W tym roku mija 20 lat od wejścia na polski rynek koncernu ArcelorMittal. Dwie dekady temu, jeszcze pod marką LNM, kupił Polskie Huty Stali, w których skład wchodziły zakłady w Dąbrowie Górniczej, Krakowie, Świętochłowicach i Sosnowcu. Obecnie, wraz z oddziałami w Chorzowie i Zdzieszowicach, są częścią koncernu ArcelorMittal Poland (AMP) zatrudniającego 9,3 tys. osób.
Miliardowe inwestycje
Sanjay Samaddar, prezes AMP, twierdzi, że koncern z nawiązką zrealizował zapisy umowy prywatyzacyjnej z 2004 roku.
- Kiedy kupowaliśmy polskie zakłady, były one na skraju bankructwa. Zainwestowaliśmy w nie jednak w sumie 10,5 mld zł, w tym w 2023 r. 720 mln zł pochłonęła modernizacja wielkiego pieca w Dąbrowie Górniczej. Dzięki inwestycjom nasze linie produkcyjne należą do najnowocześniejszych w Europie. Na przykład walcownia gorąca blach w Krakowie jest najnowocześniejszą ze wszystkich tego typu instalacji działających w europejskim hutnictwie – twierdzi Sanjay Samaddar.
Szef AMP przypomina też o wykonanej kilka lat temu inwestycji w Dąbrowie Górniczej w linię produkcji szyn o długości 120 m. W tym roku z kolei koncern zakończył realizację projektu utwardzania główki szyn, co poprawi ich parametry. Dzięki temu będą bardziej przydatne do budowy kolei dużych prędkości (KDP). W Krakowie kosztem 100 mln zł firma realizuje dwa przedsięwzięcia: opracowuje nową powłokę cynkową i instaluje w wyżarzalni piece wodorowe, dzięki którym z procesu produkcji zniknie amoniak. Z kolei w należącej do grupy koksowni w Zdzieszowicach kosztem ponad 250 mln zł modernizowana jest elektrociepłownia.
Sanjay Samaddar szacuje, że dotychczasowe działania koncernu w Polsce pozwoliły obniżyć emisję pyłów o 90 proc. i CO2 o 42 proc., w porównaniu z rokiem 2004.
Wsparcie dekarbonizacji
Duże projekty dekarbonizacyjne koncern ma jednak dopiero przed sobą.
- Jako ArcelorMittal Europe zobowiązaliśmy się do 2030 r. obniżyć emisję CO2 o 35 proc. w stosunku do 2018 roku, a do 2050 roku osiągnąć zerową emisję netto. Analizujemy możliwość wykorzystania wielu technologii, również przełomowych. Dlatego w Polsce, podobnie jak w innych krajach Unii Europejskiej, będziemy potrzebowali wsparcia ze strony państwa – mówi Sanjay Samaddar.
Liczy, że jeszcze do końca roku uda się osiągnąć porozumienie z rządem. Nie ujawnia, o jak duże wsparcie ubiega się firma, szacuje jednak, że koszty dekarbonizacji w pierwszym etapie przekroczą 1,9 mld zł.
Państwowe wsparcie może mieć wymiar nie tylko finansowy. Koncernowi zależy także np. na poprawie i szybszym wdrożeniu przepisów ułatwiających inwestowanie w odnawialne źródła energii, jej dystrybucję i magazynowanie.
Wśród działań inwestycyjnych planowanych przez AMP jest np. budowa pieców elektrycznych. Sanjay Samaddar zakłada, że przynajmniej dwa uda się zbudować jeszcze przed 2030 r. Zwraca jednak uwagę na problemy z dostępnością na globalnym rynku złomu potrzebnego do przetapiania w piecach elektrycznych. Apeluje do Komisji Europejskiej o przeciwdziałanie eksportowi tego surowca poza kontynent. Podkreśla też, że niedobór złomu w skali globalnej oznacza kontynuowanie produkcji w wielkich piecach, wykorzystujących rudę żelaza i koks. Dlatego tak ważne jest wdrożenie projektów wychwytywania (CCS) i składowania (CCU) dwutlenku węgla, który emitują takie instalacje.
- Wdrożenie nowych technologii będzie wymagało także zmiany kwalifikacji pracowników – przyznaje Sanjay Samaddar, deklarując, że koncern będzie im oferował szkolenia, możliwość przekwalifikowania itp.
Prezes zaznacza, że zmiany technologiczne i inwestycje dekarbonizacyjne będą skutkowały zwiększeniem zapotrzebowania na energię oraz zmniejszeniem popytu na koks. Z branżowych doniesień wynika, że w związku z tym koncern może np. sprzedać koksownię w Zdzieszowicach Jastrzębskiej Spółce Węglowej, wydobywającej węgiel koksujący. Sanjay Samaddar nie komentuje tych pogłosek, zapewnia natomiast, że ArcelorMittal będzie w dalszym ciągu potrzebował koksu do produkcji w wielkich piecach.
Ochrona rynku
Prezes podkreśla, że w parze z dekarbonizacją muszą iść działania Komisji Europejskiej dotyczące ochrony rynku przed importem spoza Unii.
- Hutnictwo w Europie przechodzi trudny okres. W 2008 r. produkcja stali wynosiła 182 mln ton, w 2019 r., przed pandemią COVID-19, 152 mln ton, a w 2023 r. 126 mln ton – wylicza Sanjay Samaddar.
Europejskie huty wygaszają produkcję, bo wysokie koszty energii oraz praw do emisji CO2 utrudniają konkurencję z producentami spoza Unii. Sanjay Samaddar za konieczną uważa więc reformę systemu handlu emisjami EU ETS oraz uszczelnienie przepisów wprowadzających podatek graniczny CBAM, a także systemu ceł i kontyngentów (tzw. projekt safeguard).
Producenci stali w Polsce dotkliwie odczuwają skutki rosnącego importu, który od lat dominuje w krajowym zużyciu wyrobów stalowych. Sanjay Samaddar przyznaje, że np. w krakowskich ocynkowniach trudno zapewnić pełne wykorzystanie mocy produkcyjnych, bo rynek zalewają wyroby z państw trzecich. Mimo to koncern inwestuje w Krakowie 100 mln zł, licząc, że z importem wygra jakością. Liczy też, że stworzenie warunków uczciwej konkurencji zwiększy popyt na wyroby stalowe z europejskich zakładów.
Działalność hutniczą utrudnia szybkie tempo dekarbonizacji. Z pewnością jest ona potrzebna, ale jeśli huty w Europie mają być konkurencyjne wobec zakładów z państw trzecich, transformacja powinna być bardziej rozłożona w czasie. Zresztą przed podjęciem szeroko zakrojonych działań dekarbonizacyjnych w hutnictwie należy najpierw zwiększyć produkcję i dostępność zielonej energii. Jej brak jest jednym z powodów ograniczania i wygaszania produkcji stali w Europie. Dodatkowym problemem jest brak koordynacji polityki przemysłowej państwa. Niedawno np. zostało udzielone wsparcie na koreańską inwestycję w produkcję rur stalowych, co przyczyniło się m.in. do wygaszenia produkcji w krakowskiej hucie AMP.