Douglas Busvine
WARSZAWA (Reuters) - Duże fundusze inwestycyjne, które postanowiły skorzystać z konwergencji walut i instrumentów dłużnych rynków wschodzących, których członkostwo w Unii Europejskiej zbliża się nieuchronnie, skorzystały z tej możliwości najczęściej na tyle wcześnie by zebrać największe zyski.
Firmy te, zarobiwszy znaczne kwoty, nie muszą teraz alokować swoich funduszy na fali rozbudzonej ale już nie tak korzystnej finansowo "euroforii".
Największe fundusze niemieckie, które zarządzają pieniędzmi indywidualnych inwestorów, preferujące obligacje nad ryzykowniejsze inwestycje w akcje, już dość dawno weszły na rynek. Dziś mówią więc, że nie będą się śpieszyć z dalszymi inwestycjami.
"Bardzo duże stopy zwrotu już były. W naszej opinii rynki obligacji w Polsce i Czechach prawdopodobnie zaszły już zbyt daleko i zbyt szybko" - powiedział Wolfgang Zecha, zarządzający aktywami w niemieckim funduszu Deka.
Deka, towarzystwo inwestycyjne należące do niemieckich banków z grupy Sparkassen, było jednym z pierwszych, które zauważyło potencjalne wysokie stopy zwrotu z inwestycji w papiery dłużne lokalnych rynków wschodnioeuropejskich jeszcze przed okresem, kiedy Niemcy przyjęły euro.
Deka uruchomiło fundusz Deka-Europabond w 1997 roku, przed wejściem wspólnej waluty europejskiej i przed rozpoczęciem rozmów z nowymi kandydatami do Unii. Fundusz ten ulokował znacznie kwoty na rynku wschodnioeuropejskim, licząc na duże zwroty w stosunku do dojrzałych rynków krajów zachodnioeuropejskich.
Obecnie fundusz zarządza około pięcioma miliardami euro, z czego 25 procent trafia na rynki obligacji denominowanych w lokalnych walutach regionu wschodnioeuropejskiego, a dalsze 15 procent w instrumenty denominowane w euro i dolarach w takich krajach jak Rumunia i Bułgaria.
W ciągu ostatniego roku fundusz ten osiągnął stopę zwrotu rzędu 12 procent. Od momentu uruchomienia rok temu, drugi fundusz z grupy Deka, inwestujący głównie na rynkach wschodzących - Deka-ConvergenceRenten, zarządzający obecnie kwotą 1,1 miliarda euro, dał zysk w wysokości przeszło 21 procent.
"W średnim terminie widzę nadal potencjał" - powiedział Zecha.
OPTYMIZM ROŚNIE
Irlandzkie "tak" w referendum na temat Traktatu Nicejskiego, pozwalające na przyjęcie 10 nowych członków do Unii Europejskiej w 2004 roku, a także ustalenia szczytu Unii w Brukseli na temat finansowania poszerzenia, zwiększyły nadzieje rynków na zakończenie negocjacji przedakcesyjnych do końca tego roku.
Wraz z ostatnią redukcję stóp procentowych w USA i oczekiwaniami, że podobnie zareaguje niebawem Europejski Bank Centralny, dla inwestorów wysoko rentowne rynki takich krajów jak Polska, Węgry i Słowacja wydają się być nadal atrakcyjne.
Wzmożony popyt i redukcje stóp procentowych spowodowały, że rentowność polskich pięcioletnich obligacji spadła z 9,5 procent na początku tego roku do obecnych sześciu procent, zmniejszając tym samym premię w stosunku do porównywalnych niemieckich obligacji do prawie dwóch procent.
Obecnie głównym rynkiem, gdzie duże fundusze niemieckie widzą największe możliwości inwestycyjne są Węgry. Na rynku tym rentowności papierów dłużnych wzrosły w połowie roku za sprawą obaw inwestorów, że wraz ze zmianą rządu zmieni się podejście do gospodarki i wzrośnie i tak wysoki już deficyt budżetowy.
Rentowności pięcioletnich instrumentów dłużnych emitowanych przez Węgry wynoszą obecnie osiem procent, tym samym premia wobec niemieckich papierów przekracza cztery procent.
CZYSTA GRA
Natomiast DWS, ramię Deutsche Banku odpowiedzialne za fundusze inwestycyjne, prowadzi czystą grę pod konwergencję. Jak podał Lipper (www.lipperleaders.com) - należąca do Reutera spółka gromadząca dane na temat funduszy europejskich - przez ostatnie 12 miesięcy zwrot na inwestycjach DWS wyniósł 15,5 procent.
"Polska, podobnie jak Czechy i Słowacja, miały niesamowicie dobrą passę" - powiedział Marc Kersten z DWS, zarządzający ponad 300 milionami euro w funduszu DWS Europe Convergence Bonds.
"Na Węgrzech rentowności są wyższe z powodu obaw o budżet. Jednak w średnim okresie trendowi nic nie grozi, a jeżeli chodzi o makroekonomię, inflacja i budżet wyglądają dobrze i są szanse na obniżkę stóp procentowych. Rynki nadal będą miały wsparcie" - dodał.
DWS planuje także w najbliższym czasie rozpocząć sprzedaż jednostek uczestnictwa pierwszego na polskim rynku funduszu korzystającego z konwergencji rynków obligacji Polski, Węgier, Czech i Słowacji.
Kuba Studnicki, który będzie zarządzał tym funduszem również uważa, że to właśnie na węgierski rynek obligacji trafi większa część z pozyskanych od inwestorów w Polsce środków. Do funduszu polskiego oddziału DWS może trafić co najmniej 100 milionów złotych.
Kersten bacznie przygląda się też emisjom papierów dłużnych w twardych walutach, ale zainwestował tylko dwa procent z dozwolonych maksimum 10 procent w tego typu obligacje.
"Lokalne rynki walutowe dobrze sobie radzą i w dodatku są o wiele bardziej płynne" - tłumaczy.
Zarządzający funduszami spodziewają się poszerzenia Unii Europejskiej (UE) w 2004 roku lub najpóźniej w roku 2005. Zaznaczają jednak, że ambicje niektórych krajów kandydackich, mówiących o wejściu również do strefy euro w 2006 roku mogą okazać się zbyt optymistyczne.
Jednak tak długo, jak inwestorzy wierzą w konwergencję, nie ma zbytniej potrzeby realizacji zysków, nawet jeżeli wejście do strefy euro miałoby nastąpić później, w 2007 lub 2008 roku.
"Proces konwergencji trwa, a to oznacza, że dla inwestora strategicznego nie ma powodu, by te rynki opuszczać" - powiedział Kersten.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))