Antylichwę trzeba porządnie przedyskutować

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2021-11-08 20:00

Resort sprawiedliwości chciał szybko przepchnąć projekt ustawy antylichwiarskiej. UOKiK i dwa ministerstwa twierdzą, że wymaga on szerokich konsultacji.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie uwagi do ustawy antylichwiarskiej zgłosił UOKiK, resort finansów, rozwoju i Rządowe Centrum Legislacji
  • dlaczego trzeba rozważyć wprowadzenie dwóch limitów kosztów pozaodsetkowych
  • dlaczego wprowadzenie firm pożyczkowych pod nadzór KNF nie jest dobrym pomysłem

Dwie godziny trwała dyskusja nad projektem ustawy antylichwiarskiej podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia Stałego Komitetu Rady Ministrów (SKRM). Nie dość, że długo, to z naszych informacji wynika, że skończyło się właściwie bez konkluzji. Projekt nie został zatwierdzony, ale komitet go nie odrzucił. Resort sprawiedliwości, autor regulacji, dostał tydzień na uwzględnienie poprawek dyskutowanych podczas posiedzenia. Potem projekt ma wrócić na SKRM.

Dobra lekcja:
Dobra lekcja:
Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, dowiedział się od kolegów z rządu, że projekt ustawy antylichwiarskiej powinien notyfikować w Brukseli, skonsultować z rynkiem i dobrze przekalkulować koszty i korzyści z wynikające z regulacji.
Marek Wiśniewski

Jaka procedura, taki projekt

Niecodzienny sposób procedowania ustawy przez SKRM generalnie oddaje sposób pracy nad regulacją. Przypomnijmy, że w czerwcu Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało, że przygotowuje nową wersje ustawy antylichwiarskiej, która miała przywrócić próg kosztów pozaodsetkowych wprowadzonych na czas pandemii w marcu 2020 r. w wysokości 15 proc. plus 6 proc. Potem skorygowało zasady liczenia limitu na formułę 10 proc. plus 10 proc.

Zarys projektu znany był wyłącznie z wypowiedzi medialnych przedstawicieli resortu, głównie wiceministra Marcina Warchoła. Kilka tygodni temu „Puls Biznesu” opublikował jedną z wersji nowej ustawy, która, jak się okazało, jest bliźniaczo podobna do podobnej regulacji, przygotowanej przez resort w 2019 r. Właśnie ze względu na podobieństwo zaplanowanych rozwiązań resort nie przekazał nowelizacji ani do konsultacji międzyresortowych, nie mówiąc o konsultacjach społecznych, wychodząc z założenia, że cała ścieżka negocjacji została przeprowadzona przed dwoma laty. Projekt został wysłany tylko do resortów finansów, rozwoju oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK).

Dotarliśmy do zastrzeżeń i poprawek do ustawy nadesłanych przez te instytucje oraz uwag Rządowego Centrum Legislacji (RCL). Po ich lekturze trudno się dziwić, że projekt był dyskutowany godzinami. Nie chodzi tylko o to, że uwag jest dużo. Z lektury opinii nadesłanych do resortu sprawiedliwości wynika, że przy całej urzędniczej poprawności politycznej zarówno UOKiK, jak ministerstwa uważają regulację za źle napisaną, miejscami niestarannie, z prawnego punktu widzenia, a w punktach dotyczących kwestii rynkowych czasem bez znajomości zasad funkcjonowania rynku finansowego oraz nadzoru nad nim.

Projekt trzeba skonsultować

Wspólnym mianownikiem niemal wszystkich opinii jest zwrócenie uwagi na tryb procedowania bez konsultacji z interesariuszami. RCL przypomina, że projekt ustawy z 2019 r. został przesłany do Komisji Europejskiej celem notyfikacji. „Obecne uzasadnienie nie zawiera takiej informacji, co wymaga wyjaśnienia, zwłaszcza że projekt ustawy nie uległ zmianom uzasadniającym odstąpienie od notyfikacji” — piszą rządowi prawnicy.

Generalnie uzasadnienia do ustawy budzą zastrzeżenia RCL, które wytyka, że dane o rynku odnoszą się do 2016 r. lub najdalej do I kw. 2017 r., podczas gdy uzasadnienie powinno odzwierciedlać rzeczywisty stan rynku.

