Bioceltix nie zamierza zagrzać miejsca na małym parkiecie. Pracująca nad lekami weterynaryjnymi dla psów i koni spółka zadebiutowała na NewConnect w listopadzie ubiegłego roku. Minął kwartał i Bioceltix ma nową strategię do 2024 r. - i plany pozyskania kapitału przy okazji transferu na główny rynek GPW.
- Chcemy, żeby do transferu doszło jak najszybciej, najlepiej w drugim, może w trzecim kwartale. Poszliśmy na giełdę, by zbudować wiarygodność wśród partnerów branżowych i finansowych oraz zapewnić sobie źródło finansowania na przyszłość. Czas dla biotechnologii weterynaryjnej jest bardzo dobry, więc chcemy to wykorzystać i przyspieszyć z rozwojem - mówi dr inż. Paweł Wielgus, członek zarządu Bioceltix.
Spółka na realizację zaktualizowanej strategii do końca 2024 r. potrzebuje blisko 70 mln zł.
- Z tego ok. 60 mln zł musimy pozyskać ze źródeł zewnętrznych. Oczywiście wciąż potencjalnie mamy do dyspozycji finansowanie grantowe, natomiast istotna część tych pieniędzy zostanie pozyskana z emisji nowych akcji, przy czym na dziś nie przesądzamy, o ilu emisjach i w jakiej wysokości mówimy. Rynek regulowany daje nam dostęp do zupełnie nowych inwestorów instytucjonalnych, a jednocześnie nowa emisja zwiększy płynność akcji, co również ma duże znaczenie – mówi Paweł Wielgus.
Zwierzęcy biznes
Spółka nie generuje jeszcze przychodów i w najbliższym czasie to się nie zmieni. Wiąże jednak duże nadzieje z wprowadzeniem na rynek leków weterynaryjnych, które powstają na bazie zwierzęcych komórek macierzystych. Na razie ma w portfelu trzy zaawansowane projekty nowych leków weterynaryjnych: na zapalenie stawów u psów i u koni oraz na atopowe zapalenie skóry u psów.

- Biotechnologia weterynaryjna ma tę przewagę nad poszukiwaniem leków dla ludzi, że proces badawczy i wprowadzanie leków na rynek odbywa się dużo szybciej. W dwóch projektach mamy już pozytywne wyniki z fazy bezpieczeństwa, będącej odpowiednikiem pierwszej fazy badań klinicznych u ludzi – mówi członek zarządu Bioceltix.
W przypadku kandydata na zapalenie stawów u psów jeszcze w tym kwartale spółka ma zacząć kliniczne badanie skuteczności, które powinno się zakończyć w tym roku.
- Następnie czeka nas około roczna procedura uzyskania pozwolenia na wprowadzenie do obrotu, i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to lek będzie można wprowadzić na rynek. Jesteśmy również bardzo zadowoleni z wyników fazy bezpieczeństwa dla projektu atopowego, bo tutaj największym wyzwaniem była pełna biodystrybucja. W projekcie atopowym oraz końskim wnioski o pozwolenie na wprowadzenie do obrotu powinny zostać złożone do 2024 r., o ile badania skuteczności dadzą pozytywne wyniki - mówi Paweł Wielgus.
Baza produkcyjna
Bioceltix szacuje, że doprowadzenie trzech prowadzonych już projektów do rejestracji w Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii będzie kosztowało jeszcze ok. 17 mln zł, licząc same wydatki spółki. Gdy rejestracja będzie bliższa, Bioceltix chce sprzedawać prawa do leków większym partnerom farmaceutycznym, analogicznie do notowanych na GPW spółek biotechnologicznych. Jednocześnie podtrzymuje plany w sprawie samodzielnej produkcji przyszłych leków.
- Sytuacja wygląda tak, że jesteśmy jedyną firmą zdolną do produkcji leków weterynaryjnych w oparciu o komórki macierzyste w dużej skali. Nawet gdybyśmy chcieli outsourcować produkcję, to zwyczajnie nie ma do kogo. Zresztą w ogóle tego nie rozważamy, bo sama produkcja jest w stanie zapewnić nam godziwą marżę. W efekcie dostajemy ciekawy model biznesowy, w którym jesteśmy w stanie licencjonować samodzielnie wytwarzane produkty. To znacznie korzystniejsza sytuacja niż tylko udział w przychodach ze sprzedaży - przekonuje Paweł Wielgus.
