Apple kusi oszczędnych

Producent gadżetów puszcza oko do tych, którym podoba się nadgryzione jabłko, ale jednocześnie cenią gotówkę w portfelach.

Apple wprowadza na rynek nowy smartfon i robi to w sytuacji, gdy drzwi w sklepach firmy są  zamknięte z powodu pandemii. Koncern zrobił porządek na średniej półce i wrzucił tam drugą generację iPhone’a SE, czyli mniejszego i tańszego smartfona, który ma skusić mniej zamożnych albo po prostu oszczędniejszych klientów. Tańszy gadżet ma pomóc w walce z chińskimi konkurentami.  

Koncern z Cupertino znany jest z tego, że się ceni, więc mimo gadki szmatki o niższych cenach i tak trzeba się liczyć z wydatkiem co najmniej 2199 zł. To jednak sporo mniej w porównaniu z topowymi modelami iPhone’ów, których ceny zaczynają się od 3599 zł, a w przypadku wersji 11 Pro nawet od 5199 zł. Dla niektórych to oczywiście drobne, ale dla większości konieczność długiego oszczędzania. Nowy SE jest jednocześnie tańszy od przestarzałego iPhone’a 8, który do tej pory pełnił w sklepie koncernu rolę „budżetówki”.  

Apple reklamuje gadżet hasłem „Tak dużo za nie tak dużo” i trzeba przyznać, że sporo w tym prawdy. Choć SE żadnym potentatem ani kombajnem technologicznym nie jest, to oferuje wycieczkę w świat Apple’a za rozsądniejsze pieniądze. Trudno jednak przewidzieć, czy odciągnie ludzi od konkurencyjnych produktów Samsunga, Huaweia czy Xiaomi. 

Najwięcej szumu wywołał czip A13 Bionic, który firma wcześniej wsadziła do flagowego iPhone’a 11 Pro. Do tego dochodzi Touch ID, czyli funkcja odblokowywania odciskiem palca, i wyświetlacz Retina HD w rozmiarze 4,7 cala. Tak, na przekór trendom i w hołdzie dawnej modzie.  

To nie tylko sposób na oszczędność, ale także ukłon w stronę użytkowników, którzy nie potrzebują ogromnych tafli szkła w smartfonie i tęsknią za bardziej kieszonkowymi modelami. Pozostałe iPhone’y w ofercie mają wyświetlacze w rozmiarze 5,8, 6,1 lub 6,5 cala. Nowy SE nie ma też ekranu pokrywającego prawie całą przednią część obudowy, w czym prześcigają się ostatnio wszyscy, chcąc włożyć pod palce ludzi jak najwięcej dotykowego pola. Zamiast tego mamy dwa szerokie pasy czerni znane ze smartfonów wcześniejszych generacji.  

Smartfon ma tylko jeden aparat z tyłu, a nie system kilku, jak w przypadku pozostałych urządzeń Apple’a. Oprócz tego gwarantuje oczywiście wodoodporność do 30 minut na głębokości maksymalnie jednego metra i pozwala odtwarzać wideo do 13 godzin, czyli dużo mniej niż „jedenastki” i XR.  

Apple wprowadza na rynek „iPhone’a dla ludu”, żeby zwiększyć zasięg na globalnym rynku smartfonów przed planowaną premierą urządzeń obsługujących sieć 5G. Zamierza powalczyć o klientów w takich krajach, jak choćby Indie, które opanowane zostały przez producentów korzystających z systemu Android.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Łukasz Ostruszka

Polecane