Za sprawą Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ochrona zdrowia w Polsce w jedną styczniową niedzielę przestaje być dramatem, a staje się kolorową bajką. Orkiestra od dwudziestu lat funkcjonuje na niebiańskich zasadach finansowych — jej milionowy przychód niemal równa się dochodowi, a koszty uzyskania przychodu biorą na siebie anioły.
Zadałem sobie trud dokładnego zliczenia orkiestrowych wydatków organizacyjnych w mojej gminie, ale naprawdę wszystkich, nawet takich jak nadgodziny dla strażników miejskich odwożących utarg z koncertu do sztabu wraz z paliwem ich oddelegowanego radiowozu, etc. Zsumowanie wszelkich kosztów dało kwotę… wyższą od całej zbiórki! Czyli dla zakupu sprzętu medycznego przez fundację, bo przecież o to na końcu chodzi, bardziej wartościowy byłby datek przelany wprost z gminnego budżetu. Moja okolica nie odstaje od orkiestrowej normy kosztowej w całej Polsce…
Serduszkowa niedziela była tylko przerywnikiem, od poniedziałku bezradni polscy pacjenci znowu siedzą w bagnie. Duża część lekarzy ani myśli o zaprzestaniu pieczątkowego protestu, paraliżującego obieg lekami.
Aż wypada zacytować przepis ustawy o refundacji leków, środków specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych, który w ocenie lekarzy grozi im pójściem z torbami: „Osoba uprawniona jest obowiązana do zwrotu NFZ kwoty stanowiącej równowartość kwoty nienależnej refundacji wraz z odsetkami ustawowymi liczonymi od dnia dokonania refundacji w przypadku: 1) wypisania recepty nieuzasadnionej udokumentowanymi względami medycznymi; 2) wypisania recepty niezgodnej z uprawnieniami świadczeniobiorcy; 3) wypisania recepty niezgodnie ze wskazaniami zawartymi w obwieszczeniach”.
Niezwykle ważna jest okoliczność, że zacytowany przepis przetrwał bez zmiany i choćby próby zmiany przez wszystkie etapy legislacyjne. Trwał od wniesienia projektu rządowego 18 października 2010 r., tylko technicznie zmieniały się numery artykułów i ustępów. Jedyną poprawką merytoryczną było skreślenie przez Senat jeszcze jednego powodu zwracania przez lekarzy pieniędzy: „4) wypisanie recepty w miejscu niewymienionym w umowie”.
Podkreślam, że uwolnienia lekarzy od administracyjnego obowiązku nigdy nie zaproponował w jakiejkolwiek poprawce nikt z opozycji, ani z PiS, ani z SLD — w tym i poseł Bartosz Arłukowcz, który w głównym głosowaniu Sejmu 25 marca 2011 r. był razem z klubem SLD oczywiście przeciwko „szkodliwej ustawie” w całości. Na oczy obecny minister przejrzał dopiero 10 maja, kiedy to sfinalizował się jego polityczny handelek z Donaldem Tuskiem i PO. Przypadkiem nastąpiło to tuż przed rozpatrzeniem 12 maja poprawek Senatu do ustawy.
Pełną zgodność sił politycznych wobec zasady obciążenia lekarzy obowiązkiem ustalania poziomu odpłatności pacjentów przypominam nieprzypadkowo. Lekarze dotkliwie uderzający w system NFZ swoimi pieczątkami oczekują już w tym tygodniu pilnej inicjatywy nowelizacji zacytowanego przepisu. Ekwilibrystyka słowna polityków nie tylko po stronie rządowej, lecz i opozycyjnej zapowiada się wręcz fascynująco.