Jak połączyć integrację pracowników z dobrym uczynkiem? To proste. Wystarczy zaproponować im udział w Biegu Firmowym, który od ośmiu lat wspiera konkretnymi kwotami coraz większą liczbę chorych i niepełnosprawnych dzieci.

Pierwsza była Alicja – kilkuletnia niepełnosprawna dziewczynka, której groziła amputacja nóżki. Jej rodzice zbierali przez różne fundacje pieniądze na kosztowną operację w USA. O tej zbiórce usłyszało małżeństwo Ewy i Wojciecha Mrozów z Wrocławia, którym niedawno urodziła się pierwsza córka. Ich przyjaciel i wspólnik w interesach Marcin Łuczyn, od lat mieszkający w Niemczech, opowiadał im o bardzo popularnych tam charytatywnych imprezach biegowych z udziałem pracowników różnych firm. To i wiedza o trwającej zbiórce na operację Ali złożyły się na pomysł: zrobimy coś takiego w Polsce.
Spontaniczne początki

Fundację Everest założyli w grudniu 2012 r., aby zorganizować bieg wiosną 2013 r. Od razu spotkali się z rodzicami Ali, zbierającymi na operację wydłużenia jej krótszej nogi.
– Ujęło nas to, jak o nią walczą mimo nagromadzenia tak wielu przeciwności. Nie szukaliśmy już innych potrzebujących, cały pierwszy Bieg Firmowy postanowiliśmy przeznaczyć na pomoc tej dziewczynce – wspomina Ewa Mróz, prezeska Fundacji Everest i główna organizatorka Biegu Firmowego.
Zainteresowanie pomysłem przeszło ich najśmielsze oczekiwania. Choć nie byli rozpoznawalną marką, a pierwszych zawodników szukali wśród swoich wrocławskich znajomych i współpracowników, w kilka miesięcy udało się znaleźć kilku sponsorów, a przede wszystkim skrzyknąć pokaźną grupę korporacyjnych biegaczy.
– Naszym zamierzeniem było zebrać tysiąc osób i to się udało. Zainteresowanie wydarzeniem było nawet większe i część osób musieliśmy odprawić z kwitkiem – mówi Ewa Mróz.
Zarówno ten pierwszy bieg, jak i kilkanaście następnych miały formę sztafety. Pracownicy konkretnej firmy tworzą jedną lub kilka pięcioosobowych drużyn, których zadaniem jest przebyć w określonym czasie dystans pięciu kilometrów. Od razu widać integracyjny charakter wydarzenia, ponieważ ci, co już biegają, motywują swoich biurowych kolegów do treningów i startu, a potem, już w trakcie biegu – wzajemnie się dopingują i świętują sukces.
Choć na koniec organizatorzy podają wyniki drużyn, nie ma typowej sportowej rywalizacji. Nie chodzi o miejsca na podium i nagrody. Chodzi o pokonanie przez każdą osobę w drużynie pięciu kilometrów dowolną techniką i o uzyskane w ten sposób pieniądze na leczenie konkretnego dziecka.
Pierwszy bieg zakończył się wielkim sukcesem. Choć samą operację w USA ostatecznie sfinansował NFZ, kwota zebrana od biegaczy pozwoliła na pokrycie pozostałych kosztów związanych z wyjazdem na operację i pobytem Alicji za granicą. Zabiegi przyniosły efekt. Nóżka została uratowana przed amputacją, Alicja chodzi i z każdym dniem jest coraz bardziej samodzielna.
Różne motywacje

Ewa Mróz zobaczyła, że udało się osiągnąć nie tylko główny cel.
– Choć moda na bieganie nie była jeszcze tak rozpowszechniona jak dziś, przekonałam się, że takiej imprezy ludziom brakowało. Pytali, czy będzie następna edycja, zapowiadali, że wciągną kolegów – relacjonuje prezeska Fundacji Everest.
Co zadziałało najmocniej? Każdy uczestnik biegu z pewnością ma własną motywację, jednak kilka powodów wymieniają najczęściej. Pierwszy to chęć pomocy chorym dzieciom. Drugi – możliwość zrobienia czegoś dobrego dla innych, a zarazem dla siebie. Dla wielu osób treningi do Biegu Firmowego były pierwszą regularną aktywnością fizyczną od dawna. Chęć pomocy choremu dziecku motywowała, by wziąć się za siebie, zacząć regularnie biegać choćby krótkie dystanse. Ale nie tylko biegać, ponieważ swoją część sztafety można również pokonać, szybko maszerując czy po prostu idąc. Trzecim powodem jest integracja pracowników. Aktywni sportowo namawiają kolegów do udziału w biegu, pojawia się pole wspólnych zainteresowań i rozmów, a potem okazja do spędzania czasu razem. Pracownicy często przyprowadzają na bieg swoje rodziny, zatem impreza charytatywna staje się też piknikiem integracyjnym. Tak było zarówno przed pandemią, jak i teraz, gdy z oczywistych powodów impreza musiała zmienić formułę.
Pandemia nam nie przeszkodzi

