Zaostrza się spór we wrocławskim Eko Holdingu. Dziś obrady wznowi walne spółki, które na żądanie Krzysztofa Gradeckiego, prezesa i głównego akcjonariusza w jednym, przerwano 29 sierpnia — tuż przed głosowaniem nad powołaniem do rady nadzorczej kandydata wskazanego przez inwestorów instytucjonalnych.
Na jego nominację dziś wielkich szans nie ma, ale fundusze nie odpuszczają i już chcą zwołania kolejnego walnego. Wszystko to dzieje się w cieniu ogłoszonego przez fundusz Advent International wezwania — Amerykanie chcą płacić za akcje 4,1 zł (poniżej aktualnego kursu giełdowego i mniej, niż oczekiwali analitycy) i według nieoficjalnych doniesień są już po słowie z prezesem Gradeckim. Taka wycena spółki oznacza jednak, że zaangażowane w nią fundusze musiałyby pogodzić się z kilkunastomilionowymi stratami.
Z dokumentów, do których dotarł „PB”, wynika, że inwestorzy instytucjonalni (Amplico OFE, Aviva OFE i fundusze reprezentowane przez PZU AM — łącznie należy do nich 23,7 proc. papierów spółki) są zaniepokojeni sposobem prowadzenia negocjacji z Adventem przez Krzysztofa Gradeckiego, który wraz z żoną ma ponad 55 proc. papierów spółki. Domagają się zwołania kolejnego walnego, na którym członkowie nadzoru mieliby być wybierani grupami. W skierowanym do zarządu spółki piśmie zgodnie podkreślają, że Advent daje za mało, a wokół negocjacji mnożą się wątpliwości.
„Dokonując porównania aktualnego kursu akcji spółki oraz ceny, jaką proponuje wzywający za jedną akcję, w sposób oczywisty stwierdzić można, iż cena ta jest znacznie zaniżona, co budzi uzasadnione obawy akcjonariuszy mniejszościowych odnośnie przebiegu oraz okoliczności toczących się negocjacji, a także ich wyniku” — głosi pismo funduszy. Według krążących po rynku pogłosek, małżeństwo Gradeckich miałoby poza giełdą dostać od Adventu dodatkową premię.
— To bzdura, fundusz musi dbać o reputację i miałby za dużo do stracenia, gdyby prowadził jakieś negocjacje pod stołem — słyszymy od osoby zbliżonej do Adventu. Wątpliwości jednak nie brakuje, zwłaszcza że do gry o Eko Holding włączyły się inne fundusze private equity: Penta Investments i Mid Europa Partners (MEP). Drugi w Polsce znany jest m.in. z inwestycji w sklepy Żabka i sieć Lux-Med.
Zbigniew Rekusz, partner MEP, zapowiadał, że właściciele Żabki są skłonni zapłacić za akcje Eko Holdingu znacznie więcej niż Advent. Miałoby to być minimum 5,5 zł, ale z zastrzeżeniem, że ostateczną decyzję co do ceny fundusz podejmie po dokładnym zbadaniu ksiąg spółki. Na to się nie zanosi, bo małżeństwo Gradeckich w komunikacie giełdowym wyraźnie zadeklarowało, że nie jest zainteresowane „jakimikolwiek rozmowami z tym podmiotem”. Tymczasem z Adventem rozmowy prowadzi już od kwietnia.
— 5,5 zł dobrze brzmi, tyle że Mid Europa może teraz powiedzieć wszystko, bo nie jest związana wezwaniem — uważa źródło zbliżone do Adventu. Eko Holding na GPW jest od marca 2010 r. i prowadzi m.in. ponad 280 marketów pod szyldem Eko. Advent już zapowiedział, że jeśli wezwanie się powiedzie (potrzebuje do tego 80 proc. akcji), wycofa spółkę z giełdy i skoncentruje się na działalności detalicznej, sprzedając dystrybucyjne spółki córki.