Handlowa firma zanotuje dużą stratę za 2009 r. Obiecuje jednak, że w tym roku wyjdzie na plus.
Podczas gdy hurtowo-detaliczne grupy Eurocash, Emperia i Bomi liczą pokaźne zyski za 2009 r., inna giełdowa spółka handlująca żywnością — delikatesowa Alma Market — liczy duże straty (34 mln zł po trzech kwartałach). Spółka, której głównym akcjonariuszem jest Jerzy Mazgaj, w czwartym kwartale nie zdołała jeszcze wyjść na prostą.
— W czwartym kwartale 2009 r. jeszcze pewnie pogłębimy straty po trzech kwartałach. Operacyjnie wyniki w czwartym kwartale były dobre, jednak chcemy utworzyć rezerwy związane m.in. z zatrzymaniem procesu inwestycyjnego. Alma ma za sobą ciężki rok, ale bardzo optymistycznie patrzymy w przyszłość. Wydaje nam się, że w tym roku na pewno będziemy na plusie — mówi Jerzy Mazgaj, prezes Almy.
Jego zdaniem, bardzo słabe wyniki to efekt intensywnego rozwoju w ostatnich dwóch latach.
— Wiedzieliśmy, że w 2009 r. będziemy mieć dużą stratę i sygnalizowaliśmy to bankom i naszym akcjonariuszom. Nowy sklep musi dojrzewać 12-18 miesięcy, a w kryzysie nawet do 24 miesiący — tłumaczy szef spółki.
Alma Market ma obecnie 28 sklepów, z czego tylko 14 "dojrzałych", które muszą pracować na otwarte w 2008 i 2009 r. Zarząd spółki twierdzi, że w 2010 r. osiem sklepów otwartych w 2008 r. zacznie dojrzewać i przestanie przynosić straty.
— Sklepy z 2008 i 2009 r. nie przynosiły zysków. Obecnie bardzo dynamicznie się rozwijają i mamy nadzieję graniczącą z pewnością, że do końca roku część z nich powinna być dochodowa, a młodsze będą redukować straty — mówi Jerzy Mazgaj.
W tym roku przychody Almy mogą wzrosnąć o 25-35 proc.
Duża dynamika wzrostu jest spodziewana m.in. w sprzedaży internetowej, która przynosi już 16 mln zł rocznie, a ma skoczyć w tym roku do 30 mln.