Przez kilka ostatnich lat na giełdach surowcowych królowały niszowe metale wiązane z transformacją energetyczną. Boom doprowadził jednak do nadpodaży, co zdusiło ceny. Kobalt potaniał w tym roku o 8 proc., podobnie jak lit, wykorzystywany w bateriach samochodów elektrycznych. Największą, 28-procentową przecenę, zaliczył pallad. Inwestorzy skierowali więc uwagę na pozostałe metale wykorzystywane w produkcji zielonej energii, które jednocześnie mają inne, bardziej uniwersalne zastosowanie w segmentach starej gospodarki, głównie przemyśle i rynku nieruchomości. Nagłówki gazet skradła miedź z uwagi na ryzyko jej niedoboru.
Tymczasem mniej medialny, ale niemal równie ciekawy scenariusz rozgrywa się na aluminium. Metal ma wiele zastosowań, od przemysłu lotniczego po elektronikę i budownictwo, a jego kurs mimo ostatniej korekty, która dopadła cały rynek, jest w tym roku na plusie 7 proc. Na giełdzie w Londynie (LME) cena sięga 2,5 tys. USD za tonę.
Podaż najważniejsza
Zdecydowanie największym producentem aluminium są Chiny, które rocznie produkują 33 mln ton (na drugim miejscu są Indie oraz Rosja z 3,7 mln ton). Państwo Środka jest jednocześnie największym konsumentem metalu, więc samo też stara się zaspokoić potrzeby. To pomaga oszacować przyszły popyt – skoro produkcja rośnie, to znaczy, że przewidywane jest większe zapotrzebowanie. W kwietniu w Chinach dziennie produkowano 120 tys. ton aluminium, najwięcej w historii.
Dziwić może fakt, że mimo tak dużej i stabilnej produkcji największego gracza, ceny giełdowego aluminium rosną. Z Chin do Europy i innych części świata trafia jednak mała część produkcji z Chin. Większość fizycznego surowca do magazynów LME (notowane tu kontrakty traktowane są jako benchmark) dotychczas przypływała z Rosji. Giełda około miesiąc temu odcięła się od nowych dostaw z kraju agresora, choć mimo to rosyjskie aluminium nadal stanowi 42 proc. zapasów.
Nietypowy konflikt
Według agencji Bloomberg duże banki inwestycyjne, jak Citigroup i JPMorgan Chase oraz fundusze hedgingowe (m.in. Squarepoint Capital) złożyły na LME ogromne zamówienia na fizyczny metal o łącznej wartości 1 mld USD. Londyńska giełda przechowuje surowce na całym świecie. Większość aluminium zamówionego przez dużych kupujących jest w Malezji. Istim Metals, operator tamtejszych hal, poinformował, że średni czas opóźnienia dostawy to 159 dni. Tymczasem w kwietniu opóźnienia nie było wcale. Właściciel magazynów utrzymuje, że bierze się ono po prostu z braku towaru, czemu zaprzecza Trafigura Group, firma handlująca metalami, która rzekomo dostarczył w maju Malezyjczykom rekordowe zamówienie. Z raportu Trafigury wynika, że dostarczone aluminium pochodziło z Indii, a więc z państwa, dla którego - podobnie jak dla Chin i Rosji - cele środowiskowe nie są istotne, inaczej niż dla krajów europejskich. Na rynku dużo mówi się o ograniczeniu skupu aluminium wytworzonego z rudy na rzecz wyprodukowanego ze złomu, którego obecnie jest mało. W tym kontekście też pojawiają się spekulacje co do przyszłej podaży.
Jak inwestować w aluminium
Polski inwestor może zainwestować w aluminium za pomocą kontraktów na różnice kursowe (CFD) oraz wykorzystując fundusze. iPath Dow Jones-UBS Aluminum ETN stworzony przez Barclays Capital inwestuje bezpośrednio w kontrakty na aluminium. Są również ETF-y na metale bazowe lub spółki z nimi powiązane. Jeden z największych (zarządza 858 mln USD aktywów) to iShares U.S. Basic Materials ETF, który inwestuje w akcje, a bardzo popularny jest też Invesco DB Base Metals Fund mający ekspozycje na kontrakty na metale bazowe (głównie miedź, aluminium i stal) oraz SPDR S&P Metals and Mining inwestujący we wszystkie metale, również szlachetne.