Bankowość inwestycyjna się feminizuje

Magdalena WierzchowskaMagdalena Wierzchowska
opublikowano: 2017-02-19 22:00
zaktualizowano: 2017-02-19 16:16

W prestiżowej i wymagającej branży kobiet wciąż jest jak na lekarstwo, ale dysproporcja powoli się zmniejsza.

„Lubię pieniądze. Sprawia mi przyjemność świadomość, że je mam” — mówi Naomi Bishop w filmie „Equity”, opowiadającym o wyzwaniach kobiet w bankowości inwestycyjnej. To najbardziej prestiżowa i najtrudniejsza część bankowości, wymagająca pracy po kilkanaście godzin na dobę i rezygnacji z życia osobistego. W zamian są: dreszczyk związany z dopinaniem umów, poczucie wpływu na najważniejsze wydarzenia gospodarcze, a przede wszystkim — duże pieniądze. Kobiety przebijają się w branży z trudem, największe banki inwestycyjne wypłaciły miliony dolarów pracownicom pozywającym je za tworzenie szklanych sufitów. W Polsce kilka pań wspięło się na szczyt.

Szefowe od komunikacji

Według raportu New Financial kobiety stanowią tylko 23 proc. dyrektorów w organizacjach sektora finansowego w Europie. Najwięcej pań jest w bankach uniwersalnych — tutaj płeć piękna to 32 proc. top menedżmentu. Nieco słabiej wypadają banki inwestycyjne, gdzie w zarządach zasiada 30 proc. kobiet. Jakie stanowiska najczęściej piastują panie? 64 proc. z nich pracuje jako kierownicy działów komunikacji, a 58 proc. jako Head of HR.

— Fakt, że jestem kobietą, nie wpłynął w znaczący sposób na rozwój mojej kariery zawodowej. Najważniejsze to czerpać ze swoich naturalnych mocnych stron i je rozwijać. Trzeba być merytorycznie dobrym w swojej dziedzinie, mieć niezbędne cechy menedżerskie: umiejętność podejmowania decyzji i brania za nie odpowiedzialności. Niezwykle istotny jest element międzyludzki — budowanie relacji z partnerami biznesowymi i wewnątrz własnej organizacji — mówi Magdalena Magnuszewska, partner w Innova Capital. Pomagają pewność siebie i siła przebicia. By osiągnąć sukces, zwłaszcza w tak konkurencyjnej branży jak bankowość inwestycyjna, trzeba rozwijać się szybciej niż inni.

— Istotne dla sukcesu jest wychodzenie poza standardowe obowiązki, wkraczanie w nowe obszary, nawiązywanie kontaktów, poszerzanie horyzontów i kompetencji. Amerykanie nazywają to „think outside of the box” — mówi Anna Wiland, dyrektor zarządzająca w Rothschild Global Advisory. Kobiety, które dostają się do największych banków inwestycyjnych, kończą te same szkoły co ich koledzy — i na początkuparytet wynosi 50-50. Z biegiem czasu jednak jest ich w bankowości inwestycyjnej coraz mniej.

— Kobietom trudniej robić kariery w zawodach, w których wymagane jest bardzo duże zaangażowanie czasowe. Trzeba tę pracę naprawdę bardzo lubić i nauczyć się godzić ją z obowiązkami rodzinnymi i wychowywaniem dzieci — mówi Anna Wiland.

Kobiety wciąż niechętnie angażują się w rozrywki, takie jak wysiłkowy triathlon czy maratony, które ich kolegom pomagają nawiązać i utrzymać kontakty z klientami. Bankierkom sprzyja rosnąca liczebność prezesek.

— Początek oznacza pracę praktycznie nonstop, po 14-16 godzin na dobę. Gdy zapada decyzja o macierzyństwie, większość kobiet decyduje się na zmianę specjalizacji na mniej angażującą czasowo. Sukces w bankowości inwestycyjnej osiągają pojedyncze kobiety wspierane przez rodzinę. Duża dysproporcja powoli jednak się zmniejsza — mówi Aneta Kocemba-Muchowicz, dyrektor bankowości inwestycyjnej Credit Suisse w Polsce.