Do tego samego wątku nawiązuje w swoim stanowisku resort rozwoju. „Przedstawione w uzasadnieniu informacje mające obrazować skalę zjawiska lichwy i nieprawidłowości występujących na rynku pożyczek konsumenckich w przeważającej mierze dotyczą stanu sprzed 2019 r.” Brakuje natomiast „nawet przybliżonych informacji”, jaki wpływ na rynek miały obostrzenia z tarczy antykryzysowej dotyczące wysokości kosztów pozaodsetkowych pożyczek. Na podstawie niepełnych danych, stwierdza resort, trudno oceniać sensowność zmian proponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości.

„Informacje na ten temat mogłyby zostać pozyskane w toku konsultacji społecznych” — opiniuje projekt resort rozwoju.

O konsultacje apeluje też UOKiK z uwagi na „istotność proponowanych regulacji tak dla konsumentów, jak też rynku finansowego. „Zasadnym wydaje się przeprowadzenie pogłębionych analiz, szerszych konsultacji oraz dalszych dyskusji nad projektem na etapie prac parlamentarnych”.

Dwa różne limity kosztów pozaodsetkowych

Odpowiedź UOKiK na projekt resortu sprawiedliwości to przykład urzędniczej korespondencji napisanej bez owijania w bawełnę. Urząd chwali resort za podjęcie tematu ochrony konsumenta na rynku finansowym, przypominając jednak, że dobrze zna temat, bo to przecież UOKiK wprowadził limit kosztów do tarczy antykryzysowej. Dalej prezes UOKiK stwierdza: „w odniesieniu do przedstawionych regulacji wskazać należy, że część oczekiwanych efektów na rynku pożyczek pozabankowych można osiągnąć przy wykorzystaniu dużo prostszych i bardziej efektywnych mechanizmów, niż proponuje projektodawca”. Następnie zwraca uwagę na wiele nieścisłości prawnych zawartych w projekcie, które należy skorygować. Jedna z uwag odnosi się też do limitu kosztów pozaodsetkowych. Prezes UOKiK, który do tej pory postrzegany był jako nemezis sektora pożyczkowego, skłonny do cięcia kosztów równo z ziemią bez oglądania się za siebie, w uwagach do projektu jawi się jako zwolennik dzielenia włosa na czworo. Zgadza się, że limit należy wprowadzić w taki sposób, żeby chronić szczególnie wrażliwych konsumentów, zapewniając im równocześnie dostęp do finansowania. Odnosi się to jednak przede wszystkim do chwilówek — ze względu na wysokie ryzyko wpadnięcia w spiralę zadłużenia. W przypadku pożyczek na dłuższy czas, a zwłaszcza ratalnych, „Prezes UOKiK postuluje finalne określenie maksymalnych kosztów pozaodsetkowych w oparciu o pogłębioną ilościową analizę skutków społecznych i rynkowych proponowanych rozwiązań”.

UOKiK uważa, że ustawa nie spełni swojej roli, jeśli nie zostaną z niej wykluczone lombardy. Proponuje m.in. zdefiniowanie umowy lombardowej, określenie maksymalnej ceny odkupu zastawu, wprowadzenie obowiązku wypłaty konsumentowi nadwyżki ze sprzedaży przedmiotu z potrąceniami.

To nie ten urząd

Dystans prezesa UOKiK do projektu jest zrozumiały, zważywszy na fakt, że strażnikiem regulacji resort sprawiedliwości chce uczynić Komisję Nadzoru Finansowego (KNF). Jest to posunięcie niefortunne, ponieważ z punktu uczynił sobie wroga z UOKiK, a nie pozyskał KNF. W imieniu nadzorcy projekt skomentowało Ministerstwo Finansów, wytykając brak znajomości funkcjonowania nadzoru nad rynkiem finansowym. Resort detalicznie i cierpliwie tłumaczy, dlaczego pomysł nadzoru KNF nad pożyczkodawcami nie jest sensowny (wskazując po drodze wiele nielogiczności w ustawie). Całość można natomiast sprowadzić do stwierdzenia, że KNF czuwa nad stabilnością rynku finansowego, a żadna z firm pożyczkowych nie stanowi dla niego zagrożenia — nie przyjmuje depozytów, nie finansuje się z nich, a jeśli upadnie, to na własny rachunek.

KNF podkreśla, że kompetencje do czuwania nad prawidłowością relacji konsument—pożyczkodawca należą do innych instytucji, m.in. Rzecznika Finansowego.