Bezpieczna przystań się kurczy!

Grzegorz laskowski
opublikowano: 2011-09-09 00:00

Wtorkowa decyzja Szwajcarskiego Banku Centralnego (SNB) była dużym zaskoczeniem dla rynków finansowych, ale wywołała również mało spodziewaną reakcję. Deklaracja dostarczenia wszelkiej niezbędnej ilości franka szwajcarskiego w celu utrzymania kursu powyżej bariery CHF/EUR 1,20 oznacza dużą determinację do walki z napływem niekończącej się masy pieniędzy szukających bezpiecznej przystani. Ekonomiści często przypominają z ironią, że interwencje na rynku walutowym mogą być skuteczne jedynie w przypadku, kiedy są zgodne z panującym trendem. W przypadku jednak obrony własnej waluty przed umocnieniem, SNB jest w o tyle uprzywilejowanej sytuacji, że może dodrukować tyle waluty, ile będzie potrzeba na realizację tego ambitnego celu.

Jak można się było tego spodziewać, kurs franka niemal natychmiast osłabił się o blisko 10 proc. do koszyka walut. W nieco zaskakujący sposób zachowały się natomiast ceny złota, które wraz z frankiem tworzą grupę aktywów określaną mianem "safe haven", czyli bezpiecznej lokaty kapitału. Notowania tego metalu szlachetnego po ustanowieniu nowego rekordu na poziomie 1920 dolarów za uncję zaraz po decyzji SNB zaczęło tracić na wartości, a spadki te pogłębiły się w kolejnych godzinach. Oprócz prostej korelacji obydwu tych aktywów można wskazać kilka potencjalnych powodów przeceny złota, takich jak obserwowane ostatnio umocnienie dolara, odreagowanie spadków na rynkach akcji, zapowiedź ogłoszenia programu stymulującego gospodarkę w USA czy podniesienie depozytów zabezpieczających dla transakcji metalami szlachetnymi w Szanghaju.

Niezależnie od tego, którykolwiek z tych powodów był decydujący, najistotniejszym wnioskiem wypływającym z decyzji SNB jest skurczenie się "safe haven". Po skreśleniu z listy franka uwaga inwestorów może skierować się w stronę Japonii, Szwecji czy Norwegii również zaliczanych do względnie bezpiecznych. Umocnienie walut tych krajów sprawia coraz większe problemy w ich gospodarkach i niewykluczone, że oni również nie pozostaną bierni wobec powodzi pieniądza.

Jeśli do USA i Europy, które już od dłuższego czasu drukują pieniądze, dołączą także Szwajcaria i inne kraje obawiające się nadmiernego umocnienia swoich walut, to główną konsekwencją będzie dalszy wzrost zagrożenia inflacyjnego. A największym beneficjentem takiego rozwoju sytuacji będzie złoto. Metal ten ma te niezaprzeczalne zalety w stosunku do jakiejkolwiek waluty, gdyż nie jest środkiem płatniczym żadnego kraju, nie kontroluje go bank centralny i nie sposób go dodrukować. Jak pokazują ostatnie tygodnie, wyraźnie wzrosła zmienność cen tego metalu, więc w krótkim okresie inwestorzy narażeni są na duże wahania. Początek tygodnia przyniósł uspokojenie sytuacji na rynkach finansowych i korektę notowań kruszcu. Jeśli jednak powróci atmosfera strachu i wzrostu niepewności, złoto może reagować jeszcze szybciej niż dotychczas.