W ostatnim kwartale 2018 r. przychody producenta papieru wzrosły wprawdzie o ponad 5 proc., do prawie 781 mln zł, ale rynek spodziewał się znacznie większego skoku. Jeszcze bardziej z oczekiwaniami rynku rozjechał się zysk EBITDA — zamiast prawie 56 mln zł firma zaraportowała raptem 3 mln zł.



— Na historyczną stratę EBITDA w segmencie papieru złożył się bardzo niski wolumen sprzedaży, aż o 12 proc. mniejszy niż rok wcześniej, oraz koszty związane z wyłączeniem jednej maszyny papierniczej w Grycksbo. Pierwszy z tych czynników obniżył marżę o 15-20 mln zł, a wpływ drugiego zarząd oszacował na 10-15 mln zł — mówi Krystian Brymora z DM BDM.
Analitycy i inwestorzy liczyli w IV kwartale 2018 r. na ponad 10 mln zł zysku netto, tymczasem spółka poniosła 40-milionową stratę. Wszystko to spowodowało, że kurs Arctic Paper poleciał ostro w dół. Nastroje dodatkowo popsuła deklaracja zarządu, który wobec słabych wyników postanowił nie rekomendować, by spółka dzieliła się zyskiem z akcjonariuszami. A przypomnijmy, że niespełna rok temu ówczesny prezes Petr Skoglund deklarował, że spółka chce w kolejnych latach wypłacać dywidendy. Stawiał przy tym warunek: „utrzymanie stabilnej rentowności”.
Największe wyzwanie
W zeszłym roku Arctic paper po raz pierwszy od 2012 r. podzielił się zyskiem z akcjonariuszami. Wpłacił łącznie około 13,9 mln zł, czyli po 0,2 zł na akcję.
— Dywidenda za 2018 r. nie będzie wypłacona, bo przy takim stopniu zadłużenia byłoby to nieracjonalne — mówi tymczasem obecny prezes Michał Jarczyński. Wypłata byłaby według niego symboliczna.
— Rok bez dywidendy nie powinien być bardzo źle odebrany przez rynek. Naszym celem jest utrzymanie dotychczasowej polityki dywidendowej i płacenie godziwej dywidendy. Jestem przekonany, że to tylko rok przerwy, a nie odejście od wcześniejszych deklaracji — deklaruje menedżer.
Krystian Brymora przypomina, że wypłata dywidendy jest zależna od relacji długu netto do wyniku EBITDA dla segmentu papierniczego.
— Według warunków emisji obligacji wypłata jest możliwa, jeśli ten wskaźnik nie przekracza 2, tymczasem na koniec 2018 r. był wyższy niż 3,2 i w pierwszym kwartale tego roku bardzo trudno będzie go utrzymać poniżej 4. To obecnie największe ryzyko i wyzwanie dla spółki — twierdzi analityk z DM BDM.
Zarząd zapowiada, że w najbliższych miesiącach jego priorytetem będzie logistyka w grupie. Efektem miałaby być obniżka kosztów i zaangażowania kapitału pracującego.
— Arctic Paper jako niezintegrowany producent papieru musi cały czas ciąć koszty i pilnować efektywności, a logistyka to dominująca część kosztówtransportu, które wyraźnie w zeszłym roku wzrosły — zauważa Krystian Brymora.
Dodaje, że ze względu na duże zapotrzebowanie na kapitał obrotowy, spółka będzie musiała, szczególnie w pierwszej połowie tego roku, uważać na płynność.
Wydatki pod nóż
Arctic Paper tnie nakłady inwestycyjne. Tegoroczny CAPEX ma wynieść 110-120 mln zł, podczas gdy w zeszłym roku przekroczył 175,3 mln zł. Według szacunków analityka DM BDM spółka, aby utrzymać się w branży, musi co roku wydawać 60-70 mln zł. CAPEX na ten rok znacznie przekracza ten poziom. W dodatku, jak zauważa Krystian Brymora, ograniczenie nakładów dotyczy wyłącznie firmy Rottneros AB.
— W segmencie papieru spółka ma na ukończeniu dwie inwestycje i z pewnością nakłady w tej części nie będą mniejsze — dodaje.
O ile w zeszłym roku celuloza, która jest dla Arcitic Paper głównym surowcem, drożała, to w tym — jak szacuje zarząd, bazując na zewnętrznych prognozach — powinna już tanieć. Byłoby to pozytywne dla spółki.
— Ceny celulozy liściastej od grudnia spadły już o około 10 proc. W efekcie pierwszy kwartał tego roku powinien być dla spółki lepszy, ale powtórzenie ubiegłorocznych wyników, po obniżce wolumenów sprzedaży, jest raczej nierealne — ocenia Krystian Brymora.
Jak dodaje ekspert, producenci celulozy ogłaszają już podwyżki na kolejne kwartały. Według niego wyraźnego wzrostu podaży i spadku cen celulozy można się spodziewać dopiero po 2020 r.
— Arctic Paper musi więc dalej pracować nad efektywnością — podsumowuje analityk.