ANALIZA-Zarząd walutą staje się coraz realniejszy

MALGORZATA PSTRAGOWSKA
opublikowano: 2002-07-10 17:22

Wojciech Moskwa

WARSZAWA (Reuters) - Zarządzający funduszami i analitycy finansowi jeszcze sześć tygodni temu uśmiechali się na samą myśl o tym, że Polska może poważnie rozważać wprowadzenie systemu zarządu walutą (currency board) i sztywno związać swoją walutę z euro.

Pomysł ten nie budzi już jednak uśmiechów od kiedy Grzegorz Kołodko - który w majowym artykule w "Trybunie" postulował wprowadzenie zarządu walutą, dewaluację złotego i ekspansywną politykę fiskalną - objął w ubiegłym tygodniu tekę ministra finansów.

Zagraniczni inwestorzy pozbywają się polskich aktywów od czasu ustąpienia poprzednika Kołodki - cieszącego się szacunkiem na rynkach finansowych Marka Belki.

Niechęć Kołodki do szybkiego ujawnienia swoich planów pogłębia jeszcze obawy rynków, które boją się, że Polska, zaledwie na dwa lata przed prawdopodobnym wstąpieniem do unii Europejskiej, dokona gwałtownego zwrotu polityki gospodarczej.

Czy jednak zarząd walutą jest racjonalna opcją dla Polski? Z ekonomicznego punktu widzenia być może nie, natomiast z politycznego tak, mówią analitycy.

Gabinet Leszka Millera może wychodzić z założenia, że wprowadzenie zarządu walutą byłoby stosunkowo bezbolesnym sposobem, by szybko i za jednym zamachem ożywić rachityczny wzrost gospodarczy, ograniczyć sięgające 20 procent bezrobocie i pozbawić władzy bank centralny.

"Szanse na wprowadzenie zarządu walutą oceniam na 30 procent" - powiedział Maciej Reluga, główny ekonomista banku BZ WBK.

"To jednak wystarczający powód by sprzedawać złotego i polskie obligacje" - dodał.

Od ubiegłego tygodnia złoty stracił na wartości ponad sześć procent wobec dolara i euro, a rentowności polskich obligacji wzrosły o prawie pół punktu procentowego i to mimo krótkotrwałego odbicia w środę, po wypowiedzi przedstawiciela banku centralnego, który nazwał pomysłu zarządu walutą "absurdem".

"Wprowadzenie zarządu walutą i dewaluacja złotego mogłaby być doskonałym rozwiązaniem wielu problemów przed jakimi stoi rządząca koalicja" - powiedział Mateusz Szczurek, główny ekonomista w ING Bank.

OPINIA UE

Wprowadzenie zarządu walutą uratowało wiele małych, stosunkowo otwartych gospodarczo państw - takich jak Estonia czy Bułgaria - przed spiralą inflacyjną i recesją, ale analitycy obawiają się, że może to nie być najlepsze lekarstwo dla polskiej gospodarki.

Polska musiałaby pokrywać podaż pieniądza z rezerw zagranicznych i związać złotego z euro. Kołodko chciałby związać złotego z euro przy kursie 4,35, co oznaczałoby osłabienie polskiej waluty o pięć procent w porównaniu z obecnym kursem.

W opisywanym systemie bank centralny mógłby drukować pieniądze tylko wraz z napływem kapitału zagranicznego. Takie rozwiązanie stanowi duży plus w krajach, w których polityka monetarna nie jest wiarygodna.

Jednak w Polsce, która ma niezależny bank centralny i inflację na poziomie notowanym w strefie euro, napływ zagranicznego kapitału mógłby spowodować niepożądany dodruk złotego, wzrost cen i spadek stóp procentowych do poziomu jaki obowiązuje w strefie euro, czyli z obecnych 8,5 procent do 3-4 procent.

Taki monetarny bodziec mógłby ożywić wzrost gospodarczy i popyt wewnętrzny. To z kolei spowodowałoby zwiększenie utrzymywanego ostatnio pod kontrolą deficytu obrotów bieżących i mogłoby skłonić kapitał spekulacyjny do ataku na złotego.

Według analityków dla Millera, dla którego integracja z UE jest absolutnym priorytetem politycznym, kluczowa przy wprowadzaniu zarządu walutą może być opinia Brukseli.

Rzecznik komisarza UE ds. gospodarczych Pedro Solbesa powiedział w tym tygodniu dziennikarzom, że decyzja w tej kwestii należy wyłącznie do rządu w Warszawie, ale dodał, że związanie złotego z euro nie ułatwi Warszawie przyszłego wejścia do strefy euro.

"Największe ryzyko w perspektywie średnioterminowej upatruję w nieodpowiedzialnej polityce fiskalnej, braku stabilności politycznej i sprzeciwie Brukseli " - powiedział Mateusz Szczurek.

ARGENTYNA CZY ESTONIA?

Sam fakt, że Polska poważnie rozważa wprowadzenie kontrowersyjnego zarządu walutą pokazuje, jak daleko kraj odszedł od liberalnej polityki z początku lat 90-tych, dzięki której Polska była przez dług czas symbolem udanej transformacji gospodarczej.

Polska nie jest jednak w tej tendencji odosobniona. Także inne kraje wolą iść drogą na skróty i niechętnie biorą się do rozwiązywania największych problemów gospodarczych, takich jak ograniczenie szczodrego państwa opiekuńczego i dopłaty do nierentownych państwowych przedsiębiorstw.

Deficyty budżetowe rosną także w Czechach i na Węgrzech. A reformy strukturalne w prawie całym regionie są wprowadzane opieszale, co odzwierciedla coraz większy wpływ populistycznych ugrupowań na scenie politycznej po dekadzie trudnych i nie zawsze udanych reform rynkowych.

Dariusz Rosati, członek Rady Polityki Pieniężnej powiedział, ze wprowadzenie zarządu walutą w połączeniu z łagodną polityką fiskalną stanowi prostą drogę do kryzysu.

"Propozycja związania złotego z euro przy bardzo łagodnej polityce fiskalnej do prosta droga do scenariusza argentyńskiego" - powiedział Rosati. W Argentynie nie udało się utrzymać sztywnego kursu lokalnej waluty - peso wobec dolara, co doprowadziło do gwałtownej dewaluacji i chaosu walutowego.

Polski deficyt budżetowy wzrósł ponad dwukrotnie od 2000 roku i w 2003 roku będzie wynosić prawdopodobnie ponad pięć procent PKB. W strefie euro, do której Polska chce przystąpić jeszcze w tej dekadzie górny pułap deficytu to trzy procent PKB.

((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))