W ostatnich dniach sondaże NBC, CNN, New York Times/Siena, ABC News oraz Fox News pokazują jednoznacznie: wyborcy uważają, że Donald Trump nie spełnia obietnic dotyczących wzmocnienia gospodarki. Dodatkowo decyzje celne prezydenta USA wielokrotnie powodowały zamieszanie na rynkach finansowych.
Według najnowszego badania CNN, opublikowanego w niedzielę, jedynie 39 proc. Amerykanów pozytywnie ocenia działania Donalda Trumpa w sferze gospodarki — to najniższy wynik podczas jego obu kadencji. Z kolei sondaż NBC News wskazuje, że wprowadzane przez niego cła też są niepopularne — popiera je również tylko 39 proc. ankietowanych.
Ryzyko recesji rośnie. Trump pod presją złych danych
Donald Trump zwyciężył w wyborach, koncentrując kampanię na gospodarce i imigracji, zdobywając wszystkie kluczowe stany oraz wygrywając głosowanie powszechne. Jego plan na poprawę sytuacji gospodarczej opiera się na dwóch filarach: cłach, które mają pobudzić odrodzenie amerykańskiego przemysłu, oraz rozszerzeniu reformy podatkowej z 2017 roku. Nowa propozycja zakłada m.in. zwolnienie z podatków napiwków i wynagrodzeń za nadgodziny oraz możliwość odliczenia odsetek od kredytów samochodowych.
Republikanie planują przeforsować pakiet podatkowy bez konieczności uzyskania poparcia demokratów, co oznacza, że Donald Trump i przywódcy Kongresu muszą utrzymać jedność w partii mimo niepokojów wśród wyborców. Wkrótce rozpoczną się przygotowania do wyborów w połowie kadencji, które odbędą się w 2026 roku i zdecydują o nowym składzie Izby Reprezentantów oraz części Senatu.
Zgodnie z najnowszą ankietą agencji Bloomberg, amerykańska gospodarka ma wzrosnąć o 1,4 proc. w 2025 roku i o 1,5 proc. w 2026 roku — mniej niż w ubiegłomiesięcznych prognozach (odpowiednio 2 proc. i 1,9 proc.). Ponadto wzrosło prawdopodobieństwo recesji w ciągu najbliższego roku — ekonomiści oceniają je teraz na 45 proc., podczas gdy w marcu było to 30 proc.
Imigracja ostatnią silną kartą Trumpa w oczach wyborców
Zwyczajowo partia rządząca traci miejsca w Kongresie podczas tzw. wyborów połówkowych (ang. midterms), a ewentualna recesja niemal na pewno przesądziłaby o porażce republikanów i mogła oddać kontrolę nad Kongresem w ręce demokratów, jak ostrzegają partyjni doradcy.
Taka perspektywa może skłonić republikanów do zwarcia szeregów i przyjęcia ustawy podatkowej, mimo że wewnątrz partii pojawiają się spory dotyczące wydatków i kosztów. Jednak malejące poparcie dla Donalda Trumpa może utrudnić mu przeforsowanie wszystkich postulatów zawartych w projekcie, który określił jako „wielką, piękną ustawę”.
Aby złagodzić szok wywołany wprowadzeniem ceł, Donald Trump zdecydował o ich zawieszeniu na 90 dni, deklarując, że w tym czasie będzie dążył do zawarcia indywidualnych umów handlowych z poszczególnymi krajami. Zarówno prezydent, jak i jego doradcy przekonują, że perspektywa takich porozumień może uspokoić rynki i poprawić nastroje społeczne.
Po publikacji sondażu Fox News, który pokazał, że tylko 38 proc. Amerykanów pozytywnie ocenia prowadzoną przez niego politykę gospodarczą, a 33 proc. jego działania w kwestii inflacji, Donald Trump ostro zaatakował telewizję na platformie Truth Social 24 kwietnia.
Najsilniejszym punktem Donalda Trumpa w sondażach pozostaje kwestia imigracji. Jak podają osoby z jego otoczenia, nadchodzące wystąpienia publiczne powinny pomóc prezydentowi USA ponownie nawiązać kontakt z wyborcami, zmobilizować bazę i promować jego plan gospodarczy.
