Pandemia przyspieszyła wiele procesów, m.in. przenoszenie sprzedaży do internetu, a tym samym wymusiła na wielu firmach zmianę strategii biznesowej. To szczególnie trudne w obliczu spadku obrotów spowodowanego ograniczeniem działalności. W odpowiedzi na te problemy powstał fundusz restrukturyzacji Averton Sterling. Jego założyciele są od lat związani z sektorem MŚP i rynkiem inwestycyjnym.
– W przeszłości istotnym źródłem finansowania MŚP były inwestycje publiczne, w tym dotacje. W ostatnich latach ograniczają się głównie do start-upów, tymczasem dojrzałe przedsiębiorstwa, przechodzące kryzys, są często pozbawione wsparcia – mówi Jakub Niestrój, prezes funduszu.
Twierdzi, że podczas pandemii rośnie liczba fuzji i przejęć wymuszonych trudną sytuacją przedsiębiorstw, a w 2021 r. to zjawisko jeszcze się nasili. Zwiększa się też liczba postępowań restrukturyzacyjnych. Z danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wynika, że w III kw. było ich 233, czyli o 101 więcej niż przed rokiem i o 132 więcej niż w poprzednim kwartale.
– W efekcie spółki są pozostawiane same sobie. Bank nie udzieli im kredytu przy spadku obrotów i zaległościach w płatnościach. Z kolei standardowy fundusz stawia na perspektywiczne firmy w dobrej kondycji. W takiej sytuacji powstaje przestrzeń do współpracy z partnerem, który dostarcza kapitał i wiedzę, by pomóc wyjść z kryzysu i stać się silniejszym. W Polsce restrukturyzacja jest niesłusznie kojarzona z upadłością. My rozumiemy ją jako potrzebę przemodelowania biznesu – wyjaśnia Jakub Niestrój.

Trzykrotny zwrot
W ciągu trzech lat fundusz planuje wydać 200 mln zł – z własnego kapitału, od prywatnych inwestorów polskich i zagranicznych, a w przyszłości także z funduszy publicznych. Planuje przeznaczyć tę kwotę w 20 proc. na projekty związane ze skalowaniem biznesu, a po 40 proc. na transformację i przedsięwzięcia nieruchomościowe. Za 7-8 lat chce mieć aktywa o wartości 600 mln zł. Plan na przyszły rok zakłada pozyskanie 100 mln zł kapitału. W pierwszym kwartale przyszłego roku zakończy się pierwsza runda finansowania.
– W tym czasie zainwestujemy w kilka spółek, w tym handlową i technologiczną z branży nowych mediów. Jesteśmy też na etapie due diligence w spółce przemysłowej, którą mamy doinwestować wspólnie z zagranicznym partnerem – mówi Jakub Niestrój.
Averton Sterling ma zamiar angażować się w spółki maksymalnie do kwoty 15-20 mln zł. Standardowa inwestycja mieści się w 5 mln zł, a minimalna to 1 mln zł. Chce prowadzić jednocześnie tylko kilka projektów. Wynika to z dużego zaangażowania we współpracę.
Partnerski udział
Branże atrakcyjne dla funduszu to m.in. przemysł 4.0, fintech, biotech i handel – szczególnie e-commerce. Celem nie jest samo ratowanie spółek. Averton Sterling kupia uwagę na doświadczonych firmach, które przechodzą kryzys, ale dzięki zastrzykowi kapitału i know-how mogą szybko wrócić na falę wzrostu. Chce współpracować ze zdeterminowanymi właścicielami, bo to oni mają unikatową wiedzę branżową.
– Działamy po partnersku, nie wymagamy większościowych udziałów ani nie zamierzamy przeprowadzać czystek. Zależy nam na uczestniczeniu w kształtowaniu nowej strategii spółki, często na miejscu w radzie nadzorczej – tłumaczy prezes funduszu.
Zakłada współpracę długookresową. Większość z projektów ma trwać przynajmniej 2-3 lata. W ciągu pięciu lat Averton Sterling planuje 10 do 15 wyjść z inwestycji. Dopuszcza zarówno wykup udziałów przez właścicieli, jak i wyjście poprzez giełdę.
– Jeszcze przed podjęciem współpracy chcemy rozmawiać o wstępnym planie exitu. Z naszych doświadczeń wynika, że przedsiębiorcy preferują docelowo fuzję lub przejęcie. W przypadku inwestycji funduszu VC w seed lub start-up zwraca się średnio co dziesiąty projekt. W naszej strategii biznesowej zakładamy, że każdy przyniesie mniejszy lub większy zysk – twierdzi Jakub Niestrój.