Ambra ma dobre przeczucia

GRA
opublikowano: 2008-09-05 00:00

Po złym roku dystrybutor win obiecuje poprawę. Prognoz rocznych nie poda, ale na pewno zamiast straty pokaże zysk.

Po złym roku dystrybutor win obiecuje poprawę. Prognoz rocznych nie poda, ale na pewno zamiast straty pokaże zysk.

Ambra, największy w Polsce dystrybutor win, przyznaje, że ma za sobą niezadowalający rok. Skonsolidowana strata netto wyniosła 8,8 mln zł, a przychody wzrosły tylko o 8 proc., do 547 mln zł. Ale najgorsze już minęło. W tym roku obrotowym (zaczął się 1 lipca) spółka pokaże wreszcie akcjonariuszom efekty restrukturyzacji.

— Najbliższe kwartały będą dobre pod względem wyników. Ale odniesieniem dla tej oceny nie powinien być miniony rok obrotowy, który był zły, lecz poprzedni, czyli 2006/2007 — mówi Robert Ogór, prezes Ambry.

Daje jednocześnie, że w całym roku 2008/2009 winiarska grupa zanotuje dodatni wynik netto. Średnioterminowo — zgodnie z zapowiedziami — rentowność netto powinna wzrosnąć do 5 proc.

— Nie podamy oficjalnych prognoz na ten rok. Sytuacja jest jeszcze trudna, w związku z czym wartość szacunków byłaby na tym etapie niewielka — wyjaśnia Robert Ogór.

Wiadomo, że w tym roku Ambra skoncentruje się na poprawie rentowności na wszystkich rynkach działalności. Plan zakłada wzrost zysków osiąganych w Polsce (w zeszłym roku było to 2,5 mln zł netto), głównie poprzez zwiększenie sprzedaży win komercyjnych. Większym wyzwaniem będzie urentownienie biznesu w Czechach i na Słowacji (7,2 mln zł rocznej straty netto) oraz w Rumunii (4,1 mln zł straty). Na obu rynkach Ambra zamierza wyjść w tym roku przynajmniej na zero. W Czechach, w ramach restrukturyzacji, zamknie w tym roku jeden z zakładów. W Rumunii z kolei postara się zmniejszyć ryzyko kursowe, zwiększając udział euro w strukturze finansowania.

Można przypuszczać, że na tegoroczne zyski nie wpłynie jeszcze planowana od dawna sprzedaż rumuńskiej nieruchomości. Ambra miała już na nią chętnego — hiszpańskiego dewelopera Realia — ale partner zrezygnował z transakcji.

— W dalszym ciągu chcemy sprzedać tę nieruchomość, ale nie śpieszy nam się. Zdajemy też sobie sprawę z wychłodzenia koniunktury na rumuńskim rynku. Dlatego niezobowiązująco szacujemy jej rynkową wartość na 30 mln EUR — twierdzi Robert Ogór.

To mniej, niż Ambrze oferowała Realia (40 mln EUR). Mimo że transakcji nie będzie, niedoszły partner powinien zapłacić 2 mln EUR zadatku.

— Trwa postępowanie sądowe w tej sprawie. Prawdopodobieństwo, że jego wynik będzie dla nas korzystny, jest wysokie. Pieniądze dostaniemy jednak najwcześniej w przyszłym roku obrotowym — przewiduje Robert Ogór