Portugalskie Jeronimo Martins sprzedało Eurocash Luisowi Amaralowi 11 lat temu, ale wciąż ma wpływ na dystrybucyjną spółkę – a przynajmniej na jej cenę. We wtorek wieczorem portugalska spółka, notowana w Lizbonie, pokazała „rozczarowujące” – według słów jej szefa, Pedro Soaresa dos Santosa – wyniki finansowe, za które obwiniała przede wszystkim wysokie koszty walki cenowej między polskimi sieciami. W środę kurs Jeronimo Martins spadł do najniższego poziomu od trzech lat, pociągając za sobą Eurocash. W południe na GPW za jego akcje płacono o 3,8 proc. mniej niż dzień wcześniej, a obroty przekroczyły 36 mln zł.
- Spore spadki Eurocashu na środowej sesji to efekt słabych wyników, które pokazała Biedronka. Były one negatywnym zaskoczeniem, a prognoza na drugie półrocze też nie jest dobra – na rynku nadal będzie toczyć się walka cenowa między sieciami, a Eurocash jako hurtownik ma znacznie mniejsze pole do schodzenia z marży. Trzeba też pamiętać, że Eurocash dziś wyceniany jest przez rynek przy wskaźniku ceny do zysku (P/E) na poziomie ponad 26, podczas gdy w Jeronimo Martins, właścicielu Biedronki, jest to ok. 18. Dlatego moim zdaniem jego akcje powinny jeszcze potanieć – mówi Tomasz Sokołowski, analityk DM BZ WBK.
