Banki potrzebują pieniędzy, powalczą o depozyty

Sylwia WedziukSylwia Wedziuk
opublikowano: 2012-01-02 00:00

To może być ostatnia szansa na dobrze oprocentowane lokaty. Nie wiadomo, jak długo jeszcze banki będą bić się o depozyty.

Jest grupa banków, która od połowy 2011 r. szczególnie intensywnie zabiega o oszczędności Polaków, podnosząc oprocentowanie lokat. Podwyżki dotyczą głównie klientów indywidualnych, gdyż w dużej mierze wiążą się z obawą eliminacji lokat antypodatkowych w 2012 roku. Banki kuszą ostatnimi lokatami, które uda im się przed podatkiem Belki ochronić.

— Zyski z lokat przedsiębiorców są przychodem z działalności gospodarczej i podlegają innym zasadom opodatkowania — tłumaczy Mikołaj Fidziński, analityk Comperii.

Firmy skorzystają

Ale również przedsiębiorcom coś się przy okazji dostaje. Na przykład Volkswagen Bank direct od września 2011 r. podniósł oprocentowanie Lokaty Plus Biznes dla klientów biznesowych na okres od 30 do 179 dni do 4,60 proc. w skali roku. Natomiast w FM Banku w grudniu wzrosło oprocentowanie lokaty standardowej. Teraz klienci indywidualni i biznesowi mogą na niej zarobić od 6,10 do 6,40 proc.

Zmiany przepisów podatkowych to bowiem niejedyny powód wzrostu oprocentowania. Bankom potrzebne są pieniądze, żeby pokazać dobre wskaźniki na koniec roku. Walczą ci, którzy potrzebują płynności.

— To efekt budowania przez instytucje finansowe tzw. poduszki płynnościowej. W obawie o osłabienie złotego i spadek zaufania na rynku międzybankowym zaczęto gromadzić depozyty, które mogłyby zmniejszyć efekt ewentualnych szoków płynnościowych na rynku — twierdzi Michał Sadrak, analityk Open Finance. Ponadto w ostatnim czasie można zaobserwować pięcie się w górę WIBOR.

— To oznacza, że banki są coraz mniej chętne, żeby pożyczać sobie nawzajem pieniądze. Chcą je zatem ściągnąć od oszczędzających — mówi Mikołaj Fidziński.

Wielka niewiadoma

Ci, którzy chcą skorzystać z wysokiego oprocentowania lokat, powinni o tym pomyśleć jak najszybciej, gdyż nie wiadomo, jak będzie wyglądał pierwszy kwartał. Być może banki nadal będą zabiegać o depozyty, a może te, które zgromadzą ich odpowiednią ilość, po nowym roku nie będą już walczyć, tym bardziej że akcja kredytowa może wyhamować. Jednak scenariusz trudno przewidzieć.

— Doświadczenia z przełomu lat 2008 i 2009 pokazują, że sytuacja na rynku bankowym może się dynamicznie zmieniać — zauważa Konrad Trzonkowski, dyrektor zarządzający w Polskim Banku Przedsiębiorczości.

Jego zdaniem, wszelkie prognozy gospodarcze dla Polski, a także przewidywania co do umacniania się złotego w 2012 r. skłaniają ku perspektywie stopniowych obniżek cen depozytów oferowanych przez banki.

Ale z drugiej strony pojawienie się niespodziewanych negatywnych informacji dotyczących gospodarki globalnej (pogłębienie się tendencji stagnacyjnych w Eurolandzie czy pierwsze symptomy kryzysu w Chinach) może negatywnie przełożyć się na sektor bankowy i panujące w nim nastroje. Problemem dla części polskich banków mogą być także nowe propozycje regulacji dotyczących wymogów kapitałowych oraz norm płynności (tzw. Basel III).

— W konsekwencji na polskim rynku bankowym będziemy mogli obserwować proces intensywnego poszukiwania kapitału, a nawet proces konsolidacji, które mogą przełożyć się na fluktuację cen depozytów w stosunkowo krótkim okresie — twierdzi Konrad Trzonkowski.