Nowe projekty
Obecnie w portfolio spółki są trzy potencjalne leki weterynaryjne, ale ma być więcej. Na to też potrzebne są pieniądze.
- Ok. 20 mln zł zamierzamy przeznaczyć na prace nad pięcioma nowymi projektami, które oczywiście również mogą być współfinansowane z dotacji. W pierwszej kolejności chodzi o produkt leczniczy przeznaczony do leczenia ochwatu u koni. To choroba manifestująca się ostrym zapaleniem kopyta, mająca poważne konsekwencje i szczególnie uciążliwa dla hodowców w krajach arabskich - mówi członek zarządu Bioceltix.
Spółka zamierza również rozwinąć całą platformę kocich komórek macierzystych i w jej ramach opracować nowe leki.
- Choroby kocie to bardzo duży rynek, a my do tej pory nie prowadziliśmy większych prac w tym obszarze. Komórki każdego gatunku mają swoją specyfikę, więc w pierwszej kolejności czekają nas prace związane z optymalizacją i skalowaniem hodowli, natomiast już w przyszłym roku powinniśmy być gotowi do przeprowadzenia fazy bezpieczeństwa i wyłonienia pierwszych kandydatów na leki dla kotów - zapowiada Paweł Wielgus.
Do tego dochodzą dwa kolejne leki dla psów - jeden na nieswoiste zapalenie jelit i drugi na atopowe zapalenie skóry.
- Nasz pierwszy, bardziej zaawansowany kandydat na atopowe zapalenie skóry, który jest produktem zawierającym żywe komórki macierzyste, wymaga podania dożylnego. Pracujemy jednak również nad produktem nie zawierającym żywych komórek, podawanym w inny sposób – mówi menedżer.
Spółka zamierza wykorzystać tutaj tzw. sekretom, czyli substancje, głównie białka, naturalnie produkowane i wydzielane na zewnątrz przez komórki macierzyste.
- W przypadku naszej technologii sekretom jest po prostu odpadem i warto spróbować go zagospodarować, gdyż na świecie panuje naukowy konsensus co do tego, że ma on potencjalną funkcję terapeutyczną. Ważne jest również to, że mamy własną, zgłoszoną do ochrony patentowej metodę uzyskiwania sekretomu w formie stabilnej w czasie i w warunkach pokojowych - mówi Paweł Wielgus.
Ludzki spin-off
Sekretom ma być też fundamentem potencjalnie największego nowego projektu spółki.
- Chcemy sprawdzić możliwość zastosowania sekretomu psiego lub końskiego w leczeniu atopowego zapalenia skóry u ludzi. Pomysł międzygatunkowego wykorzystania sekretomu nie jest nasz, ma on ugruntowaną pozycję w świecie naukowym – zapewnia menedżer.
Jeśli wstępne wyniki będą obiecujące, projekt zostanie wydzielony do spółki zależnej, bo Bioceltix nie chce „mieszać weterynarii z medycyną ludzką”.
- Spółka zależna będzie samodzielnie pozyskiwać finansowanie, choćby dlatego, że budżet na rozwój tego typu produktu może być potencjalnie bardzo duży. Zależy nam, żeby to finansowanie było nierozwadniające dla akcjonariuszy Bioceltix, ale jednocześnie, żeby byli oni beneficjentami ewentualnych korzyści - mówi Paweł Wielgus.
Wyraźne rozwodnienie może nastąpić jednak teraz, przy okazji planowanej oferty publicznej i transferu na główny rynek. Do tej pory największymi akcjonariuszami spółki były fundusze venture: Infini, Kvarko i Leonarto. Duży pakiet ma też współtwórca i prezes spółki Łukasz Bzdzion. Czy przy okazji transferu któryś z dużych akcjonariuszy może sprzedać część swojego pakietu?
- Prowadzimy zaawansowane rozmowy z akcjonariuszami w sprawie formuły ich dalszego zaangażowania, natomiast priorytetem jest zdecydowanie emisja do spółki i to ona będzie miała pierwszeństwo - mówi Paweł Wielgus.