BANKI INWESTYCYJNE ZREDUKUJĄ PERSONEL

Anna Garwolińska
opublikowano: 1998-10-05 00:00

BANKI INWESTYCYJNE ZREDUKUJĄ PERSONEL

Echa światowego kryzysu finansowego docierają do polskich przedstawicielstw

Kryzys w Rosji i na innych rynkach wschodzących zmusza wielkie banki inwestycyjne do zwalniania części personelu. Bankierzy obecni w Warszawie twierdzą, że polskich biur nie dotkną redukcje. Rzeczywistość może się jednak okazać bardzo brutalna.

W ciągu zaledwie kilku dni warszawskim środowiskiem bankierów inwestycyjnych wstrząsnęło kilka zmian. Jacek Krawczyk, szef Erste Securities (byłego IB Austria) przechodzi do zarządu Banku Współpracy Europejskiej. Hubert Janiszewski ma zostać szefem warszawskiego biura Bankers Trust, co osieroconej firmie HSBC Investment Services może grozić spadkiem do drugiej ligi doradców. Trwa spór o dalsze funkcjonowanie polskiego biura Wood & Company. Japońska Daiwa Securities ogłosiła plan zamknięcia kilku placówek, w tym warszawskiej.

Jeszcze żywy tygrys

Daiwa, Nomura, ING Barings, Robert Fleming i Santander zapowiedziały zwolnienie łącznie kilku tysięcy pracowników. Analitycy twierdzą, że do końca roku zatrudnienie w bankach inwestycyjnych zmniejszy się od 5 do 10 proc.

Czy i w jakim stopniu te zmiany dotyczą polskich przedstawicielstw banków inwestycyjnych?

— Przy podobnych kryzysach personel był redukowany co najmniej o jedną trzecią. Jednak w Polsce banki inwestycyjne nie mają znacznego zatrudnienia, a nasz kraj wśród rynków wschodzących jest nadal postrzegany jako „żywy tygrys” — pociesza Krzysztof Stupnicki, prezes ING BSK Asset Management.

Pewni siebie

— Zamknięcie biura nie oznacza, że wycofujemy się z Polski. Wszelkie operacje będą nadal prowadzone z Londynu, gdyż traktujemy priorytetowo obecność w Europie Środkowej i Wschodniej — twierdzi Paweł Graniewski z Daiwy.

Krzysztof Kośmider, szef polskiego biura Wood & Co. nie potwierdza doniesień o zwolnieniach w jego firmie.

— Musimy lepiej przyjrzeć się kosztom. To jasne, że w dobrych czasach zatrudnia się dużo i bardzo dobrze płaci, a w gorszych redukuje — mówi jedynie Krzysztof Kośmider.

W ostatnim czasie Credit Suisse First Boston zwolnił prawie wszystkich z 300 pracowników biura w Moskwie. Zdaniem Marka Gula z CSFB, choć sytuacja w Polsce też nie jest wesoła, nie ma planów zawężenia działalności.

Zwolnień nie będzie też raczej w liczącym 10 osób biurze Flemingsa. Tak przynajmniej twierdzi dyrektor Krzysztof Raksimowicz.

Czas innych ofert

Bankierzy są zgodni, że na przedłużającym się kryzysie na rynkach kapitałowych najmniej ucierpią małe banki niszowe, np. te, które wyspecjalizowały się w sprzedawaniu akcji na rynku niepublicznym.

— Liczymy, że spółki zniechęcone długą bessą giełdową będą rewidowały swoje plany i sprzedawały akcje w ofertach zamkniętych — mówi Andrzej Mierzwa z MC Concordia — firmy, która wyspecjalizowała się w takich emisjach.

Concordia bierze jednak także udział w organizowaniu ofert publicznych. Karen Notebook, spółka ze stajni Concordii już ogłosiła, że odkłada sprzedaż akcji co najmniej do początku przyszłego roku.

— Część spółek chce się wstrzelić z ofertami w okres tuż po sprzedaży akcji TP SA, licząc, że inwestorzy zechcą ulokować nadpłaconą gotówkę. My wierzymy w trwalszą poprawę nastrojów, ale dopiero w styczniu — tłumaczy Andrzej Mierzwa.