Jego zdaniem, ludzie łudzą się, że obecny wzrost cen akcji to dobra prognoza dla gospodarki.
- Pewnego dnia rynki obligacji powiedzą: “nie podoba nam się ta polityka”. Oczywiste jest, że nie można drukować pieniędzy bez końca, w przeciwnym razie żaden rynek wschodzący nigdy by nie zbankrutował – powiedział.
Właściciel funduszu Fleckenstein Capital ostrzega przed wzrostem oprocentowania obligacji i tym do czego może ono doprowadzić.
- Okazuje się, że drukowanie nie tylko nie jest rozwiązaniem problem, ale jest problemem. Gdy oprocentowanie 10-latek wzrośnie z obecnego poziomu do 3 proc. i więcej, pewnego dnia kontrakty na indeks S&P zostaną zniszczone. A jeśli komputery pójdą tym śladem, rynek może się złamać o 25 proc. w trzy dni – dodał.
