Bernanke sprawdza się w kryzysie

Kamil Zatoński
opublikowano: 2009-07-23 00:00

Zdaniem specjalistów,

Szef Fed stał się guru

rynków finansowych

Zdaniem specjalistów,

Ben Bernanke zasłużył

na reelekcję, ale rzetelną

ocenę będzie mu można

wystawić za kilka lat.

W walce z kryzysem najlepiej radzi sobie Ben Bernanke —uznali inwestorzy i analitycy ankietowani przez agencję Bloomberg. Szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej (Fed) zebrał aż 75 proc. pozytywnych ocen. Zdystansował tym samym innych prezesów banków centralnych, a także m.in. Timothy’ego Geithnera, amerykańskiego sekretarza skarbu. Dostał on 57 proc. pozytywnych wskazań, ale — co ciekawe —bardziej cenią go za granicą niż w USA.

— Bernanke jest najlepszy, może nawet na całym świecie — twierdzi Wallace Lin, menedżer od inwestycji w Euro Asset Management w Hongkongu, który uczestniczył w badaniach.

Zostań z nami

Z uznaniem o dokonaniach obecnego prezesa banku centralnego USA wypowiada się też Martin Feldstein, jego niedawny rywal w wyścigu o stanowisko szefa Fed.

— Bernanke odwalił kawał dobrej roboty i myślę, że powinien być ponownie mianowany — powiedział profesor Uniwersytetu Harvarda.

Wszystko wskazuje więc na to, że na początku przyszłego roku Ben Bernanke otrzyma nominację na kolejną czteroletnią kadencję. Zaufanie rynków może się okazać kluczowe i powinno przeważyć nad krytyką wychodzącą z amerykańskiego Kongresu. Jego niektórzy przedstawiciele uważają, że Fed poszedł za daleko w pomocy dla sektora finansowego.

— Jeśli Bernanke nie zostanie ponownie wybrany, może to mieć potencjalne bardzo głębokie reperkusje dla gospodarki i rynków finansowych — oceniają eksperci ankietowani przez Bloomberga.

Z polskiej perspektywy

Polscy ekonomiści, z którymi rozmawiał "PB" (patrz obok), są ostrożni w ocenie dokonań szefa Fed. Marcin Mrowiec z Banku Pekao przypomina, że kilka lat temu Alan Greenspan, były szef Fed, również zbierał bardzo dobre noty, a dziś uważany jest za ojca kryzysu. Greenspana i Bernankego łączy tymczasem to, że obaj zdecydowali się (choć w odmiennych warunkach i skali) na drastyczne rozluźnienie polityki pieniężnej. Polscy specjaliści zgodnie wyrażają więc obawę o długoterminowe skutki obecnych działań. Chodzi przede wszystkim o groźbę skokowego wzrostu inflacji wskutek masowego drukowania pieniądza i rozdmuchania deficytów. Z ankiety Bloomberga wynika jednak, że globalni inwestorzy boją się w pierwszej kolejności recesji (za największe zagrożenie uważa ją 61 proc. badanych), a dopiero później wzrostu cen (37 proc. wskazań). Jednocześnie 61 proc. ankietowanych uważa, że gospodarka światowa po załamaniu rynków finansowych co najmniej ustabilizowała się, a być może wraca do zdrowia.

Piotr Bujak: Pamiętajmy

o Gordonie Brownie

Ben Bernanke otrzymał pozytywne oceny zapewne za zdecydowanie w działaniach łagodzących politykę pieniężną, czyli za szybkie i głębokie obniżenie stóp do wartości najniższych w historii oraz zaangażowanie w ratowanie zagrożonych instytucji finansowych. Działanie z takim rozmachem uspokoiło nastroje i ustabilizowało rynki finansowe. Pytanie jednak, czy oceniając działania szefa Fed, pamiętano o niepewności dotyczącej ewentualnych ubocznych skutków negatywnych tych działań. Chodzi o możliwe problemy z kontrolą inflacji w przyszłości.

Jeśli chodzi o pochwały dla innych osób decyzyjnych, to chyba warto zwrócić uwagę na Gordona Browna, premiera Wielkiej Brytanii. Jego metody ratowania zagrożonych instytucji finansowych stały się wzorem dla innych krajów. Także dla administracji Stanów Zjednoczonych.

Marcin Mrowiec: Alan Greenspan też był wychwalany na świecie

Dopiero za kilka lat zobaczymy, czy Ben Bernanke postąpił dobrze czy źle w obliczu kryzysu. Przypomnę, że przez wiele lat zachwycano się działalnością Alana Greenspana, poprzedniego szefa Fed. Jego mit zgasł, gdy okazało się, że polityka rozwiązywania problemów ekonomicznych poprzez ciągłą ekspansję monetarną ma swój kres. Co do zasady — działania Bena Bernanke były tego samego rodzaju jak te Greenspana, które doprowadziły do kryzysu. Tylko dawka była już nawet nie "końska", ale "potrójnie końska". Obecnie doświadczamy pozytywnych elementów stymulacji monetarnej Bernankego oraz fiskalnej (administracji Obamy). Wydaje się, że gospodarka wychodzi z kryzysu, a jeszcze nie widać negatywnych konsekwencji, czyli konieczności obsługi rosnącego długu, a w dłuższej perspektywie inflacji.

Osobiście obawiam się, że za rok-dwa będziemy mieli poważną inflację, która uderzy w finanse publiczne wielu państw. Za kilka lat możemy mieć wysoką inflację i potężne problemy z obsługą długu przez państwa dotąd uważane za stabilne i mocne (np. USA, Wielka Brytania, Francja, Irlandia), zaś długotrwałych pozytywnych konsekwencji planów stymulacyjnych po prostu nie będzie. Na obronę Bena Bernanke trzeba jednak powiedzieć, że zastosował jedyny obecnie możliwy kierunek ratunku. Wielu opcji nie miał.

