4,10 zł za... dolara to realny scenariusz

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2012-01-13 10:10

3 PYTANIA DO JOHNA HARDY’EGO

JOHN HARDY, strateg walutowy Saxo Banku

1 Kryzys w Europie pogłębia się coraz bardziej, a większość dojrzałych rynków akcji, zwłaszcza ten amerykański, zyskują na wartości. Jak pogodzić ze sobą te fakty?

Zaczyna się nowy rok, a inwestorzy zastanawiają się, w jakich aktywach ulokować pieniądze. Rentowności obligacji są rekordowo niskie, co zmniejsza ich atrakcyjność w długim terminie. Z kolei złoto to stosunkowo mały rynek, a na dodatek wyceny kruszcu są wysokie. Tymczasem wyceny akcji są już dostosowane do scenariusza niskiego wzrostu gospodarczego i dalszego chaosu w Europie. Dlatego według nas najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na bieżący rok jest stabilizacja na rynku akcji, a presji spadkowej można się spodziewać głównie w pierwszym półroczu.

2 Jak rysują się perspektywy Polski?

Polska i inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej są mocno uzależnione od wzrostu gospodarczego w strefie euro. Dzieje się tak dlatego, że to tam trafia znaczna część waszego eksportu. Jednocześnie zachodnie banki muszą sprostać podwyższonym wymaganiom kapitałowym. To może dla nich oznaczać konieczność sprzedaży części aktywów i doprowadzić do ograniczenia akcji kredytowej w regionie. Dlatego uważamy, że tempo polskiego wzrostu gospodarczego spowolni do 2,5 proc., a za dwanaście miesięcy dolar może kosztować nawet 4,10 zł. Zagrożony może być próg oszczędnościowy, ograniczający zadłużenie do 55 proc. PKB, ale nie sądzimy, by sytuacja mogła wymknąć się spod kontroli. Słabszy złoty powinien bowiem doprowadzić do zmniejszenia bliźniaczych deficytów — budżetowego i na rachunku bieżącym.

3 W co zatem warto inwestować?

Okazję do zarobku stwarzają akcje stabilnych przedsiębiorstw, mogących pochwalić się solidnymi zyskami. Akcje powinny przynieść zyski zwłaszcza przy najdłuższym horyzoncie inwestycyjnym, bo w ostatnich 50 latach przy takich wycenach jak obecnie nigdy się nie zdarzyło, by akcje potaniały w ciągu następnej dekady. Rozsądnym wyborem jest także dolar. Część portfela warto ulokować w metalach szlachetnych. Perspektywy dalszego dodruku pieniądza sprawiają, że złoto może przed końcem roku zyskać nawet więcej niż dolar. Spośród pozostałych walut najbardziej obiecująco wyglądają perspektywy norweskiej korony. To niedowartościowana waluta, która z racji solidnej kondycji norweskich finansów publicznych może odegrać rolę bezpiecznego schronienia przed kryzysem w strefie euro. Uważałbym natomiast na amerykańskie obligacje skarbowe, jedną z najlepszych inwestycji zeszłego roku. W pierwszej połowie roku mają one szanse nadal przynosić solidne zyski, jednak w długim terminie polityka Fedu może ulec zaostrzeniu, a to doprowadziłoby do wyprzedaży tych papierów.