Rząd przystał wczoraj na propozycję resortu finansów, by gwarancje kredytowe dla firm objąć pomocą de minimis, i zaakceptował odpowiednie poprawki do ustawy o gwarancjach i poręczeniach. Oznacza to, że nie będą musiały być oferowane po cenach rynkowych, jak to obecnie. W pierwszym roku gwarancje będą bezpłatnie. W drugim — trzeba będzie zapłacić prowizję, choć Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK), który będzie gwarancji udzielał, zapewnia, że cena będzie niska.
— Gwarancje kredytowe to bardzo dobry pomysł na wsparcie przedsiębiorstw szczególnie teraz, gdy ryzyko finansowania firm rośnie, głównie w segmencie małych i średnich firm — uważa Michał Adamczewski, dyrektor departamentu MSP w Raiffeisen Banku.
Mniejsza o liczby
Resort finansów przewiduje, że dzięki uruchomieniu programu banki będą mogły udzielić dodatkowo kredytów na kwotę zbliżoną do 8,33 mld zł w pierwszym roku realizacji programu pomocowego. Wcześniej mowa była o 50 mld zł w ciągu dwóch lat.
— Nie przywiązywałbym się do liczb. Gdy w 2009 r. likwidowano Krajowy Fundusz Poręczeniowy, mówiono o 20 mld zł akcji kredytowej. Ważne, żeby program ruszył — mówi Włodzimierz Grudziński ze Związku Banków Polskich.
Program poręczeniowy zakończył się fiaskiem. Michał Adamczewski uważa, że z gwarancjami może być inaczej.
— Pracujemy obecnie z BGK nad uruchomieniem portfelowej linii gwarancyjnej. Na razie na zasadach komercyjnych. Jesteśmy w trakcie ustalania parametrów. To jest wstęp do programu gwarancji objętych pomocą de minimis. Sądzę, że wystartuje on w drugim kwartale, i spodziewam się, że rzeczywiście wspomoże finansowanie firm. Gwarancje mają limit od 100 tys. zł do 3,5 mln zł, co idealnie wpisuje się w potrzeby małych i średnich przedsiębiorstw — mówi Michał Adamczewski.
Dla kogo gwarancje
Michał Bolesławski, szef pionu korporacyjnego w ING Banku Śląskim, uważa, że zapowiada się na dobrze pomyślany program wsparcia dla firm. Chwali też pomysł na udzielanie gwarancji w ramach linii portfelowych.
— Oznacza to, że BGK nie będzie robić analizy kredytowej poszczególnych firm, lecz będzie przyznawać linie gwarancyjne w określonej wysokości dla banków, i to one zajmą się oceną klientów — mówi Michał Bolesławski. Projekt zmian w ustawie trafi teraz do Sejmu.
Kto skorzysta
Gwarancje są dobrym rozwiązaniem dla firm:
które potrzebują pieniędzy na utrzymanie biznesu, są już jednak zadłużone i bank nie tylko nie odmawia utrzymania finansowania na obecnym poziomie, lecz skłonny jest je ograniczyć. Gwarancja może stanowić w takiej sytuacji dobry instrument do zapewnienia finansowania;
którym bank mógłby zwiększyć finansowanie, ale ze względu na sytuację makroekonomiczną nie przyzna kredytu bez zabezpieczenia. W tej sytuacji gwarancja może stać się zabezpieczeniem;
które mają zdolność kredytową, a nie mają zabezpieczeń. Gwarancja zastąpi ubezpieczenie.