W środę notowania dolara wyrażone w jenach spadały o 0,2 proc., do 110,1 JPY, najniższego poziomu od półtora roku. To powiększa tegoroczne umocnienie jena do 9,2 proc., co jest najlepszym wynikiem wśród wszystkich walut gospodarek dojrzałych. Inwestorzy obstawiają, że w dalszym odrabianiu strat przez jena pomoże wstrzymywanie się przez Bank Japonii z interwencjami na rynku walutowym. Wprawdzie szef instytucji Haruhiko Kuroda podkreślił, że w kwietniu może dojść do dalszego obniżenia ujemnych już stóp procentowych oraz że monitoruje kurs waluty, którego zwyżki szkodzą krajowym eksporterom, to jednak inwestorzy nie do końca przejmują się tymi deklaracjami.

— Sytuacja na rynku wskazuje, że inwestorzy nie widzą zagrożenia dla kontynuacji rajdu jena. Zdecydowane złagodzenie polityki na kwietniowym posiedzeniu japońskich władz monetarnych jest jedynym czynnikiem, który mógłby przerwać umocnienie jena, jednak nie jest pewne, że do niego dojdzie — komentował dla Bloomberga Sean Callow, strateg walutowy banku Westpac Banking Corp. Według stanu na luty japońskie władze nie prowadziły żadnych interwencji na rynkach walutowych od blisko pięciu lat, a tymczasem na lutowym szczycie grupy G20 jej liderzy zobowiązali się do unikania konkurencyjnych dewaluacji walut. To może tłumaczyć, czemu inwestorzy nie przejmują się słownymi interwencjami japońskich władz.
— Jeśli strzela się ślepakami, to zostaje po tym tylko hałas. Z początku jest zaskoczenie, ale w końcu wszyscy się przyzwyczajają — komentował w rozmowie z Bloombergiem Tohru Sasaki, szef analiz rynków japońskich w banku JPMorgan Chase, według którego do końca roku jen umocnisię do pułapu 103 JPY za dolara. © Ⓟ