Akcje Grupy Azoty pod silną presją

Krzysztof PączkowskiKrzysztof Pączkowski
opublikowano: 2025-08-19 20:00

Negatywny sentyment do akcji spółki może się utrzymać, szczególnie biorąc pod uwagę ryzyko podwyższenia kapitału w ramach nowej emisji.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Grupa Azoty Polyolefins – spółka stowarzyszona Grupy Azoty i Zakładów Chemicznych Police – 14 sierpnia odstąpiła od umowy z Hyundai Engineering na realizację projektu Polimery Police i naliczyła wykonawcy kary umowne w wysokości 111,83 mln EUR. Kurs chemicznej spółki zareagował niewielką zwyżką, ale wciąż utrzymuje się w pobliżu wieloletniego minimum. Przez ostatnie trzy miesiące spadł o 20 proc., mimo że koniunktura na rynku była dobra - WIG zyskał w tym czasie 8 proc.

Sądowy finał

Michał Kozak, analityk Trigon Domu Maklerskiego, nie jest zaskoczony decyzją o odstąpieniu od umowy, bo o naliczeniu kar umownych spółka informowała 1 sierpnia, a 9 sierpnia otrzymała od Liberty Mutual Insurance Europe wypłatę sum gwarancyjnych w wysokości 107,5 mln EUR.

- Już przed tygodniem zanosiło się na kontynuację konfliktu. Jednak jego zaostrzenie ma zdecydowanie negatywny charakter i utrudnia zakończenie całej inwestycji - tym bardziej, że Hyundai prawdopodobnie zejdzie w najbliższym czasie z budowy. Na jego miejsce trzeba będzie znaleźć nowego wykonawcę, który dokończy cały projekt. Tym samym perspektywa dojścia instalacji do pełnych mocy może się wydłużyć – ocenia Michał Kozak.

8 mln zł

Taka była strata EBITDA Grupy Azoty w I kwartale. To o 42 mln zł lepszy wynik niż rok wczesniej, ale jednocześnie mniej od mediany prognoz analityków, która wynosiła 38 mln zł.

Według niego z uwagi na bardzo skomplikowany charakter konfliktu trudno też aktualnie ocenić termin i szansę na jego rozwiązanie.

- Możemy się spodziewać, że ostateczne rozstrzygnięcia zapadną na sali sądowej, a cała batalia potrwa dosyć długo. Tymczasem spółka ponosi duże straty, a pewną nadzieję na poprawę wyników daje wprowadzenie ceł na nawozy ze Wschodu [wprowadzono je 1 lipca - red.]. Przy obserwowanej przecenie na rynku gazu może to zwiastować lepsze rezultaty na przełomie roku, sezonowo zazwyczaj mocnym – podkreśla Michał Kozak.

Biznesowe rozgrywki

Według Łukasza Prokopiuka, analityka Domu Maklerskiego BOŚ, to że w ostatnim czasie spółce udało się uzyskać gwarancję od ubezpieczyciela znamionowało, że Grupa Azoty pójdzie na pełne zwarcie z Koreańczykami.

- Trudno jednoznacznie ocenić, kto ma rację w tej sprawie. Wcześniej bowiem to Hyundai domagał się wzrostu wynagrodzenia, przedstawiając różne argumenty. Natomiast Azoty nie zgadzały się z takim stanowiskiem, a jednocześnie nie były w stanie finansowo pokryć ewentualnego wzrostu kosztów – ocenia Łukasz Prokopiuk, który w raporcie z 25 lipca obniżył rekomendację dla akcji spółki do "sprzedaj", a cenę docelową wyznaczył na 15 zł. To o 23 proc. mniej od kursu na GPW.

Jak ocenia, projekt nadal jest niedokończony i boryka się z pewnymi technicznymi problemami, choć teoretycznie już działa.

- Pamiętajmy, że inwestycja nie została jeszcze oddana i finalnie rozliczona. Azoty domagają się kar umownych, co może być elementem negocjacyjnej rozgrywki w odniesieniu do roszczeń, jakie wcześniej zgłaszał Hyundai – dodaje Łukasz Prokopiuk.

Według niego, być może wypłata sumy gwarancjyjnej z punktu widzenia bieżącej płynności grupy była niezbędnym zastrzykiem finansowym.

- Trzeba jednak pamiętać, że Hyundai jest też akcjonariuszem mniejszościowym w tym projekcie i jakikolwiek konflikt między partnerami biznesowymi rzutuje negatywnie nie tylko na jego realizację i usunięcie potencjalnych usterek, ale również wycenę rynkową Grupy Azoty – mówi analityk DM BOŚ.

Ryzyko emisji akcji

Zdaniem Łukasza Prokopiuka sytuacja jest więc bardzo poważna, a ewentualne porozumienie w sprawie restrukturyzacji długu spółki (z udziałem skarbu państwa oraz instytucji finansowych) może być też bardzo ryzykowne z punktu widzenia akcjonariuszy mniejszościowych.

- Chodzi o potencjalną emisję akcji, która mogłaby zostać objęta przez banki, prowadząc jednak do rozwodnienia akcjonariatu. Instytucje finansowe z pewnością chciałyby większej emisji, natomiast skarb państwa - jak najmniejszej. Teraz prawdopodobnie toczą się negocjacje w tej sprawie, choć oficjalnie nie podano żadnych szczegółow – mówi Łukasz Prokopiuk.

Jak zaznacza, przy konwersji długu na akcje banki będą później starały się spieniężyć posiadane walory. W efekcie może to doprowadzić do nadpodaży akcji w długim terminie, co będzie miało negatywny wpływ na kurs.

- Ponadto nie można wykluczyć, że cena emisyjna akcji i cena z konwersji zostanie ustalona na poziomie istotnie niższym od obecnej ceny rynkowej – dodaje ekspert DM BOŚ.