A jednak się kręci. Choć skrzypi

Grzegorz Nawacki
opublikowano: 2006-09-20 00:00

Od lipca miało być trudniej o kredyt mieszkaniowy. Zmiany dotknęły tych z mniejszymi dochodami. Czy trudniej będzie im również o kredyt na refinansowanie?

Od pierwszego lipca nieco trudniej o kredyt w walucie. Od tego dnia obowiązują zmiany w przepisach wprowadzone przez Nadzór Bankowy. Zapowiedź zmian zamieszała na rynku kredytów mieszkaniowych — wiele osób w obawie o to, co będzie po zmianie, przyspieszało decyzję o zaciągnięciu kredytu. Tymczasem zgodnie z tym, o czym pisaliśmy na naszych łamach, zmiany nie przyniosły rewolucji na rynku kredytów mieszkaniowych. Tym razem zbadamy, jak nowe zapisy wpływają na sytuację tych, którzy myślą o refinansowaniu swojego kredytu i czy wzrost liczby udzielnych kredytów zostanie przez nie zahamowany.

Co się zmieniło

Zmiany w przepisach zostały wprowadzone w wydanej przez Nadzór Bankowy „Rekomendacji S”. Zawiera ona w głównej mierze zalecenia dla banków dotyczące procedury kredytowej. W wyniku zmian doszło do standaryzacji pojęć i definicji oraz metody wyliczania zdolności kredytowej i wyceny nieruchomości. Zmianą, którą odczuje każdy klient, jest zmiana sposobu wyliczania zdolności kredytowej dla kredytów walutowych oraz wprowadzenie obowiązku informowania przez bank o ryzyku wynikającym z ewentualnej zmiany kursu waluty obcej i poziomu stóp procentowych. Od 1 lipca analizę zdolności klienta do spłaty rat należy przeprowadzić przy założeniu, że stopa procentowa kredytu w walucie jest równa stopie procentowej kredytu w złotych, a kapitał kredytu jest większy o 20 proc.

Intencją zmian było bezpieczeństwo klientów, którzy według wprowadzających przepisy zaciągali kredyty w walucie, nie zdając sobie sprawy z ponoszonego ryzyka.

Efekt końcowy

Nadzór Bankowy, wprowadzając przepisy, zajmował jasne stanowisko, że jego celem nie jest ograniczenie liczby udzielanych kredytów, lecz to, by klienci byli świadomi zagrożenia. Wbrew rozsiewanym plotkom, nie doszło do rewolucji na rynku. Owszem, w niektórych bankach trudniej jest o kredyt w walucie (część w ogóle takich już nie udziela), ale generalna dostępność kredytów nie zmalała. Zmiana sposobu wyliczania zdolności kredytowej postawiła w trudniejszej sytuacji osoby o niższych dochodach. Przed 1 lipca dla tych, którzy nie mogli liczyć na odpowiednio wysoki kredyt w złotych, ratunkiem był kredyt we frankach. Teraz taka osoba może mieć problem ze zgromadzeniem odpowiednio wysokiej sumy. Z drugiej strony, gdy patrzy się na ilość udzielanych kredytów, można być pewnym, że takich osób nie ma zbyt wiele. Czy zmiana wpłynie również na kredyty refinansowe?

Nie będzie trudniej

Istotą refinansowania kredytu mieszkaniowego jest zamiana kredytu droższego na tańszy. Z tego względu zmianę przepisów można by całkowicie zignorować, bo w żaden sposób nie dotyczy ona oprocentowania, opłat ani prowizji. Jednak zmiana ogranicza możliwość uzyskania kredytów w walucie, więc można obawiać się, że wpłynie również na dostępność kredytów przeznaczonych na refinansowanie.

— Zmiana z 1 lipca dotyczy wyliczania zdolności kredytowej, a ta kwestia ważna jest tylko przy wyborze banku w momencie zakupu nieruchomości — zauważa Maciej Kossowski z firmy Expander.

Teoretycznie można sobie jednak wyobrazić przypadek, że osoba przymierzająca się do refinansowania dowie się, że mimo iż jakiś czas temu dostała kredyt, to teraz… nie ma zdolności kredytowej. Mogłoby się tak stać w sytuacji, gdyby klient posiadający kredyt w złotych chciał zrefinansować go kredytem we frankach szwajcarskich lub refinansować kredyt walutowy kredytem walutowym w innym banku. Dlaczego takie rozważania określamy mianem teoretycznych? Przede wszystkim wśród kredytów mieszkaniowych wyraźnie dominują kredyty walutowe. Poza tym prognozy na przyszłość mówią o tym, że stopniowo atrakcyjność kredytów w złotych będzie dorównywała walutowym i wówczas naturalną tendencją stanie się refinansowanie kredytów w walucie kredytem w złotych, a dla takich operacji nic się nie zmieniło. Jednak nawet gdyby rozważać taką sytuację, to należy pamiętać, że kredyt refinansowy przeznaczony jest dla osób, które od jakiegoś czasu już spłacają kredyt, więc po pierwsze kwota kredytu, jaką mają do zrefinansowania, będzie mniejsza niż pierwotny kredyt, a po drugie dla banków bardzo ważna będzie historia spłaty. Osobną kwestią jest to, czy z uwagi na różnice kursowe takie operacje będą opłacalne.

— Spread jest rzeczywiście głównym kosztem, jeśli przechodzimy z kredytu w złotych na kredyt we frankach, a jeszcze gorzej, gdy chcemy zrefinansować kredyt w euro czy dolarach kredytem we frankach — wówczas mamy do czynienia z podwójnym przeliczaniem — dodaje Maciej Kossowski.

Zapewne dlatego bankowcy zgodnie mówią, że wpływ nowych przepisów na rynek kredytów refinansowych będzie znikomy. W najgorszym razie będzie zbliżony do tego, jaki można zauważyć w odniesieniu do całego segmentu kredytów mieszkaniowych. Wszyscy spodziewają się, że ten rynek będzie się rozwijał. Tempo rozwoju zależy tylko od atrakcyjności ofert banków i otwartości klientów na zmiany, bo przepisy na razie nie przeszkadzają.