LOT poradzi sobie sam

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2016-09-12 12:40

Ambitne plany linia może zrealizować bez inwestora zewnętrznego. Choć partner, najlepiej z Azji, jest mile widziany.

10,4 mln pasażerów, 70 maszyn i 1400 dodatkowych pilotów i personelu pokładowego w 2020 r. - przedstawioną w ubiegłym tygodniu strategię LOT może zrealizować samodzielnie.

Nowy pilot LOT-u
Nowy pilot LOT-u
Rafał Milczarski, był najmocniejszy kandydatem na prezesa LOT-u, to specjalista od transportu. Tyle że kolejowego, a nie lotniczego.
MW

- Jestem w stanie przeprowadzić firmę bez inwestora. Na świecie jest bardzo dużo kapitału – mówi Rafał Milczarski, prezes LOT-u.

Z kapitałem obrotowym nie ma problemu. Firma w czerwcu zanotowała zysk operacyjny.
- W tym roku będziemy mieć zysk operacyjny. Wynik netto zależy od kursu wymiany – mówi Rafał Milczarski, prezes LOT-u.

Jednak to nie oznacza, że przewoźnik odwraca się od inwestorów.
- LOT potrzebuje po pierwsze partnera, a po drugie inwestora branżowego. Na rynku lotniczym synergie są bardzo duże. Dementuję jednak pogłoski, jakoby LOT znajdował się w pozycji klęczącej. Spółką interesuje się bardzo dużo podmiotów – mówi prezes LOT-u.

Najbardziej prawdopodobny wydaje się chiński partner. Z informacji „PB” wynika, że w LOT byli niedawno przedstawiciele SASAC, chińskiego ministerstwa skarbu państwa. Potencjalny partner to Air China, ale nie tylko, bo możliwe są i inne państwowe linie lotnicze, np. Shenzen Airlines.

American dream
Prezes LOT-u potwierdził informacje „PB” - podwojoną flotę stworzą Boeingi.

- Dokonaliśmy wyborów. Już zawarliśmy część umów, jesteśmy w trakcie negocjowania kolejnych. Kryteria wierności liczą się w małżeństwie, w biznesie kieruję się ekonomicznymi. Wybraliśmy Boeinga, bo złożył najlepszą ofertę – mówi Rafał Milczarski.

Z informacji „PB” wynika, że amerykański producent zaoferował 8 mln USD na sprzęt i szkolenia. LOT wyleasinguje flotę. Już w maju przyszłego roku pojawi się sześć używanych Boeingów 737-800 Next Generation, które w następnych latach firma wymieni na maszyny nowszej generacji - Boeing Max. W lipcu przyszłego roku zaczną latać dwa kolejne dreamlinery (zamówione 11 lat temu). W 2020 r. będzie 70 maszyn, a w 2025 r. - 88, w tym 34 Boeing 737, 30 wąskokadłubowych i 24 dreamlinery. Ostatni embraer będzie latać w siatce LOT w 2023 r.

1400 pilotów i personelu kabinowego do 2020 r. LOT zatrudni poprzez spółkę LOT Crew i Cabin Crew. Pierwsza już funkcjonuje, druga ruszy do końca roku. Do 2017 r. zacznie działać także LOT Team, czyli centrum usług, które kilka lat temu przewoźnik zlikwidował, a tę działalność outsoursował do spółki Work Service. LOT chce odzyskać udziały w rynku i w 2020 r. mieć 25 proc., a pięć lat później – 17,5 mln pasażerów i 30 proc. rynku.

Chopin nie gra
Prezes LOT-u jest przekonany, że na Lotnisku Chopina linia nie zagrzeje długo miejsca.

- Mam zbudować efektywną i trwale zyskowną linię lotniczą. Lotnisko to krytyczny parametr, brak rozwiązania tej sprawy spowoduje, że strategii nie uda się zrealizować. Dopóki funkcje hubu będzie mogło spełniać Lotnisko Chopina, będziemy z niego korzystać. Jednak już dziś w szczytowych momentach jest zapchane. Leży prawie w centrum miasta, ma 600 operacji lotniczych na dobę i to jest nieprzekraczalny limit. Od 2007 r. zbudowano w pobliżu autostradę, na podejściu do lądowania powstało mnóstwo budynków i nie można dobudować kolejnego pasa. Zrobiono wszystko, by lotnisko unicestwić. Na przełomie 2019 i 2020 r. port się zapcha. Bardzo źle się stało, że nie zostało wybudowane lotnisko centralne – mówi Rafał Milczarski.

Uważa, że na Lotnisku Chopina jest zbyt mała strefa non-Schengen, a kontrola graniczna jest niewydolna. Za wzór stawia port w Singapurze.

- Należy wybudować całość, obok której po przeciwnej stronie będzie można dobudować drugą część. Okęcie jest długie i wąskie, to jego bolączka, bo pasażer kilometrami idzie przez port – uważa Rafał Milczarski.