Dziewczyna kontrowersyjnej urody i sylwetki zmieniła się w interesującą, zgrabną kobietę. Dojrzałą i świadomą. Widać świetne nogi, wysokie obcasy, wspaniały biust, perfekcyjny, mocny makijaż, zdrowe, gęste, doskonale ostrzyżone włosy. A czy jej mocny głos lepiej wyśpiewuje rock czy pop, to kwestia gustu. Nie mnie to oceniać.

Agnieszka Chylińska — zbuntowana dziewczyna, stojąca w opozycji do życia, norm społecznych i moralnych — stała się członkiem społeczeństwa. Wchodzi w to. Buduje podstawową komórkę społeczną — rodzinę. Wyobrażam więc sobie, że to nie tylko zmiana wizerunku, ale przemiana także wewnętrzna.
Dobiera ubrania do swego ostrego, chropowatego stylu bycia. Żadnych koronek i falbanek. Tylko proste, geometryczne formy. Bez przegadania — ołówkowe spódnice, długie spodnie, żakiety z szortami. Biżuteria też jest geometryczna w formie. I konkretna — jeśli kwiat, to kwiecisko, jeśli piórko — to pióro, jeśli bransoletka — to bransoleta.
Jej styl — choć prosty i kanciasty — jest w 100 proc. kobiecy. Takie kobiety też są i pełen dla nich szacunek. W hołdzie dla jej kobiecości pokuszę się o stwierdzenie, że gdybym był tak męski jak Agnieszka Chylińska kobieca, nikt nigdy by mnie nie posądził o homoseksualizm.
To bardzo świadomie i konsekwentnie budowany wizerunek. Wokalistka spójnie wyraża strojem swą osobowość. Bez kakofonii stylistycznej. W jakim stopniu ten wizerunek jest prawdą, a w jakim kreacją — to bez znaczenia. Artysta
to jest kreacja, a kreacja zwykle jest prawdą.