Biegły, który badał autentyczność pełnomocnictwa Włodzimierza Cimoszewicza dla Anny Jaruckiej, uznał, że na upoważnieniu jest faksymile odebrane z Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej w czerwcu 2002, a zatem później, niż data na upoważnieniu - poinformowała prokuratura okręgowa w Warszawie.
Wcześniej Cimoszewicz mówił, że upoważnienie, na podstawie którego Jarucka miała zamienić jego oświadczenie, jest sfałszowane, a jego podpis to faksymile, czyli pieczątka z podpisem.