Liczba zdalnych członków GPW rośnie. Zainteresowanie zgłaszają kolejni zagraniczni brokerzy.
Pierwsi zdalni członkowie pojawili się na giełdzie w tym roku. W ciągu kilku ostatnich miesięcy z możliwości bezpośredniego dostępu do systemu GPW bez konieczności fizycznej obecności w Polsce lub korzystania z pośrednictwa lokalnych brokerów skorzystało siedem zagranicznych instytucji. Pojawienie się kolejnych takich operatorów jest tylko kwestią czasu.
— Zainteresowanie tą formą działalności na GPW jest spore. Spodziewamy się, że w przyszłym roku kilka kolejnych zagranicznych biur maklerskich stanie się zdalnymi członkami GPW. Obecnie prowadzimy rozmowy z kilkoma biurami — przyznaje Piotr Szeliga, wiceprezes GPW.
Pierwsi zdalni operatorzy próbują swych sił na rynku. Wśród siedmiu dopuszczonych trzech już działa i składa zlecenia, dwóch rozpocznie działalność operacyjną jeszcze do końca tego roku, a dwóch na początku przyszłego.
Umożliwienie zdalnego członkostwa przez GPW to kolejny etap w rozwoju polskiego rynku kapitałowego. Powinno to zwiększyć płynność rynku, przyspieszyć rozwój jego infrastruktury technicznej oraz ułatwić giełdzie pozyskiwanie zagranicznych inwestorów i emitentów. To także szansa na pojawienie się na rynku nowych produktów.
— Spodziewamy się, że wraz z nowymi dopuszczeniami te biura wprowadzą do oferty GPW nowości w postaci produktów strukturyzowanych. Są to np. obligacje z kuponem kształtującym się w zależności od poziomu indeksu — ocenia Piotr Szeliga.
Uruchomienie nowych rozwiązań ułatwiających działalność na GPW globalnym biurom maklerskim powinno wzmocnić starania warszawskiej giełdy o zdobycie pozycji regionalnego centrum kapitałowego i finansowego. Na największych giełdach Europy (Euronext, London Stock Exchange, Deutsche Boerse) zdalni członkowie stanowią obecnie średnio około 1/3 ogólnej liczby członków.