Rynek przywykł już do czasem skrajnie pesymistycznych wypowiedzi tego ekonomisty, choć w tych słowach nie brak racji. Dane mi było na łamach tej kolumny pisać o normalizacji wielu parametrów rynkowych do poziomów sprzed upadku Lehman Brothers (wspominałem choćby o indeksie zmienności VIX, czy płynności TED), ale faktem jest, że w sferze regulacyjnej nie zrobiono praktycznie niczego (może poza próbami uregulowania rynku CDS), aby zapobiec kolejnej podobnej katastrofie.
W tym tygodniu "obchodzimy" rocznicę upadku banku inwestycyjnego Lehman Brothers — wydarzenia, które prawdopodobnie stanie się znakiem firmowym tego kryzysu. Z tej okazji kalendarz inwestora na najbliższe dni uzupełnia szereg wystąpień. Przemawiał już prezydent Obama, zaś dziś o godzinie 16.00 w Waszyngtonie wykład z pytaniami z sali zaplanowany ma szef Fed Ben Bernanke. Bernanke mówić będzie zapewne przede wszystkim o doświadczeniach z tamtych wydarzeń i swoich propozycjach na przyszłość, lecz nie tego dotyczyć będzie większość pytań.
Rynki finansowe są z natury krótkowzroczne i dywagacje dotyczące konstrukcji
systemu finansowego jakoś nie zajmują głów większości traderów. Dla nich
dzisiejsze wystąpienie Bernanke może być kluczowym wydarzeniem tego tygodnia z
innego względu. Za tydzień mamy decyzję amerykańskiego banku centralnego i rynek
będzie doszukiwał się sygnałów z tym związanych. Wobec kolejnych dobrych danych
makroekonomicznych Fed będzie pod coraz większą presją, aby uznać je za początek
ożywienia gospodarczego, co wzmocniłoby zapewne dolara, lub też uzasadnić,
dlaczego podchodzi do obecnych danych ciągle z dużą rezerwą — z negatywnymi
konsekwencjami dla dolara i rynków akcji.