Marek Rogalski: Ben Bernanke zasłużył na słowa uznania

Myślę, że Ben Bernanke zasłużył na wysokie noty. Głównie za zdecydowane działanie, które pozwoliło nieco ograniczyć skalę kryzysu. Ciekaw jestem, co zrobiliby teraz ci ekonomiści, których zdaniem nie należało nic robić i poczekać, by rynki same się oczyściły. Może to i dobra teoria, ale nie dla największej gospodarki świata.

Dobre noty wystawiłbym też sekretarzowi skarbu Timothy'emu Geithnerowi. W zasadzie to team Bernanke-Geithner zdołał opanować kryzys. Bez nich być może mielibyśmy do czynienia z dość głęboką recesją, która mogłaby też doprowadzić do pewnych zmian geopolitycznych, co byłoby najgorsze. Trudno punktować wpadki szefowi Fed, mimo że krytyka po fakcie wydaje się łatwiejsza. Niższe noty dla szefa Europejskiego Banku Centralnego wynikają ze sposobu pracy tej instytucji, który jest zupełnie inny niż Fed. ECB musi uwzględniać interesy wszystkich krajów wchodzących w skład strefy euro. Brak jednolitego rządu europejskiego (dla całej Unii Europejskiej) też utrudnia takie zadanie.

Piotr Kuczyński: Nie ma ludzi nieomylnych

Ankietę Bloomberga traktuję jako wakacyjną, ogórkową. Ben Bernanke, szef Fed, na razie zrobił to, co powinien. Czy uchroni nas przed hiperinflacją? To się okaże za dwa, trzy lata. Przypomnę, jak oceniano Alana Greenspana, gdy był jeszcze szefem Fed. Bywało że dostawał od fachowców 90 proc. pozytywnych ocen. Jak oceniają go teraz?

Z ankiety Bloomberga wynika, że ci, którzy zalewają rynek gotówką, są błogosławieni przez świat finansów. Ci, którzy są ostrożni, jak Jean-Claude Trichet, szef Europejskiego Banku Centralnego, nieco mniej. Nie mówię, że pompowanie gotówki na rynek w pierwszej fazie kryzysu było czymś złym. Mówię tylko, że to nie jest powód, by ogłaszać Bena Bernanke geniuszem. Przypomnę, że Greenspan w 2001 r. też był chwalony za zalewanie rynku gotówką. Dziś mówi się, że to on, sprowadzając stopy rekordowo nisko, a później je podnosząc, wywołał kryzys na rynku nieruchomości.

Ja nie uznaję pojęcia guru. Mogę jedynie powiedzieć, że w pewnych okresach pewni ludzie mieli rację. Nouriel Roubini, profesor w Stern School of Business na Uniwersytecie Nowego Jorku (przewidział kryzys, ostrzegał, że recesja może potrwać nawet 36 miesięcy), miał ostatnio rację. Ale nie ma takiego, który nigdy się nie myli.

Jak oceniam działania Baracka Obamy, prezydenta USA? Zawsze byłem za Obamą i dalej jestem za nim. Natomiast wcale nie jestem pewien, czy uda mu się zrealizować to, co obiecywał. Obama to prezydent zwykłych ludzi. Przypomnijmy, że amerykańscy lobbyści wcale nie są opłacani przez zwykłych ludzi, tylko najbogatszych. Oni mogą blokować pomysły Baracka Obamy. Nie wszystkie reformy Obamy mi się podobają. Zgadzam się z Markiem Mobiusem, że reformy regulujące rynki nie są wystarczające. Mobius ostrzegał, że to rynek derywatów będzie zagrożeniem dla gospodarki. Mówił, że kolejny kryzys może wybuchnąć za 5-7 lat. Ja uważam, że może to być nawet za 2-3 lata. Jeśli gospodarka reformowana jest rękami ludzi, którzy doprowadzili do kryzysu, to nic z tego dobrego nie będzie. Nie twierdzę, że po drodze nie będzie hossy. Bańki spekulacyjne już powstają. Ale to tylko bańki.

Przemysław Kwiecień: Decyzje Fed oceniam dobrze

Sytuacja związana z obecnym kryzysem jest bardzo złożona i skomplikowana. Nawet dziś, gdy mówi się, że część kryzysu jest już za nami. Dlatego trudno było oczekiwać nawet od szefów banków centralnych wzorcowej reakcji. Z tej perspektywy działania szefa Fed należy ocenić pozytywnie. Najpierw pomógł w przejęciu Bear Stearns, zaś po upadku Lehman Brothers zaryzykował rozdmuchanie bilansu banku centralnego w celu poprawienia płynności na rynku pieniężnym. W dużym stopniu mu się udało. Gdyby Ben Bernanke mógł cofnąć się w czasie, z pewnością zrobiłby jeszcze więcej, by nie dopuścić do upadku Lehman Brothers. Nie ma jednak wątpliwości, że odpowiedzialność za upadek banku ponosi przede wszystkim Richard Fuld, jego ostatni CEO.

Ben Bernanke może cieszyć się z pierwszych sukcesów, ale (zakładając, że pozostanie przy swojej funkcji) prawdziwym testem dla niego będzie wprowadzenie strategii odejścia od ultraluźnej polityki monetarnej, tak by zapewnić bezinflacyjne ożywienie. Jeśli chodzi o inne dokonania w walce z kryzysem, warto odnotować, że pomysł dokapitalizowania banków pochodzi z Wielkiej Brytanii. Amerykanie chcieli pierwotnie skupować toksyczne aktywa. Bank Anglii jako pierwszy ogłosił również interwencje na rynku rządowych obligacji.

Kamil

Zatoński