„Cena jest niska, ale nie jesteśmy zwolennikami wariantu kryzysowego” — tak w połowie kwietnia Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, oceniał warunki wezwania na akcje Integera. Działo się to krótko po tym, jak fundusz Advent International — kontrolujący w Polsce Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne — podniósł cenę w wezwaniu na Integer z 41,1 do 49 zł, a w równoległym wezwaniu na pocztowy InPost z 9,5 do 11 zł. Choć w przypadku obu spółek to znacznie mniej niż na historycznych maksimach, większość akcjonariuszy na ofertę przystała. W poniedziałek Advent poinformował, że po rozliczeniu wezwania przekroczy próg 90 proc. w akcjonariacie Integera. To umożliwi mu przeprowadzenie tzw. wyciśnięcia drobnych akcjonariuszy, czyli przymusowego wykupu akcji pozostających w rękach tych inwestorów, którzy nie odpowiedzieli na wezwanie. Przy tym poziomie cenowym Advent wyda na przejęcie kontroli nad Integerem 266 mln zł. Przypomnijmy, że Rafał Brzoska, twórca i prezes spółki, jest dogadany z inwestorem i ma wnieść do jego spółki celowej swój pakiet 29,99 proc. akcji, a potem nadal kierować grupą. Przejęcie kontroli nad InPostem będzie tańsze — tu do skupienia jest tylko 42 proc. akcji (reszta należy do Integera), na które trzeba będzie przeznaczyć 53 mln zł. Na tym wydatki Adventu się nie skończą. Fundusz zadeklarował, że zrefinansuje wysokie zadłużenie grupy, wynoszące około 170 mln zł. Jeszcze więcej ma pójść na rozwój sieci paczkomatów — według wstępnych deklaracji Advent przeznaczy na ten cel 0,5 mld zł.

— Skoncentrujemy się teraz na rozwoju firmy poprzez stworzenie czołowej sieci paczkomatów w Europie — mówi Peter Nachtnebel, dyrektor w Advent International. We wtorek Integer i InPost mają opublikować sprawozdania finansowe. Według wstępnych danych, piewsza spółka miała w ubiegłym roku 502 mln zł przychodów i aż 474,4 mln zł straty netto.