Beenhakker niezadowolony z murawy na stadionie w Erewanie

opublikowano: 2007-06-05 19:55

Selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski Leo Beenhakker przeprowadził we wtorek ostatni trening przed meczem eliminacji mistrzostw Europy z Armenią. Trener najbardziej narzekał na stan murawy Stadionu Republikańskiego w Erewanie.

"Na takie boisko nie wyprowadziłbym nawet psa" - rzucił do swoich współpracowników holenderski szkoleniowiec. Z kolei menedżer zespołu Jan de Zeeuw nazwał przygotowanie boiska "skandalem".

O stanie płyty sztab szkoleniowy rozmawiał z delegatem UEFA. Obiecał on wymóc na organizatorach meczu wykonanie niezbędnych prac naprawczych - szczególnie skoszenie trawy i odpowiednie nawodnienie murawy (miejsca gdzie nie ma trawy są twarde jak beton). Dodatkowo pracownicy reprezentacji musieli przegonić operatorów lokalnej telewizji, którzy próbowali nagrać ćwiczenia.

Przed zajęciami piłkarzy i sztab szkoleniowy oficjalnie przywitał ambasador RP w Armenii Tomasz Knothe. "Jestem pewien, że będzie dobrze. Wspiera was Polonia i wszyscy trzymamy mocno kciuki" - powiedział Knothe. Piłkarze przyjęli jego słowa z entuzjazmem.

W oficjalnym treningu wziął udział Jacek Bąk. Zdaniem Beenhakkera o jego ewentualnej grze w środę zadecyduje właśnie dyspozycja po zajęciach. Pochwalił jednak cały sztab medyczny, który tak szybko "postawił na nogi" kontuzjowanych graczy.

"Armenia to trudny rywal. Graliśmy w Polsce i nie było łatwo. Jesteśmy jednak dobrze przygotowani. Obie drużyny przystąpią do gry po niedawnych zwycięstwach, więc będą grały z większą pewnością siebie" - ocenił szkoleniowiec.

"Musimy dobrze zacząć spotkanie i nie stracić bramki. Potrzebujemy więcej skupienia i koncentracji, szczególnie w pierwszych minutach gry. Ormianie są agresywni i zdyscyplinowani taktycznie. To oznacza, że będziemy musieli zagrać inaczej niż w Baku. Prawdopodobnie będą dwie-trzy zmiany w składzie" - wyjaśnił Beenhakker.

Szkoleniowiec nie wini Artura Boruca i Dariusza Dudki za stratę bramki w meczu z Azerbejdżanem. Obaj najprawdopodobniej zagrają w spotkaniu z Armenią.

"Nie możemy sobie pozwolić na proste straty w pobliżu naszej obrony. Nie wińmy Boruca i Dudki - trzeba po prostu lepiej grać piłką. W drugiej połowie to nam się udało i wygraliśmy mecz. Zdarza się tak, że nawet mistrzowie świata jadą na Wyspy Owcze i męczą się przez 90 minut. Nie można lekceważyć żadnego rywala" - dodał 65-letni selekcjoner.

Trener dyplomatycznie nie chciał odpowiedzieć na pytanie ormiańskich dziennikarzy o porównanie Armenii i Azerbejdżanu. Podobne pytanie zadawali mu azerscy reporterzy w Baku. Oba kraje są w stanie wojny, a ich bezpośrednie mecze odbędą się w Kijowie.

Konferencja prasowa i trening Ormian został utajniony, co jest niezgodne z regulaminem UEFA. Trudno więc ocenić, jaka atmosfera panuje w ekipie Iana Portfielda. Zdaniem lokalnych dziennikarzy Armenia zagra w składzie: Geworg Kasparow - Sargis Chowsepjan, Robert Arzumanjan, Aleksandr Tadewosjan, Awgan Mrktczjan - Wachagn Minasjan, Ararat Arakeljan, Artur Woskanjan, Egisze Melikjan - Gamlet Mechitarjan, Samwel Meklonjan.

Reprezentanci Polski wystąpią prawdopodobnie w składzie: Artur Boruc - Marcin Wasilewski, Jacek Bąk, Dariusz Dudka, Michał Żewłakow - Wojciech Łobodziński, Mariusz Lewandowski, Jacek Krzynówek, Euzebiusz Smolarek - Maciej Żurawski, Marek Saganowski. Jeśli uraz Bąka okaże się zbyt poważny, to w środku obrony zastąpi go Żewłakow, a na boku zagra Grzegorz Bronowicki. Możliwy jest również wariant wystawienia Grzegorza Rasiaka za Macieja Żurawskiego. (PAP)

Z Erewanu - Maciej Malczyk