Rynki zawodzą Trumpa: największe spadki od czasów Geralda Forda
Chociaż Donald Trump obiecywał Amerykanom „boom jakiego jeszcze nie było”, rzeczywistość na rynkach finansowych okazała się zupełnie inna. Po 100 dniach drugiej kadencji indeks S&P 500 zanotował spadek o około 8 proc., co jest najgorszym wynikiem od czasów, gdy Gerald Ford przejmował urząd po rezygnacji Richarda Nixona w 1974 roku.
Ruchy na rynku były wybuchowe — ale nie w sposób, którego oczekiwali inwestorzy. Po dwóch latach wzrostów przekraczających 20 proc. i nadziejach na prorozwojową politykę, rynek akcji pogrążył się w chaosie. Powodem były m.in. szeroko zakrojone wojny celne Donalda Trumpa, obejmujące niemal wszystkie kraje, w których działają amerykańskie firmy.
Tarcia te, w połączeniu z masowymi deportacjami nieudokumentowanych pracowników oraz zwolnieniami federalnych urzędników, doprowadziły do jednej z najszybszych korekt na rynku od czasów wielkiego kryzysu z 1929 roku.
Na początku kwietnia, po ogłoszeniu przez Donalda Trumpa najwyższych od stu lat ceł na samochody, indeks S&P 500 spadł o ponad 10 proc. w zaledwie dwa dni. Ucierpiał także sektor energetyczny — akcje takich firm jak Ørsted mocno potaniały po decyzji prezydenta o zakończeniu dzierżawy państwowej ziemi pod budowę farm wiatrowych.
Po wygranej Donalda Trumpa rynek początkowo wystrzelił, licząc na deregulację i obniżki podatków. Jednak priorytetem prezydenta okazała się walka celna, która z każdym nowym ogłoszeniem powodowała kolejne wstrząsy.
W pierwszych dniach kwietnia, po ogłoszeniu najwyższych od stu lat ceł, indeks S&P 500 stracił ponad 10 proc. w ciągu zaledwie dwóch sesji. Choć późniejsze zawieszenie większości ceł na 90 dni przyniosło krótkotrwałą ulgę, zmienność na rynkach pozostała bardzo wysoka.
Polityka Trumpa wprowadza chaos i niepewność na rynkach
Wall Street przygotowuje się na kolejne turbulencje. Według danych CFTC (amerykańskiej komisji nadzorującej rynek kontraktów terminowych) coraz więcej inwestorów spodziewa się spadków cen akcji i nastawia się na ich dalsze obniżki — tak pesymistyczne nastroje na rynku ostatni raz widziano w grudniu zeszłego roku.
Wyższe koszty wynikające z ceł uderzają w producentów dóbr konsumpcyjnych i firmy technologiczne, a także w branżę turystyczną, która może ucierpieć, jeśli konsumenci zaczną ograniczać wydatki.
Strategowie Deutsche Banku przyznali niedawno, że rezygnują z prognoz wzrostu indeksu S&P 500 na ten rok, a analitycy Bank of America sugerują, by sprzedawać akcje podczas ostatnich odbić.
Jednocześnie zagraniczni inwestorzy zaczęli masowo pozbywać się amerykańskich akcji — tendencję tę widać już od początku marca.
Jednym słowem, które najlepiej opisuje wpływ polityki Donalda Trumpa na giełdy, jest niepewność. Brak jasnego celu w negocjacjach handlowych z krajami takimi jak Wietnam i Kanada oraz z Unią Europejską sprawia, że firmy i inwestorzy zachowują dużą ostrożność, ograniczając wydatki inwestycyjne i zatrudnienie.
Według Davida Lefkowitza z UBS gospodarka USA odczuje skutki ceł w postaci spowolnienia wzrostu zysków — spodziewa się on, że w tym roku zyski spółek S&P 500 pozostaną na niezmienionym poziomie.
Pierwsze raporty kwartalne pokazują już rosnącą niepewność — firmy wycofują prognozy, tną oczekiwania zysków i tworzą alternatywne scenariusze na wypadek recesji.
Część inwestorów szuka okazji do zakupów w mocno przecenionych sektorach, takich jak średniej wielkości banki działające lokalnie w USA czy branża ochrony zdrowia. Mimo to większość uczestników rynku podkreśla, że na Wall Street wciąż dominuje ostrożność.
Jednocześnie Donald Trump podpisał serię kontrowersyjnych rozporządzeń: wprowadził stan wyjątkowy na granicy z Meksykiem, zmienił zasady przyznawania obywatelstwa dzieciom nielegalnych imigrantów, ułaskawił osoby skazane za szturm na Kapitol i wycofał USA z WHO.