu zakupowego konsumentów. Wydaje się więc, że na tym etapie dyskonto na giełdzie, wywołane nawisem podażowym ze strony największego akcjonariusza, jest zbyt wysokie.