Bieg firmowy w 2020 r. również był sztafetą drużyn i odbył się określonego dnia. Z tą różnicą, że zamiast biec w Warszawie czy Wrocławiu – gdzie dotychczas odbywało się wydarzenie – uczestnicy biegli tam, gdzie się znajdowali. Symboliczną pałeczkę przekazywali następnemu zawodnikowi, dzwoniąc do niego albo oznaczając ukończenie etapu na aplikacji. Do obsługi tej nowej formy biegu organizatorzy wykorzystali aplikację Activy.
– Byliśmy zaskoczeni, że mimo pandemii, przesunięcia daty i zmiany charakteru biegu w 2020 r. zawodnicy dopisali tak licznie. 29 sierpnia pobiegło z nami 7800 osób, dzięki czemu dla naszych podopiecznych udało się zebrać 252 tys. zł – wylicza Ewa Mróz.
Jej zdaniem dodatkową motywacją, dla której tak wiele osób wzięło udział w biegu mimo pandemii, była chęć spotkania długo niewidzianych kolegów z pracy.
– Wiele firm pracuje dziś w trybie home office, pracownicy tęsknią za rozmowami przy ekspresie do kawy czy w kuchni, więc spotkanie przy okazji wspólnego treningu czy samego biegu było dla nich jak wybawienie – uważa prezeska Fundacji Everest.
Podobną formułę, zatytułowaną Sztafetą po zdrowie, bieg będzie miał również w tym roku. 22 maja uczestnicy pobiegną z aplikacją w dowolnie wybranym przez siebie miejscu. Dzięki tej formule w biegu mogą wziąć udział firmy z całej Polski. Dotychczas zgłosiło się 2700 osób, ale lista zamknie się dopiero na początku maja.
Aby umożliwić lepsze przygotowanie do Biegu Firmowego 2021, fundacja już od marca organizuje cykl spotkań online dla wszystkich zgłoszonych zawodników. Będą to zarówno transmitowane przez internet treningi w czasie rzeczywistym, jak i spotkania z dietetykiem, doradcą mindfulness czy trenerem jogi.
Coraz więcej podopiecznych

Każda następna edycja Biegu Firmowego rosła w oczach. Nie tylko pod względem liczby uczestników (rekord padł w 2019 r., gdy we Wrocławiu i Warszawie pobiegło 12,5 tys. osób), ale też liczby zgłoszonych firm czy sponsorów i liczby dzieci, którym pomagano.
Potrzebujący wsparcia zgłaszają się do Fundacji Everest sami. Ewa Mróz lub przedstawiciele fundacji spotykają się z każdą rodziną, by poznać ich potrzeby i historię walki o zdrowie dziecka. Potem prezes wspólnie ze współpracownikami podejmuje decyzję.
– To zawsze jest bardzo trudne: komu pomóc w tym roku. Bierzemy pod uwagę różne czynniki, m.in. dochody rodziny, potrzebną kwotę, termin, w jakim będzie potrzebne wsparcie. Jeśli komuś odmawiamy, i tak zostajemy z nim w kontakcie, by np. wesprzeć go niezależnie od biegu albo w następnych latach – twierdzi Ewa Mróz.
W poprzedniej edycji biegu – zorganizowanej nie wiosną, lecz z uwagi na pandemię w sierpniu 2020 r. – udało się pomóc aż 13 rodzinom. Fundacja Everest ma już pod opieką 39 dzieci chorych lub niepełnosprawnych, na których leczenie udało się dotychczas zebrać 1,112 mln zł.
Kwota zebrana dla konkretnego pacjenta nie jest wypłacana jednorazowo, lecz dostępna na subkoncie prowadzonym przez fundację dla każdego dziecka. To rodzice decydują, co za to sfinansują i w jakiej kolejności: czy będzie to nowy wózek inwalidzki czy turnus rehabilitacyjny – na wszystko muszą przedstawić rachunki i faktury.
Pieniądze pochodzą z wpłat firm uczestniczących i od sponsorów projektu. Opłaty za udział finansują organizację biegu: ekwipunek biegaczy, koszty marketingu czy produkcji wydarzenia. Firmy coraz częściej zgłaszają się do sponsorowania dzięki temu, że ich pracownicy wcześniej w biegu uczestniczyli.
– Przedsiębiorcy widzą, że to nie tylko okazja do zrobienia czegoś dla chorych dzieci, a więc wyraz firmowej odpowiedzialności społecznej, lecz także działanie budujące zespół, integrujące pracowników z menedżerami – uważa Ewa Mróz.
Dzieło nie do zatrzymania

Bieg Firmowy to również bardzo ważna część życia prezeski Fundacji Everest. W fundacji odpowiada głównie za kontakt z podopiecznymi. Przyznaje, że właśnie te kontakty dają jej najwięcej.
– W rodzinach, w których jest niepełnosprawne dziecko, finanse są często wielkim stresem, rodzice muszą wybierać między zakupem jednej niezbędnej rzeczy a zakupem innej, równie ważnej. Nasze wsparcie nieco im tę sytuację ułatwia i widzimy, jak ta stabilność finansowa wpływa na całe rodziny. Zmienia je również świadomość, że tak wiele obcych osób robi coś dla ich dziecka. Cieszę się, że Bieg Firmowy to dzieło, które już jest nie do zatrzymania. To daje nam ogromną satysfakcję – wyznaje Ewa Mróz.
Choć prowadzi aktywny styl życia, w Biegu Firmowym pobiegła tylko raz – w 2020 r., gdy nie było aż tyle do ogarniania jak wcześniej. Całą rodziną jeżdżą za to na rowerach i dużo podróżują. Od niedawna Ewa Mróz realizuje też swoje wielkie marzenie z lat młodzieńczych: studiuje psychologię. Córka Zuzia, którą urodziła niedługo przed powstaniem Fundacji Everest, jest już na tyle duża, że przymierza się do przebiegnięcia w tym roku 5 km razem z mamą.
Dziennik „Puls Biznesu" i portal Bankier.pl od lat patronują Biegowi Firmowemu, a pracownicy wydawnictwa chętnie i licznie biorą udział w sztafecie, wspierając podopiecznych Fundacji Everest.