To efekt paniki jaką wywołała informacja przekazana na twitterze agencji AP o eksplozjach w Białym Domu i odniesionych ranach przez prezydenta Baracka Obamę. Szybko na szczęście okazało się, że to fałszywy tweet, który był dziełem grupy hackerów, jaka przejęła konto AP.

Załamanie na amerykańskich giełdach równie szybko jak wybuchło, skończyło się i indeksy w ciągu kilku minut z nawiązką odrobiły straty.
Wtorkowe wydarzenia, jak wskazują eksperci, jasno potwierdzają, jakie ryzyko niesie ze sobą skomputeryzowany handel, który dominuje na rynku o wartości 18 bln dolarów.
Transakcje nie powinny przechodzić w krach – ostrzega Rick Fier, dyrektor handlu akcjami w Conifer Securities, która zarządza aktywami o wartości 8 mld USD. Dodaje, że choć żaden człowiek nie uwierzyłby w taką historię, jak z bombami w Białym Domu, jednak komputery nie mają takiego rozeznania i z miejsce reagują, bawet bez udziału człowieka.
Notowania akcji takich gigantów jak Exxon Mobi, Apple, Johnson & Johnson czy Microsoft przez krótką chwilę traciły około 1 proc. zanim szybko nie odreagowały. Poniedziałkowe tąpnięcie nie spowodowało jednak automatycznego wyłączenia notowań. Handel akcjami większości spółek jest wstrzymywany na pięć minut, jeśli kurs spadnie o 10 proc. w ciągu pięciu minut.