Celem alterglobalistów ma być przede wszystkim zastanowienie się nad kontrpropozycjami wobec "nieokiełznanego liberalizmu" grupy państw G8 (siedmiu najbogatszych państw świata i Rosji).
"Szukamy konfrontacji przez słowa, a nie za pomocą kamieni" - powiedział agencji AFP Karsten Smid z organizacji Greenpeace. Potępił po raz kolejny zamieszki, do jakich doszło w sobotę w Rostocku przy okazji demonstracji przeciwko polityce państw G8. Podczas sobotnich starć chuliganów i anarchistów z policją obrażenia odniosło blisko tysiąc osób, w tym 433 policjantów.
Obradom alterglobalistów będzie przyświecało niezmienne od kilku lat hasło "Inny świat jest możliwy". Dla szwajcarskiego socjologa i sprawozdawcy ONZ ds. walki z głodem Jeana Zieglera, przekaz ten nie stracił na aktualności. Autor "Imperium hańby", pamfletu przeciwko nowemu światowemu systemowi "powtórnej feudalizacji" opartej na długach i głodzie, wypowiadał się jednak - jak podkreślił - we własnym imieniu, a nie ONZ.
Za obecną sytuację obwinił zwłaszcza "politykę śmiertelnego dumpingu Unii Europejskiej". Zdaniem Zieglera, polityka ta sprawia, że "na targach w Afryce znajdujemy owoce i warzywa z Francji, Włoch, Portugalii o połowę tańsze od produktów afrykańskich".
"Przemysł załamuje się w Afryce z powodu subwencji do produktów europejskich" - powiedziała Jane Nalunga z organizacji broniącej afrykańskich interesów gospodarczych (Southern and Eastern African Trade Information and Negociation Initiative - SEATINI). Podkreśliła, że Czarny Kontynent nie może sam ustalić cen swoich surowców. Zaznaczyła, że obecnie "handel jest kluczem rozwoju w Afryce".
Południowoafrykański związkowiec Hassen Lorgat zauważył, że "szczyt G8 nie dotyczy całej populacji ludzi na świecie". "Bez nas, nic nie może się dla nas wydarzyć" - zaznaczył. (PAP)