Stosunki między menedżerami a reprezentującymi załogę związkami zawodowymi w należących do Grupy Azoty puławskich zakładach są bardzo napięte — i to nie od wczoraj. Już jesienią zeszłego roku w firmie ogłoszono pogotowie strajkowe, a w połowie tego roku złożony z przedstawicieli „Solidarności” oraz Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego (ZZPRC) komitet strajkowy rozpisał nawet referendum strajkowe (potem z powodów formalnych organizacje się wycofały). Tego typu działania oraz niektóre publiczne wypowiedzi związkowców na tyle nie spodobały się Wojciechowi Wardackiemu, prezesowi Azotów, że jeszcze w lipcu, podczas słynnego (opisanego przez „PB”) spotkania w Puławach zapowiedział podjęcie kroków prawnych wobec niektórych działaczy. Kilka dni temu poinformował o pozwach przeciw Sławomirowi Wrędze, szefowi ZZPRC w Puławach.
— Wnioski z powództwa cywilnego za naruszenie dobrego imienia przeciwko przewodniczącemu Wrędze złożyłaGrupa Azoty jako całość oraz Zakłady Azotowe Puławy i ich wiceprezes Krzysztof Homenda — odpowiedział na pytanie „PB” Wojciech Wardacki.
Próbowaliśmy poznać szczegóły, m.in. co skarżący uznali za naruszenie dobrego imienia spółki oraz kiedy i do którego sądu trafiły pozwy. Firmy nabrały jednak wody w usta. „Nie udzielamy dodatkowych informacji w tej sprawie” — odpisało nam biuro prasowe Grupy Azoty, niemal identycznie brzmiała odpowiedź puławskich zakładów.
Sławomir Wręga o pozwach dowiedział się od nas. Sam nie jest pewny, co było powodem ich złożenia.
— Być może chodzi o moje słowa dotyczące tego, że Grupa Azoty postanowiła ratować podupadające zakłady w Policach — zastanawia się związkowiec. Wciąż jednak podtrzymuje swoje twierdzenia.
— Trudno to inaczej ująć, skoro tamtejsze zakłady już dwa razy były oddłużane, a nadal mają bardzo poważne problemy — argumentuje Sławomir Wręga.
W pierwszej połowie 2018 r. przychody polickiej firmy wyniosły niespełna 1,25 mld zł, były zatem o 8 proc. mniejsze niż rok wcześniej. Spółka zamknęła półrocze ze stratą netto ponad 12,6 mln zł, podczas gdy rok wcześniej miała ponad 100 mln zł czystego zysku. Perspektywa tłumaczenia się w sądzie nie przeraża Sławomira Wręgi.
— Trzeba będzie się z tym zmierzyć, nie pierwszy raz zresztą. Już kilka lat temu zarząd zakładów skierował podobny wniosek przeciwko mnie — mówi szef ZZPRC w Puławach.
Wspomina, że powodem były jego słowa o „stosowaniu nielegalnych metod zarządzania”.
— Sąd uznał wtedy, że nie tylko nie naruszyłem prawa, ale miałem wręcz obowiązek o tym informować. Stwierdził, że nawet gdybym nie był pewien, że doszło do nieprawidłowości, a miał tylko wiarygodne przesłanki, to i tak, jako działacz związkowy, musiałbym publicznie o tym mówić — twierdzi Sławomir Wręga.