AmRest jeszcze może urosnąć

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2015-08-16 22:00

Kurs restauracyjnej spółki w ciągu roku skoczył o ponad 160 proc. Dobre wyniki, rozwój w Rosji i nowy akcjonariusz mogą go poprawić.

Kto rok temu kupił akcje AmRestu, prowadzącego m.in. lokale pod szyldem KFC, Burger King czy Pizza Hut, może dziś czuć głęboką satysfakcję. Od połowy sierpnia 2014 r. notowania spółki skoczyły o ponad 160 proc., z 67 do 175 zł. Czy restauracyjna hossa może jeszcze trwać?

SMAKOWITY KĄSEK:
SMAKOWITY KĄSEK:
Notowania restauracyjnego AmRestu, w którym szefem nadzoru jest Henry McGovern, od roku świecą na zielono. Hossa może jeszcze potrwać.
S. BOROWSKI

— Moim zdaniem, po 165-procentowym wzroście na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy wycena AmRestu nie pozostawia już dużego potencjału dalszego wzrostu — spółka jest notowana z około 10-procentowym dyskontem do grupy porównawczej, które jest uzasadnione, bo na tle McDonald’sa czy Starbucksa ma mniejszą skalę i nie kontroluje marek restauracji, które prowadzi — mówi Łukasz Wachełko, analityk Wood & Company. Według niego, za dalszym wzrostem mogą przemawiać jednak inne czynniki.

— Dla inwestorów, którzy chcą mieć ekspozycję na Polskę, sektor detaliczny jest teraz atrakcyjny, w przeciwieństwie do banków czy spółek surowcowych. W dodatku nie można wykluczyć, że pojawienie się w spółce nowego głównego akcjonariusza — a ma do tego dojść do końca miesiąca — może wywołać czysto spekulacyjne ruchy. 31,71 proc. akcji, odkupionych od Warburg Pincus, może nowemu właścicielowi nie wystarczyć do realizacji własnej strategii — mówi analityk Wood & Company.

Przypomnijmy, że pod koniec lipca fundusz Warburg Pincus poinformował, że zawarł wiążącą umowę sprzedaży wszystkich posiadanych akcji spółki. Rynkowa wartość tego pakietu to ponad 1,1 mld zł. Na razie nie wiadomo, kto jest jego nabywcą. Tymczasem w piątek AmRest podał wyniki za pierwsze półrocze. Jego przychody, osiątnięte przez 854 restauracje, wzrosły o 12,4 proc., do 1,56 mld zł, EBITDA wyniosła 193,9 mln zł, a zysk netto sięgnął 53 mln zł. „Wyniki osiągnięte przez AmRest są rezultatem zarówno sprzyjających warunków makroekonomicznych na większości naszych rynków, rosnącej skali, jak również konsekwentnierealizowanej strategii poprawy marż. Utrzymujące się pozytywne trendy sprzedaży porównywalnej (LFL) w każdej z marek, a także szybsze niż przed rokiem tempo otwierania nowych lokali pomagają nam dynamicznie zwiększać rozmiary naszego biznesu oraz osiągać korzyści skali” — Henry McGovern, przewodniczący rady nadzorczej AmRestu, cytowany w komunikacie spółki. Choć poziom zysków w drugim kwartale był niższy od oczekiwań analityków, ankietowanych przez PAP, powodów do niepokoju nie ma.

— Wyniki AmRestu uważam za dobre, spółka pokazała rekordowy zysk EBITDA i przełom w rentowności na nowych rynkach. Co więcej, jeśli skorygować je o jednorazowy koszt 9,6 mln zł, związany z opcjami pracowniczymi, to lądujemy znacząco powyżej oczekiwań rynku — ocenia Łukasz Wachełko.

W ubiegłym roku spółkę o ból głowy przyprawiała Rosja — w związku z sankcjami i spowolnieniem gospodarczym AmRest rozważał ograniczenie inwestycji w tym kraju. Tymczasem teraz spółka nie wyklucza, że w Rosji, gdzie ma 105 restauracji i osiąga 14 proc. przychodów, inwestycje mogą wzrosnąć, bo wyniki na tym rynku są „zaskakująco dobre”. W przeliczeniu na złotego sprzedaż skoczyła tam o 11 proc.

— Rosja jest na pewno pozytywnymzaskoczeniem i pokazuje, że obawy związane ze spowolnieniem były nieco przesadzone. Wzrost sprzedaży na tym rynku nie dziwi o tyle, że w warunkach spowolnienia przenoszenie się klientów z restauracji do fast foodów to naturalny ruch — ale można było oczekiwać, że przy przedłużającej się gorszej koniunkturze klienci znikną nawet z fast foodów, tymczasemdo tego nie doszło — mówi Łukasz Wachełko.