Best zwykle bardzo rozważnie kupował portfele wierzytelności. Nie inaczej zachował się w pierwszym półroczu, w którym na inwestycje wydał zaledwie 35 mln zł. Po wyraźnym odbiciu w 2021 r. (157 mln zł inwestycji) i udanym 2022 (132 mln zł), wynik wygląda bardzo skromnie. Zarząd zapowiada, że kolejne kwartały będą znacznie lepsze - liczy, że spółka co najmniej powtórzy ubiegłoroczny wynik, o ile nie zabraknie jej czasu.
- 35 mln zł inwestycji to znacznie poniżej tego, co planowaliśmy, ale w drugiej połowie roku zamierzamy znacznie zwiększyć udział w rynku transakcyjnym - zarówno w Polsce, jak i we Włoszech. Uczestniczymy w każdym przetargu, a jeżeli nie wygrywamy, to najczęściej niewiele brakuje – zapewnia wiceprezes Marek Kucner.
Rozgrzany rynek
Polski rynek wierzytelności sprzyja większym inwestycjom windykatorów mimo wysokich kosztów finansowania. Banków chętnych do pozbycia się niepracujących kredytów (NPL) wciąż jest wiele. W pierwszym półroczu podaż portfeli nieregularnych w sektorze bankowym wyniosła 6,5 mld zł przy średniej cenie (jako procent nominału) dla wierzytelności detalicznych niezabezpieczonych wysokości 23 proc. To więcej niż w całym 2020 r. (6,4 mld zł).
- Podaż w pierwszym półroczu była o 1,2 mld zł większa niż rok wcześniej, a po trzech kwartałach jest już na poziomie całego ubiegłego roku [9,3 mld zł – red.]. Apetyt inwestorów i konkurencja są duże, a wyższe ceny są uzasadnione lepszą niż parę lat temu jakością portfeli wystawianych przez banki w przetargach – wyjaśnia Marek Kucner.
Włoskie ambicje
Na koniec czerwca Best zarządzał portfelami o wartości 1,17 mld zł, czego aż 92 proc. pochodziło z Polski, a zaledwie 8 proc. z rynku włoskiego, na którym spółka prowadzi samodzielną działalność serwisową (kupuje i obsługuje portfele) od 2019 r. Przychody z działalności we Włoszech wyniosły zaledwie 10 mln zł i wokół tej kwoty oscylują już od trzech lat. Choć Best osiąga na tamtejszym rynku dodatni gotówkowy wynik EBITDA, jego poziom, jak i wartość nakładów na zakup portfeli nie spełniają oczekiwań spółki.
- Nie jesteśmy zadowoleni z dynamiki rozwoju biznesu we Włoszech. Dotychczas koncentrowaliśmy się tam na ścieżce polubownej odzyskiwania należności. Nadszedł czas, aby uruchomić także ścieżkę prawna, ale ze względu na lokalne przepisy wymaga to wdrożenia specjalnego systemu operacyjnego. Niedługo zawrzemy umowę, która to umożliwi – mówi Maciej Bardan, członek zarządu Bestu.
Firma zapewnia, że pieniędzy na inwestycje nie zabraknie, bo jej kapitały własne rosną w tempie dwucyfrowym, a wskaźnik zadłużenia netto do kapitałów własnych (0,54) jest najniższy od 2014 r. Włoski rynek, podobnie jak polski, jest jednak bardzo konkurencyjny - na tyle, że część graczy się z niego wycofuje.