W środę opublikowane zostały dane o tempie rozwoju gospodarczego Australii. Według urzędu statystycznego ABS, w trzecim kwartale 2024 r. PKB wzrósł „jedynie” o 0,8 proc. w ujęciu rocznym, spowalniając dynamikę po zwyżce o 1,0 proc. kwartał wcześniej. To najgorszy wynik od grudnia 1991 r., kiedy gospodarka pogrążyła się w recesji.
Słaba konsumpcja
W ujęciu kwartalnym, PKB nie wypadł jednak tak źle notując 0,3-proc. zwyżkę wobec wzrostu o 0,2 proc. w okresie kwiecień-czerwiec 2024 r.
W obu jednak przypadkach odczyty okazały się gorsze od oczekiwań rynkowych. Konsensus prognoz zakładał bowiem wzrosty rzędu odpowiednio 1,1 i 0,4 proc.
W komunikacie ABS podano, że ekspansja w okresie lipiec-wrzesień br. była napędzana przez wydatki sektora publicznego, dodając 0,6 punktu procentowego do wzrostu, dzięki rekordowemu poziomowi inwestycji publicznych. Wydatki gospodarstw domowych, które stanowią połowę PKB, nie dodały jednak nic.
Wyzwanie dla banku centralnego
Takie dane oznaczają szczególne rozczarowanie dla decydentów z Banku Rezerw Australii. RBA spodziewa się bowiem, że wzrost gospodarczy przyspieszy do 1,5 proc. do końca roku, gdyż obniżki podatków trafią do kieszeni gospodarstw domowych, a konsumenci będą coraz bardziej pewni, że stopy procentowe nie wzrosną ponownie. Realizacja takiego scenariusza po słabszym od prognoz III kwartale wydaje się być jednak utrudniona.
Sztywne stopy
Przez ostatni rok bank centralny utrzymywał stopy procentowe na stałym poziomie 12-letniego maksimum 4,35 proc. i zasygnalizował jedynie niewielką skłonność do ich łagodzenia w najbliższym czasie. Słaby wynik gospodarki sugeruje, że polityka pieniężna spełnia swoje zadanie, spowalniając popyt. Inflacja co prawda spada, ale z wyraźnym spowolnieniem i na podstawowym poziomie pozostaje powyżej celu banku centralnego wynoszącego 2-3 proc.